REKLAMA

Legioniści o sparingu z Norwegami

Qbas - Wiadomość archiwalna

Maciej Iwański: Wiadomo w jakim okresie przygotowań jesteśmy. Ostatnio trenowaliśmy bardzo ciężko, trener nie odpuścił nam nawet jednego treningu. Okazało się, że na cztery treningi na trzech mamy prawo czuć się zmęczeni, a w dobra dyspozycja ma przyjść na czwarty. Ten czwarty wypadł na dzisiejszy mecz. Szkoda tylko, że nie wygraliśmy wyżej, bo mieliśmy do tego okazje. Jestem bardzo zadowolony z tego, że wygraliśmy. To, że zwycięski gol padł po moim dośrodkowaniu jest też ważne, ale w końcu po to tu jestem. Zawsze wykonywałem rzuty wolne i dobrze, że to wreszcie wychodzi. Gdy przychodziłem do Legii, te rzuty wolne nie były jeszcze właściwie dogrywane, synchronizowane z kolegami. Teraz, gdy lepiej rozumiem się z partnerami zdecydowanie łatwiej o bramki.

Marcin Smoliński: Przed meczem byliśmy ciekawi jak będziemy się czuli. Sam czułem się nie za bardzo na rozgrzewce. Ale kiedy zaczął się mecz zmęczenie odeszło. W przekroju całego spotkania byliśmy zdecydowanie lepsi. Swoje okazje mieliśmy już w pierwszej połowie, zwłaszcza szkoda tej sytuacji, gdy obrońca wybił piłkę z linii po uderzeniu Piotrka Gizy. Do tego należał nam się przynajmniej jeden rzut karny. Wiadomo, że wynik nie był najważniejszy, ale oczywiście nas cieszy. Przede wszystkim mecz dał nam wiele pod wzlędem fizycznym i pokazał, że zaczynamy się rozkręcać.

Konstanty Machnowskij: Zagrałem cały mecz, ale nie dlatego, że wyglądałem dobrze na treningach, choć bardzo się staram. Wojtek i Janek mają drobne kontuzje, więc trenerzy postanowili ich oszczędzać i dostałem swoją szansę. Po ciężkich treningach gra wyglądała nie najgorzej i nasza praca daje efekty. Wiedziałem, że Norwegowie prezentują taki brytyjski, siłowy styl gry, ale nie bałem się starć z nimi i gdy było trzeba walczyłem w powietrzu.Fajnie, że zdobyliśmy gola po stałym fragmencie, bo ćwiczymy sporo na treningach i ta praca nie poszła na marne. Mam trochę pretensji do siebie o straconą bramkę. Mogłem krzyknąć i uprzedzić Dicksona i Kubę Wawrzyniaka, żeby nie skakali we dwóch do jednej piłki. A potem mogłem lepiej zachować się przy strzale rywala. Wprawdzie piłka dobrze mu spadła na nogę i uderzył mocno, ale jednak w krótki róg. Moje zdanie jest takie, że jak futbolówka wpada w krótki, to jest wina bramkarza.

Jakub Wawrzyniak: Norwegowie grali bardzo agresywnie, nie odstawiali nogi. Ale to bardzo dobrze, bo warto się z takimi piłkarzami zmierzyć. To świetna lekcja ostrego futbolu. W obu częściach gry byliśmy lepsi, prowadziliśmy grę. Bramka Radovicia, to świetne uderzenie, ale też niezwykle trudne techniczne, bo zewnętrzną częścią stopy. Co do mojej bramki, to można powiedzieć, że wystarczyło głowę dołożyć po bardzo dobrym dograniu "Ajwena" i tyle. Pamiętając o tym, że czujemy zmęczenie ciężkimi treningami, to prezentowaliśmy się dobrze fizycznie. Była walka i dużo biegania. To cieszy. Po mojej chorobie nie ma już śladu. Tyle tylko, że jak biegamy "tlenówkę", to wszyscy mnie dublują (śmiech). Moja wydolność może zmalała, ale to raczej są skutki infekcji. To na pewno nic groźnego, a ja się cieszę, że zagrałem wreszcie sparing, bo po to się przecież trenuje.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.