Mamy to!
Puchar jest nasz! Legia Warszawa po świetnym i arcyciekawym meczu pokonała na Stadionie Narodowym Pogoń Szczecin 4-3! Gole dla "Wojskowych" zdobyli Luquinhas, Ryoya Morishita, Ilja Szkurin i Ruben Vinagre. Był to zdecydowanie najważniejszy mecz stołecznego klubu w tym roku i co najważniejsze, "Wojskowi" zdecydowanie dali w nim radę. Dzięki tej wygranej, legioniści zagwarantowali sobie europejskie puchary w przyszłym sezonie.
W 4. minucie gry prawą stroną boiska urwał się Ryoya Morishita. Piłkarz Legii poradził sobie z obrońcą przeciwnej drużyny i dośrodkował w pole karne, gdzie w porę niebezpieczeństwo zdołali zażegnać gracze Pogoni. Legioniści zyskali tylko rzut rożny, z którego ostatecznie nie było żadnego zagrożenia. Od początku jednak to "Wojskowi" prezentowali się nieco lepiej. Dłużej utrzymywali się przy piłce, nadając spotkaniu swój rytm. W 13. minucie ataki Legii przyniosły skutek! Nie pierwsza już tego popołudnia fantastyczna akcja prawą stroną Morishity, który świetnie przedryblował Joao Gamboę. Japończyk następnie podał idealnie na nogę do Luquinhasa, a ten z bliska skierował piłkę do pustej bramki! To trafienie tylko udokumentowało to, że lepiej w mecz weszli gracze z Warszawy, którzy doskonale zaznajomieni są z atmosferą na Stadionie Narodowym.
Gracze Goncalo Feio nie zamierzali się jednak zatrzymywać. Pomimo objęcia prowadzenia nadal atakowali, a Pogoń była bardzo pogubiona. W 20. minucie było już 2-0! Tak się przynajmniej wydawało, kiedy po ogromnym zamieszaniu w szesnastce z bliska piłkę do siatki wpakował Steve Kapuadi. Ogromna radość nie trwała długo. Po analizie VAR sędzia zdecydował się gola anulować z powodu ręki Luquinhasa, lecz w ramach rekompensaty podyktowany został rzut karny. Okazało się, że chwilę wcześniej Valentin Cojocaru sfaulował Radovana Pankova. Do wykonania jedenastki podszedł Marc Gual i wydawało się, że za moment ponownie na tablicy wyników będzie 2-0. Niestety, nic bardziej mylnego... Hiszpan uderzył źle, a Cojocaru zrehabilitował się za wcześniejsze przewinienie... Ogromna szkoda, ponieważ trzeba obiektywnie przyznać, że przez pierwsze dwa kwadranse finału Legia prezentowała się zdecydowanie lepiej niż jej rywale ze Szczecina. Pogoń kompletnie nie mogła rozruszać swoich akcji w ofensywie.
W 33. minucie było o krok, a raczej kilka centymetrów od remisu. Z dystansu z półwoleja huknął Rafał Kurzawa, a Kacper Tobiasz jedynie wzrokiem odprowadził lecącą piłkę, która z impetem uderzyła o poprzeczkę. Ogrom szczęścia po stronie Legii. Potem Pogoń zaczęła coraz częściej dochodzić do głosu. Kolejny sygnał ostrzegawczy wysłał Efthymis Koulouris. Grek spróbował mocnego uderzenia, z którym poradził sobie bramkarz stołecznego klubu. Szczecinianie dostali jednak pod koniec pierwszej odsłony wiatru w żagle, co niestety przyniosło im efekt w postaci gola. Po wrzutce z rzutu wolnego Kamila Grosickiego najwyżej w polu karnym wyskoczył Danijel Loncar i głową pokonał Tobiasza. Nie popisali się w tej sytuacji defensorzy Legii, którzy kompletnie nie powalczyli o górną piłkę z rywalem. Wkrótce sędzia Szymon Marciniak zagwizdał po raz ostatnich w pierwszej połowie, zapraszając piłkarzy obydwu drużyny na przerwę. Ostatecznie trzeba przyznać, że po pierwszych 45 minutach gracze Legii mogli czuć ogromny niedosyt. Mogło być 2-0 i względna kontrola boiskowych wydarzeń, a ostatecznie mieliśmy remis i pełne niewiadomych drugie 45 minut.
fot. Mishka / Legionisci.com
Druga połowa rozpoczęła się wprost fenomenalnie! Morishita, rozgrywający chyba jeden z najlepszych meczów w barwach Legii, wyprowadził swój klub na prowadzenie po fantastycznym strzale z ostrego kąta. Japończyk wykorzystał złe wybicie obrońców Pogoni, wziął na zamach jednego z obrońców i nie miał żadnej litości dla bramkarza Pogoni! Ależ to był start dla "Wojskowych", którzy ustawili sobie dzięki temu przebieg drugiej połowy pod siebie. Za chwilę świetna kontra Legii i tylko odważne wyjście Cojocaru uratowało gości przed stratą kolejnego gola. W 52. minucie odgryźli się podopieczni Roberta Kolendowicza. Tobiasz z dużym trudem zdołał do boku odbić bardzo mocne uderzenie zza pola karnego jednego z przeciwników.
Po niespełna godzinie gry dobra kontra Pogoni. Podanie z prawej strony do środka boiska, gdzie odnalazł się Grosicki. Na szczęście pomocnik kopnął piłkę na tyle słabo, że Tobiasz spokojnie złapał ją i przytulił do siebie. Za moment do dobrej sytuacji doszedł Leandro Koutris. Jego próba poszybowała wysoko ponad poprzeczką. W odpowiedzi szansę na gola miał wprowadzony niewiele wcześniej ilja Szkurin. Białorusin był kompletnie nieatakowany w polu karnym, lecz przegrał pojedynek z Valentinem Cojocaru. Napastnik nie rozpamiętywał jednak długo tej straconej szansy. W 64. minucie napastnik strzelił bowiem trzeciego gola dla Legii! Szkurin znakomicie wyszedł do prostopadłego podania z głębi pola, okiwał bramkarza i spokojnie skierował futbolówkę do pustej bramki. Brawo!
Wydawało się, że ten wynik spowoduje, że mecz będzie oglądało się spokojniej. Niestety, nic bardziej mylnego, gdyż w 67. minucie Pogoń strzeliła kontaktowego gola. Cała akcja potoczyła się lewą stroną, skąd w pole karne dośrodkował jeden z graczy ze Szczecina. Piłka następnie przeleciała kilkadziesiąt aż trafiła pod nogi Kolourisa. Ten nie miał najmniejszych kłopotów z wykończeniem tego dogrania, chociaż powtórki pokazały, że mogło to być także samobójcze trafienie Rubena Vinagre'a. W ostatnim kwadransie zapowiadały się więc ogromne emocje.
W 76. minucie świetna obrona Cojocaru, ratująca Pogoń. Po wrzutce z rzutu rożnego od Juergena Elitima główkował Jan Ziółkowski, jednak bramkarz Pogoni był czujny na linii i popisał się znakomitą interwencją. Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry groźnie było po drugiej stronie boiska. Tobiasz końcówkami palców sparował strzał na rzut rożny, broniąc korzystnego wyniku. Pogoń musiała grać bardziej ofensywie, dzięki czemu Legia miała szansę na granie z kontry. Po jednej z nich bliski szczęścia był Chodyna, lecz został zablokowany. W 85. minucie czwarty gol dla stołecznego klubu! Vinagre na lewej stronie, spokojnie zwiódł przeciwnika i prawą nogą posłał piłkę w górny róg bramki Pogoni! Powtórki pokazały, że był tam jeszcze rykoszet, co sprawiło, że bramkarz był bezradny. Vinagre tym samym odkupił swoje winy z 67 minuty, kiedy miał duży udział przy straconej bramce.
Sędzia do regulaminowego czasu gry doliczył pięć minut. Pozwoliło to Pogoni na jeszcze jednego gola, którego strzelił Kacper Smoliński. Finalnie Lgia po bardzo dobrym meczu, w pełni zasłużenie, wywalczył swój 21 Pucharu Polski w historii! Gratulacje!