Jakub Wawrzyniak - fot. turi
REKLAMA

Zaplanowany Wawrzyniak

Tomek Janus - Wiadomość archiwalna

Na pierwszy rzut oka Jakub Wawrzyniak nie wyróżnia się niczym na tle polskich piłkarzy. Tak jak oni, dobre spotkania przeplata słabszymi. Potrafi strzelić bramkę, choć i zawalone gole nie są mu obce. Ale jednego na pewno może mu zazdrościć większość futbolistów znad Wisły. Mowa o dokładnym zaplanowaniu swojej piłkarskiej kariery i konsekwentnym dążeniu do realizacji tego planu. Były piłkarz Legii jeszcze dwa lata temu tułał się z Widzewem Łódź w ogonie tabeli ekstraklasy. Dziś z Panathinaikosem Ateny gra w Lidze Mistrzów.
Prześledzenie kariery Wawrzyniaka pokazuje nieustanny progres i pięcie się w górę urodzonego w Kutnie obrońcy. Z MSP Szamotuły, przez Spartę Brodnica, Świt Nowy Dwór Mazowiecki i Widzew Łódź "Wawrzyn" dotarł do Legii. Za każdym razem opuszczał dotychczasowy klub, bo ten nie mógł już spełniać jego oczekiwań. Tak było także z przenosinami z Łodzi do Warszawy.

Trudne miłego początki
Wawrzyniak pojawił się w Legii w przerwie letniej przed sezonem 2007/2008. Do Warszawy przyszedł wówczas Jan Urban i cała banda nowych piłkarzy. Przy Łazienkowskiej rozpoczynało się nowe otwarcie po zmierzchu epoki Dariusza Wdowczyka. W zapomnienie odchodziły też czasy Łukasza Surmy i Piotra Włodarczyka. Błędne byłoby jednak sądzenie, że Wawrzyniak miał w Legii łatwe początki.

Gdy "Wawrzyn" zostawał legionistą, lewa flanka była zajęta przez Edsona i Rogera. W rezerwie był zaś Tomasz Kiełbowicz. Szczęśliwie dla Wawrzyniaka Urban przekwalifikował Rogera na środkowego pomocnika, a Edsona przesunął z obrony do pomocy. Nowy nabytek Legii musiał więc rywalizować o miejsce w wyjściowym składzie z "Kiełbikiem". "Rumiany" nie ukrywał jednak, że przyszedł do Legii, żeby grać i nie interesuje go ławka rezerwowych.

I faktycznie, Urban od pierwszej kolejki stawiał na Wawrzyniaka. Dodatkowo Legia wygrywała i w ogóle nie traciła bramek. Wydawało się, że "Wawrzyn" na stałe zadomowi się w wyjściowym składzie "wojskowych". Ale od 6. kolejki szkoleniowiec niespodziewanie postawił na Kiełbowicza.

Niech żyje nam rezerwa
Wówczas to Legia pokonała ówczesnego mistrza Polski z Lubina na jego stadionie. Wawrzyniak wszystko obserwował z ławki rezerwowych, a po meczu wręcz kipiał ze złości. Od tej pory walka o pozycję lewego obrońcy przybrała na zaciętości. Kiełbowicz po raz kolejny przeżywał renesans formy, a "Wawrzyn" ani myślał pogodzić się z rolą rezerwowego.

Paradoksalnie, gdy Wawrzyniak wypadł z pierwszego składu Legii, znalazł się w kręgu zainteresowań Leo Beenhakkera. I tak jedynym legionistą w reprezentacji Polski, został rezerwowy. Taki obrót sprawy nie robił wrażenia na Janie Urbanie. Z czasem Wawrzyniak coraz częściej zdobywał jednak zaufanie szkoleniowca "wojskowych".

Kolejny stopień
Po pierwszym sezonie w barwach Legii "Wawrzyn" na swoim koncie zapisał Puchar Polski i Superpuchar Polski. Na stałe zadomowił się w kadrze Polski i pojechał na czerwcowe mistrzostwa Europy. Jesienią 2008 był już pewniakiem i prawie wszystkie mecze rozpoczynał w wyjściowym składzie. Tomasz Kiełbowicz musiał uznać, że przegrał rywalizację o miejsce na lewej obronie z młodszym kolegą.

Wawrzyniak nabrał też jeszcze większej pewności siebie. Już przychodząc do Legii mówił, że nie interesuje go siedzenie na ławce. I swój cel realizował z pochwały godną konsekwencją. Przed rundą wiosenną obecnego sezonu tak dalece był pewny umiejętności swoich i swoich kolegów, że już widział "wojskowych" na mistrzowskim tronie. Wiosną Legia będzie musiała jednak poradzić sobie bez "Rumianego". Plan kariery zaprowadził go bowiem do greckiego Panathinaikosu. "By się rozwijać, trzeba pchać się w nieznane" - mówił Wawrzyniak, opuszczając zgrupowanie Legii. Bliźniaczo podobne deklaracje składał, gdy odchodził ze Sparty, Świtu czy Widzewa. A skoro kariera "Wawrzyna" to ciągłe pięcie się w górę, to trzeba zapytać czy Panathinaikos to dla Wawrzyniaka szczyt, czy zaledwie kolejny stopień w rozwoju?


Tako rzecze Wawrzyniak
"Spędziłem w Łodzi dwa i pół roku. To wystarczająco dużo czasu dla piłkarza, który cały czas chce się rozwijać. Teraz nadszedł czas na zmiany. Legia jest w tej chwili klubem silniejszym od Widzewa, gra o wyższe cele, więc poziom zawodników jest wyższy. To dla mnie dobre miejsce, by robić dalsze postępy" – po przenosinach z Widzewa Łódź do Legii (Gazeta Wyborcza, 26.06.2007)
"Przychodząc do Warszawy, wiedziałem, że chcę grać. Przecież nie po to zmienia się barwy klubowe, żeby siedzieć na ławce. Każdy chce grać, a już problemem szkoleniowca jest wybranie tych, którzy mają wyjść od pierwszej minuty. Nie ukrywam jednak, że mam nadzieję na grę w pierwszym składzie" - przed pierwszym sezonem w Legii.
"Czułem się pewnie i powiedziałem trenerowi, że chcę strzelać piątego karnego. Przeczuwałem, że Jan Mucha zrobi swoje i mój strzał będzie decydujący. Wiedziałem, ze wiele zależy ode mnie. Pomyślałem – strzelam i się cieszymy. Byłem jednak spokojny. Starałem się do końca wyczekać bramkarza. A potem spuściłem głowę i strzeliłem w drugi róg" – po strzale, który dał Legii Puchar Polski 2008.
"Wystarczy spojrzeć na kadry wszystkich zespołów. Nie sądzę, by ktokolwiek mógł z nami powalczyć. Szanuję Lecha, Polonię, czy Wisłę, ale jesteśmy od nich mocniejsi" – przed rundą rewanżową obecnego sezonu. (Przegląd Sportowy, 19.01.2009)
"Nie znam jeszcze moich rywali do miejsca w składzie, ale nie obawiam się walki. By się rozwijać, trzeba pchać się w nieznane. Myślę, że jak ktoś się boi, to nie powinien w ogóle wyjeżdżać" - gdy okazało się, że przenosi się do Panathinaikosu Ateny.

Statystyka występów Jakuba Wawrzyniaka w Legii:





Radość Jakuba Wawrzyniaka - fot. Mishka


Wawrzyniak strzela gola, który dał Legii Puchar Polski! - fot. Tomek Janus


"Wawrzyn" z medalem za zdobycie Pucharu - fot. Woytek
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.