Dno
Szósta ligowa porażka w sezonie stała się faktem. W sobotę w Radomiu Legia wyraźnie przegrała z Radomiakiem aż 1-3. Początkowo nic nie zapowiadało dramatu, bo goście wyszli na prowadzenie w 5. minucie po golu Bartosza Kapustki. Potem było już tylko gorzej. Bramki Capity, Jana Grzesika i Saada Agouzoula dały gospodarzom niezwykle cenne trzy punkty. Po tym spotkaniu Legia spadła na piąte miejsce w tabeli.
Legia bardzo udanie rozpoczęła sobotni mecz. Już w 6. minucie gry legionistów na prowadzenie wyprowadził Bartosz Kapustka. Kapitan celnie uderzył zza pola karnego, a zasłonięty bramkarz Radomiaka nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Warto dodać, że wszystko rozpoczęło się od wykonywanego rzutu wolnego przez Wahana Biczachczjana, który dobrze zacentrował w pole karne z prawej strony boiska. Wydawało się, że szybko strzelony gol ustawi mecz, ale Radomiak nie zamierzał składać broni. Niemal kwadrans po pierwszym gwizdku gospodarze byli bliscy wyrównania. Po podaniu ze stałego fragmentu gry, główkował jeden z piłkarzy Radomiaka i na całe szczęście czujny na linii był... Marc Gual, zażegnując niebezpieczeństwo. Niestety, już chwilę potem podopieczni João Henriquesa dopięli swego. Fantastycznym rajdem na lewym skrzydle popisał się Capita, zostawiając w tyle defensorów i świetnie myląc Sergio Barcię. Angolczyk spróbował mocnego uderzenia, z którym niespodziewanie nie poradził sobie Vladan Kovačević. 26-latek był dobrze ustawiony, jednak przepuścił piłkę pod nogą. Po doprowadzeniu do remisu gospodarze ruszyli do następnych ataków.
W 23. minucie bliski kolejnego trafienia był Capita - zabrakło mu tym razem precyzji. Przyjezdni zdołali szybko odpowiedzieć. Z dystansu ile sił huknął Ryoya Morishita i teraz bardzo dobrą interwencję zaprezentował Wiktor Koptas. Spotkanie było niezwykle otwarte. Widać było, że obydwie drużyny nastawione są przede wszystkim na atak. W ekipie Radomiaka sporo zamieszania robili boczni pomocnicy. Legia nie miała pomysłu na przełamanie obrony przeciwników i przez długi czas nie potrafiła oddać choćby celnego strzału. W 43. minucie Radomiak udowodnił, że tego dnia na boisku był po prostu lepszy. Capita uprzedził Jana Ziółkowskiego, zmylił Kovacevicia i podał przed bramkę. Tam już czekał na piłkę Jan Grzesik, który z bliska wyprowadził swój klub na prowadzenie. Niebawem sędzia zakończył pierwsze 45 minut, które niespodziewanie w dużej mierze toczyło się pod dyktando gospodarzy...
fot. Woytek / Legionisci.com
Kilka minut po przerwie fatalny błąd Ziółkowskiego. Młody stoper stracił futbolówkę w walce z Capitą i dobrze, że pomocnik pogubił się w rajdzie na bramkę golkipera Legii, dzięki czemu Kovačević spokojnie interweniował. Niestety, zaraz potem Bośniak popełnił kolejny błąd tego wieczoru. Wyskakując do wyrzuconej piłki z autu zderzył się z Barcią, a z całego zamieszania skorzystał tylko Saad Agouzoul... Trzeci gol dla Radomiaka i drugi, który w dużym stopniu obciążył nowego piłkarza stołecznego klubu. Po godzinie gry czerwoną kartką ukarany został trener Radomiaka, który nie mógł pogodzić się z tą decyzją sędziego. W 64. minucie dalekie podanie do Capity, który wygrał pojedynek biegowy z Rubenem Vinagrem. Wpadł w pole karne, gdzie nieczysto trafił w piłkę i wyraźnie przestrzelił.
Czas uciekał, a obraz gry nie zmieniał się. Radomiak na boisku wyglądał na bardziej poukładany zespół, natomiast Legia długimi fragmentami biła głową w mur. W 75. minucie uderzenie rozpaczy wprowadzonego w przerwie Claude Goncalvesa. Portugalczykowi zdecydowanie zabrakło jednak celności. Osiem minut przed końcem regulaminowego czerwoną kartką ukarany został Goncalo Feio. Zdaniem sędziego trener rzucił piłką w jednego z graczy Radomiaka. Tego wieczoru nic nie układało się pod dyktando Legii. Nic poza początkiem spotkania, który zapowiadał, że ten wieczór będzie zupełnie inny. Pomimo doliczonych aż ośmiu minut do podstawowego czasu drugiej połowy wynik nie uległ już zmianie. Było jednak blisko, aby to Radomiak cieszył się z czwartego gola. Pedro Perotti zmarnował jednak sytuację sam na sam z bramkarzem "Wojskowych". Legia po raz kolejny zawiodła, notując drugą wyjazdową przegraną z rzędu.