Wyczekana wygrana
Legia Warszawa wreszcie zwycięska w Ekstraklasie! W piątkowy wieczór gracze prowadzeni przez Goncalo Feio wygrali na wyjeździe z Lechią Gdańsk 2-0. Pierwszego gola dla zwycięzców strzelił Ryoya Morishita, a potem rezultat ustalił Kacper Chodyna. "Wojskowi" mieli pełną kontrolę nad spotkaniem, będąc drużyną wyraźnie lepszą od gospodarzy.
Już w 5. minucie spotkania Legia miała świetną szansę na wyjście na prowadzenie. Ryoya Morishita dobrze podał piłkę do Wojciecha Urbańskiego, który przegrał niestety pojedynek z bramkarzem Lechii. Za moment sytuację mocnym uderzeniem starał ratować się już sam japoński pomocnik, ale Szymon Weirauch udanie interweniował. Chwilę potem Legia wyszła z bardzo groźną kontrą. W kluczowym momencie finalizował ją Marc Gual. Niestety, Hiszpanowi zabrakło precyzji po podaniu od Bartosza Kapustki, gdy przymierzył w kierunku dalszego słupka. Legioniści zaczęli ten mecz bardzo mocno, jeśli chodzi o zapędy ofensywne. Już niebawem przed następną okazję stanął Morishita. Jego strzał głową z bliska przeleciał jednak nad poprzeczką. Goście mieli przez pierwszy kwadrans zdecydowaną przewagę nad gospodarzami. Lechia miała spore problemy z wyprowadzaniem akcji z własnej połowy. W 16. minucie znowu do sporego wysiłku zmuszony został bramkarz gdańszczan, kiedy tym razem odbił mocny strzał lewą nogą Kapustki.
Potem tempo gry wyraźnie spadło. Dopiero kilka minut przed przerwą Lechia miała najlepszą okazję w pierwszej połowie, aby strzelić gola. Bohdan Wjunnyk znalazł się z piłką w polu karnym warszawskiego zespołu i na całe szczęście świetnie ustawiony był Gabriel Kobylak. Bramkarz Legii popisał się świetną obroną, parując futbolówkę do boku. Dla 22-latka była to interwencja o tyle trudna, że do tej pory ani razu nie odczuł zagrożenia we własnej szesnastce.
fot. Woytek / Legionisci.com
Zaraz po przerwie Lechia odważnie zaatakowała skrzydłem. Po dobrym dośrodkowaniu jednego z graczy gospodarzy, wracającemu Pawłowi Wszołkowi udało się w ostatniej chwili zażegnać niebezpieczeństwo. Legii dosyć szybko udało się otrząsnąć i ponownie przejąć inicjatywę w tym meczu. W 52. minucie przed znakomitą szansą na gola stanął Kacper Chodyna. Pomocnik "Wojskowych" doszedł do prostopadłego podania z głębi pola, lecz zabrakło mu czasu na oddanie mocnego strzału. Po niespełna godzinie gry, bardzo aktywny tego dnia Morishita, wreszcie dopiął swego! Japończyk wygrał przebitkę o piłkę z Bujarem Pllaną i w sytuacji sam na sam spokojnie pokonał Weiraucha. Dla legionisty był to trzeci gol w tym sezonie. Kilka minut potem podopieczni Goncalo Feio mogli cieszyć się po raz drugi. Chodyna zbiegł z piłką ze skrzydła ku środkowi boiska, spróbował mocnym uderzeniem w kierunku bliższego słupka pokonać bramkarza z Gdańska, co ostatecznie mu się udało. Chodyna wykorzystał tym samym złe ustawienie golkipera przeciwników. Warto dodać, że chwilę wcześniej świetnie na linii spisał się Kobylak, broniąc mocną próbę z daleka Iwana Żelizki.
Klub z Gdańska zdecydowanie oddał Legii pole gry. Przyjezdni mieli przewagę i ani przez moment nie dawali odczuć, że ich zwycięstwo w tym spotkaniu jest zagrożone. W 71. minucie po raz drugi na listę strzelców mógł wpisać się Chodyna. Pomocnik włożył w strzał zdecydowanie zbyt dużo siły kosztem celności. W efekcie wyraźnie przestrzelił. Potem na boisku nie działo się zbyt wiele. Legioniści spokojnie rozgrywali swoje akcje, natomiast ekipa z Gdańska nie potrafiła oddać choćby celnego strzału. W końcówce na skrzydle pokazał się jeszcze Paweł Wszołek. Ładnie wbiegł w pole karne, lecz trafił tylko w boczną siatkę. Z kolei w ostatniej akcji tego wieczoru rezultat mógł ustalić wprowadzony Migouel Alfarela. Niestety, jego samotny rajd w kierunku bramki Lechii został przerwany przez powracających defensorów.