Mirosław Trzeciak, czyli osoba odpowiedzialna za transfery Legii. - fot. Legia LIVE!
REKLAMA

Letnie transfery Legii

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

O północy w niedzielę zamknięte zostanie okienko transferowe. Na ewentualne sprowadzenie nowych piłkarzy Mirosław Trzeciak ma więc coraz mniej czasu. Jednak dyrektor ds. sportowych Legii latem i tak nie próżnował. Na Łazienkowskiej pojawiło się kilku nowych piłkarzy. Nie można jednak powiedzieć, że po ich pozyskaniu gra "wojskowych" stała się zdecydowanie lepsza. Poniżej przedstawiamy subiektywną ocenę letnich transferów Legii.
Mikel Arruabarrena
Sprowadzenie hiszpańskiego napastnika wywołało falę radości wśród kibiców Legii. Dziś w umiejętności, które miał posiadać "Arru" wierzy chyba tylko Jan Urban i Mirosław Trzeciak. Póki co zawodnik pozyskany do Legii z Tenerife CD w Warszawie nie zachwyca. Początkowo dostał kredyt zaufania od trenera, ale nie potrafił go wykorzystać. "Rozmawiałem z Arrubarreną i mam nadzieję, że szybko zacznie dawać sobie radę z odpowiedzialnością, która na nim spoczywa. Widać, że chce wziąć zbyt dużo na siebie, a to przynosi odwrotne skutki. Gra nerwowo, niedokładnie i podejmuje złe decyzje w nieodpowiednich momentach. Widać jednak, że bardzo chce" - ocenia zawodnika Urban. Na razie "Arru" zaczął strzelać gole w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, ale i tak ma problemy z załapaniem się do kadry na spotkania ligowe.

Inaki Astiz
Chyba pierwszy zawodnik w historii Legii, który w jednym okienku transferowym zdążył i odejść, i wrócić na Łazienkowską. Jego powrót do Warszawy jest iskierką nadziei na lepsze czasy dla defensywy "wojskowych". O Inakim można napisać wiele, ale najlepiej świadczy o nim jego postawa w poprzednim sezonie. Jak słusznie zauważono Astiz nawet po dwóch miesiącach urlopu i z 10 kg nadwagi i tak nie zagrałby gorzej niż niektórzy z obrońców Legii. Lepiej jednak, żeby był przygotowany do gry i nie miał wspomnianej nadwagi.

Inaki Descarga
Piłkarz, który najbardziej jest znany z tego, że ma pięć tygodni zaległości treningowych. Właśnie taką opinię najczęściej powtarza Jan Urban mówiąc o byłym kapitanie Levante UD. Descarga ma dać Legii nową jakość gry na prawej obronie. Ale póki co wspomniane już zaległości nie pozwalają mu na pokazanie swoich umiejętności. Hiszpan wybiega więc tylko na boiska Młodej Ekstraklasy. A kibice niecierpliwie czekają, kiedy 33-letni zawodnik zamiast siedzieć na trybunach, zacznie grać. Tym bardziej, że postawa Descargi, choćby w sparingu z Jagiellonią Białystok pokazuje, że po jego grze można spodziewać się wielu pozytywów. Tylko kiedy Urban zacznie na niego stawiać?

Maciej Iwański
Jedyny letni transfer Legii, o którym spokojnie można powiedzieć, że jest wzmocnieniem. Iwański szybko przebił się do pierwszego składu i zaczął odgrywać w nim pierwszoplanową rolę. Nie obawia się brać na siebie ciężaru gry. W trudnych momentach nie tylko rozgrywa, ale stara się sam strzelać gole. Tak było choćby w Homlu, gdy przy stanie 0-1 pewnie wykonał rzut karny. Gdyby na Łazienkowskiej wszyscy aklimatyzowali się tak szybko. Oby tylko nie spoczął na laurach.

Pance Kumbev
Chyba największe rozczarowanie letnich zakupów. Macedończyk wydawał się być solidnym ligowcem, a tymczasem w Legii jeszcze nie pokazał się z dobrej strony. Po jego błędach "wojskowi" tracą bramki – choćby pierwszy mecz z FK Moskwa i przestrzelony wślizg – i przegrywają mecze. Jednak z powodu kontuzji innych graczy Urban i tak musiał na niego stawiać. Po przyjściu Inakiego Astiza Kumbev straci miejsce w pierwszym składzie. Może to lepiej i Macedończyk formę odbuduje na treningach.

Piotr Rocki
Wejście smoka do Legii i równie szybkie wypadnięcie z pierwszego składu. Rocki furorę robił już na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim. Zachowanie godne starego piłkarskiego wyjadacza z marszu dało mu zaufanie Urbana. Dodatkowo "Rocky" okazał się charakterniakiem, który potrafi przyznać się do błędu i przeprosić. Po kilku przyzwoitych spotkaniach Rocki wypadł jednak z pierwszego składu i jest rezerwowym. W sumie nie jest to zaskoczeniem, bo sprowadzono go do Legii jako uzupełnienie składu. Po znakomitym początku wydawało się jednak, że na stałe zadomowi się w wyjściowym składzie.

Kostiantyn Machnowskyj
Sympatyczny bramkarz, który póki co większe zainteresowanie wzbudza oryginalnymi ubiorami niż grą. Nie może być jednak inaczej, bo Kostia został sprowadzony do Warszawy jako golkiper numer trzy. Kilka razy pokazał się jednak z dobrej strony. W jednym ze sparingów obronił rzut karny wykonywany przez Arrubarrenę. Machnowskyj to przy Łazienkowskiej melodia przyszłości. Coś musi się w nim jednak kryć, skoro trener Krzysztof Dowhań chciał mieć go u siebie.

Alberto Ortiz Moreno "Tito"
Ostatni z trójki hiszpańskich muszkieterów, którzy pojawili się w Polsce i mecze obserwują z trybun. Choć Urban wciąż powtarza: "Dajmy im jeszcze trochę czasu", to wydaje się, że to właśnie "Tito" najszybciej ma szansę zacząć regularnie grać. Póki co awansował do szerokiej kadry meczowej. Ciężko cokolwiek powiedzieć o jego grze, ale skoro na murawie pojawia się słaby Kumbev, to z "Tito" nie jest raczej za dobrze.

Latem Jan Urban przyglądał się jeszcze kilku innym zawodnikom. Ostatecznie nie skorzystał jednak z takich piłkarzy jak Yamadou Camara, Dalibor Veselinović, Djibril Konate, Rafał Gikiewicz i Mbongo Alexander Mbella.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.