Nokaut w końcówce!
Po trudnym spotkaniu Legia pokonała w niedzielę Widzew 2-1, dzięki czemu kontynuuje swoją zwycięską serię, która na ten moment wynosi już pięć meczów. Łodzianie postawili "Wojskowym" trudne warunki. Zwycięstwo rozstrzygnęło się w samej końcówce za sprawą Pawła Wszołka, który z bliska pokonał Rafała Gikiewicza. Wcześniej go siatki trafili Bartosz Kapustka i Sebastian Kerk.
W pierwszych dziesięciu minutach najgroźniejszą sytuację stworzył sobie Widzew. Po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego błąd w przyjęciu piłki popełnił Imad Rondić, dzięki czemu dobrze interweniował Kacper Tobiasz. Nieco zaspała w tej sytuacji obrona stołecznego klubu, która pozostawiła najgroźniejszego zawodnika Widzewa zupełnie bez opieki. Pierwszy kwadrans upłynął spokojnie. Łodzianie ustawiali się dobrze w obronie, przez co gospodarzom trudno było przedostać się pod szesnastkę przeciwnika. W 23. minucie znowu było groźnie w szesnastce Legii. Ponownie na wysokości zadania stanął jednak Tobiasz, który ofiarnie rzucił się pod nogi Jakuba Sypka, wyłuskując mu piłkę w czysty sposób. Kilka minut potem wreszcie odpowiedzieli legioniści. Wtedy to Marc Gual ładnie podał do pędzącego Kacpra Chodyny. Ten ustawiony był pod ostrym kątem w kierunku bramki Rafała Gikiewicza, co w znaczący sposób utrudniło mu oddanie celnego strzału.
Wkrótce wreszcie do pierwszej interwencji zmuszony został Gikiewicz. Bramkarz Widzewa nie miał jednak najmniejszych kłopotów z wyłapaniem lekkiego uderzenia Luquinhasa. Brazylijczyk miał nieco miejsca przed polem karnym, jednak nie wykazał się zbytnią celnością. Zdecydowanie lepiej wszystko ułożyło się w 36. minucie. Wówczas gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Bartosza Kapustki! Pierwszy strzał pomocnika został zablokowany, jednak zachował on taką przytomność umysłu, że zdołał za chwilę sam spróbować dobitki. Mocna poprawka Kapustki totalnie zaskoczyła Gikiewicza, który był nieco zasłonięty i musiał skapitulować.
Radość legionistów ze skromnego prowadzenia nie trwała jednak długo. Już w 41. minucie do remisu doprowadził Sebastian Kerk. Zawodnik gości z bliska wpakował piłkę do siatki po podaniu z lewej strony od Frana Alvareza. "Wojskowi" mogą żałować tej sytuacji, ponieważ w pewnym momencie wydawało się, że już totalnie im nic nie grozi. Chwilę wcześniej bowiem Tobiasz bardzo ładnie odbił do boku groźny strzał Kamila Cybulskiego, który w pierwszych 45 minutach był zdecydowanie wyróżniającą się postacią. W doliczonym czasie pierwszej połowy świetną szansę na gola miał Ryoya Morishita. Japończyk wygrał walkę o górną piłkę, ale jego uderzenie z kilku metrów fantastycznie obronił Gikiewicz.
fot. Mishka / Legionisci.com
Niedługo po zmianie stron znowu wykazać musiał się bramkarz Widzewa. Gikiewicz spokojnie wyłapał płaskie strzał Luquinhasa. Za moment goście odgryźli się po stałym fragmencie gry. Błąd w wyjściu do dośrodkowania popełnił Tobiasz, a bliski ukarania go za to był Rondić. Na całe szczęście napastnik przestrzelił ponad poprzeczką. Mijały jednak kolejne minuty, a "Wojskowi" wydawali się mieć coraz mniej pomysłu w rozgrywaniu swoich ataków. Mnożyły się również proste straty w środku pola, co tylko napędzało gości. W 70. minucie po jednej z takich kontr Widzew zyskał rzut wolny i to po nim był o krok od gola Alvarez. Zawodnik łodzian trafił jednak tylko w słupek.
Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, wprowadzony w drugiej połowie Said Hamulić, huknął ile sił z dalszej odległości. Piłka zmierzała pod poprzeczkę bramki Legii, więc całe szczęście dobrze ustawiony był Tobiasz. Bramkarz stołecznego klubu bardzo ładnie zdołał uchronić legionistów przed stratą gola. W 84. minucie Vinagre zszedł do środka boiska, skąd zdecydował się na zaskakujący strzał. Futbolówka zmierzała w lewy dolny róg, jednak niestety Gikiewicz zdążył z interwencją. Za chwilę piłkarze Legii mogli cieszyć się z drugiego gola! Po rzucie rożnym na strzał zza pola karnego zdecydował się Juergen Celhaka. Ostatecznie wyszło z tego świetnie dogranie do niepilnowanego Wszołka, a ten głową pokonał bramkarza Widzewa. Na Łazienkowskiej zapanowała olbrzymia radość!
Do końca meczu Legia mądrze się broniła, wobec czego wywalczyła niezwykle cenne trzy punkty.