Sparing: Legia Warszawa 2-2 CFR Cluj
W pierwszym meczu kontrolnym tej zimy Legia Warszawa zremisowała z CFR Cluj 2-2. Do przerwy legioniści przegrywali 1-2. Bramki dla stołecznej drużyny zdobyli Ryoya Morishita i Mateusz Szczepaniak, który doprowadził do remisu w ostatniej akcji meczu. Spotkanie odbyło się w hiszpańskiej Olivie, w której stacjonują obie ekipy. W Hiszpanii Legia rozegra jeszcze dwa mecze sparingowe: 18 stycznia z Piastem Gliwice i 19 stycznia ze Stalą Mielec.
Trener Goncalo Feio od pierwszych minut posłał do boju częściowo podstawową "jedenastkę", szczególnie w linii ataku. Po urazach do gry wrócili Rafał Augustyniak i Kacper Tobiasz, który ostatni raz stanął między słupkami nieco ponad 2 miesiące temu. Swoje szansę dostało także kliku młodych zawodników - Jan Ziółkowski i Jakub Adkonis, a nieoficjalny debiut zaliczył Oliwier Olewiński. Na pozycji lewego obrońcy testowany był Steve Kapuadi.
Drużyny od początku narzuciły bardzo wysokie tempo i choć początkowo Rumunii zepchnęli warszawiaków do defensywy, to "Wojskowym" udało się zdobyć pierwszą bramkę. W 4. minucie na lewej stronie, tuż przed polem karnym znalazł się Ryoya Morishita, Japończyk przyjął sobie piłkę na prawą nogę, uderzył precyzyjnie, technicznie na dalszy słupek, co wyszło mu perfekcyjnie. Kilka chwil później legioniści znów skontrowali. Środkiem pola popędził Jakub Adkonis, zobaczył wbiegającego na pole karne Marca Guala, Hiszpan odebrał prostopadłe podanie, jednak w sytuacji sam na sam z golkiperem fatalnie przestrzelił. W 7. minucie wydarzyło się coś, co nie może mieć miejsca w meczach o stawkę. Legioniści pogubili się w rozegraniu od własnej bramki, Kacper Tobiasz naciskany przez Panagiotisa Tachtsidisa nabił go piłką, która wpadła do pustej bramki. Po chwili znów błysnął Adkonis. Młody pomocnik wyszedł na pozycję i dośrodkował z lewej strony idealnie na głowę Claude'a Goncalvesa, Portugalczyk uderzył z najbliższej odległości, jednak bramkarz, choć z trudem, zdołał zbić piłkę na słupek.
fot. Woytek / Legionisci.com
Po pierwszym kwadransie tempo gry nieco zmalało. Cluj nadal kontrolował posiadanie piłki, starał się zaskoczyć Legię składnymi akcjami w większości zakończonymi nieskutecznymi dośrodkowaniami. W 17. minucie z dość sporego dystansu spróbował Meriton Korenica, ale uderzył tylko obok słupka. Legioniści skutecznie bronili się i czekali na swoje szansę w kontratakach. W 26. minucie przed kolejną doskonałą okazją stanął Marc Gual. Na własnej połowie piłkę odebrał Rafał Augustyniak, posłał dalekie podanie, na polu karnym znalazł się Claude Goncalves, który zauważył niepilnowanego Hiszpana, ale napastnik przed oddaniem strzału nieco pogubił się, co dało czas defensorom na powrót i skuteczną blokadę. Trochę ponad 10 minut później kolejny błąd w rozegraniu popełnił Augustyniak, goście wyprowadzili akcję prawą stroną, jeden z ofensywnych graczy uderzył mocno z pola karnego, ale defensywny pomocnik naprawił swoją poprzednią pomyłkę i wybił głową piłkę lecącą w światło bramki. W 40. minucie po zamieszaniu w "szesnastce" Legii z obrotu huknął Virgiliu Postolachi, na szczęście tylko w słupek. Cztery minuty później Rumunom udało się wyjść na prowadzenie. Walkę siłową o piłkę z Bénim Nkololo przegrał Radovan Pankov, który dał się przepchnąć w prosty sposób, skrzydłowy przełożył jeszcze futbolówkę obok bramkarza i wystawił ją do Panagiotisa Tachtsidisa, a ten zdobył drugiego gola do pustej bramki.
fot. Woytek / Legionisci.com
Na drugą połowę legioniści wyszli w całkowicie innym zestawieniu. Swoje pierwsze minuty po wyleczeniu kontuzji otrzymał Maximillian Oyedele. Przede wszystkim jednak, po ponad pół roku przymusowej przerwy, do gry powrócił Juergen Elitim. W pierwszych minutach po przerwie stołecznej drużynie gra kompletnie się nie kleiła. Popełniali proste błędy i zbyt szybko pozbywali się futbolówki. Z każdą chwilą współpraca i koncentracja nieco bardziej zazębiały się, ale nie przynosiło to większych efektów. Nieco lepsze sytuacje kreowali sobie Rumunii, jednak czujny w bramce Gabriel Kobylak kilkukrotnie dobrze zachował się na przedpolu i zapobiegł zagrożeniu w pierwszych jego fazach. W 70. minucie na boisku pojawił się 15-letni Aleksander Wyganowski, dla którego również był to nieoficjalny debiut nie tylko w pierwszej drużynie Legii, ale ogółem w seniorskiej piłce. Pierwsze zagrożenie bramki pojawiło się w 73. minucie. Na prawej stronie pola karnego Jean-Pierre Nsame znalazł Mateusza Szczepaniaka, skrzydłowy uderzył mocno z ostrego kąta, ale trafił prosto w dobrze ustawionego bramkarza. Sześć minut później piłkę wybitą głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na skraju pola karnego odebrał Wojciech Urbański, skrzydłowy uderzył mocno po ziemi, lecz i tym razem golkiper wykazał się skuteczną interwencją. W 86. minucie z prawej strony pola karnego płasko uderzał Louis Munteanu, jednak bez większych problemów dla Gabriela Kobylaka. Gdy wydawało się, że legionistom do końca nie uda się już stworzyć nic specjalnego i w pierwszym sparingu tej zimy będą musieli uznać wyższość rywala, w ostatniej akcji doliczonego czasu gry dośrodkowanie z lewego skrzydła posłał Victor Karolak, swoją pozycję w "szesnastce" wywalczył Mateusz Szczepaniak i skutecznym strzałem głową doprowadził do wyrównania.