Rzutem na taśmę!
Legia Warszawa wydarła trzy punkty, pokonując na własnym stadionie Lechię Gdańsk 2-1. Decydujący gol padł w doliczonym czasie gry, a jego autorem był Jan Ziółkowski. Pierwszy gola dla "Wojskowych" padł z kolei w ostatniej akcji pierwszej połowy, co tylko potwierdza, że gracze Goncalo Feio potrafią walczyć do końca! To może nie był najlepszy wieczór w wykonaniu gospodarzy, jednak najważniejsze jest zdobycie kompletu punktów.
Przez pierwsze 10 minut Legia kilkukrotnie zebrała się do ataku, jednak powstrzymywany był czy to Rubena Vinagre czy Ryoya Morishita. Potem zaczęła się odgryzać Lechia. Iwan Żelizko oddał mocny strzał, jednak został zablokowany przez obrońców. Gra stołecznych piłkarzy nie układała się pod szesnastką przeciwników, którzy skutecznie się bronili. W 30. minucie niespodziewanie goście wyszli na prowadzenie. Sfaulowany przed polem karnym został jeden z gdańszczan i arbiter nie miał wątpliwości, dyktując rzut wolny. Do jego wykonania podszedł Rifet Kapić i bardzo mocnym strzałem pokonał Kacpra Tobiasza. Wydawało się, że bramkarz jest dobrze ustawiony, lecz uderzenie było na tyle silne, że golkiper Legii musiał wyciągać piłkę z siatki.
To trafienie tylko napędziło Lechię. Już chwilę potem blisko podwyższenia wyniku był Camilo Mena. Pomocnik przebiegł kilkadziesiąt metrów, po czym mocną próbą chciał pokonać Tobiasza, jednak ten skutecznie, choć na raty interweniował. Legia robiła wiele, aby jeszcze przed przerwą doprowadzić do remisu. Brakowało mimo wszystko składnych akcji, aż wreszcie nadszedł doliczony czas pierwszej połowy. Wtedy to Luquinhas strzelił gola na 1-1, wykorzystując zamieszanie w polu karnym Lechii. Chwilę wcześniej strzelając głową w poprzeczkę trafił Ilja Szkurin. Na przerwę zespoły zeszły więc przy remisowym wyniku, a z przebiegu pierwszej odsłony bardziej zadowoleni z tego faktu mogli być legioniści.
fot. Mishka / Legionisci.com
Zaraz po zmianie stron Szkurina w polu karnym sfaulował Elias Olsson. Arbiter po analizie VAR zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Do wykonania jedenastki podszedł sam poszkodowany, chcąc wymierzyć sprawiedliwość. Białorusin uderzył jednak fatalnie i bramkarz nie miał problemów z interwencją. Legia nadal atakowała. W 58. minucie bliski szczęścia był Vinagre. Portugalczyk kopnął piłkę w kierunku dalszego słupka i nieznacznie się pomylił. Po godzinie gry z kontrą ruszyli lechiści. Mena popędził prawą stroną, jednak jego próba okazała się na szczęście niecelna.
Potem Feio zdecydował się na kilka zmian. Na boisku pojawili się Tomas Pekhart czy Wojciech Urbański, którzy mieli rozruszać ataki gospodarzy. W 81. minucie bardzo dobra akcja przyjezdnych. Podanie z prawej strony do Bohdana Wjunnyka, który w ostatniej chwili został uprzedzony przez defensorów. Kilka minut potem było o krok od gola... Po dośrodkowaniu z lewej strony niefortunnie interweniował Olsson, który trafił w poprzeczkę własnej bramki! W doliczonym czasie meczu Lechia stanęła przed znakomitą szansą na strzelenie decydującej bramki. Po prostopadłym podanie od Kapicia sam na sam z Tobiaszem stanął Tomas Bobcek, jednak świetnie zachował się golkiper z Warszawy, skracając kąt i dobrze broniąc.
W ostatniej akcji meczy trzy punkty Legii zapewnił Jan Ziółkowski, który głową po rzucie rożnym wpakował piłkę do siatki rywali! Środkowy obrońca wygrał walkę z dwoma obrońcami i skorzystał z błędu bramkarza przeciwników.