Nie zmotywują finansowo ŁKS-u
Trzy drużyny walczą o mistrzostwo Polski. W najlepszej sytuacji jest krakowska Wisła, która o punkt wyprzedza Lecha i Legię. W najbliższej kolejce krakowianie grają w Łodzi z ŁKS-em, który jest prawie pewny utrzymania w lidze. Dziennik "Polska" z marnym skutkiem próbował nakręcić temat - namówić Lecha i Legię do finansowej motywacji dla piłkarzy ŁKS-u.
"Myślimy tylko o tym, aby samemu wygrywać, a nie motywować innych. Absolutnie nie zamierzamy nikomu płacić. Przychodzi mi do głowy, że moglibyśmy ewentualnie popracować nad motywacją wypożyczonego od nas do ŁKS-u Marcina Smolińskiego, ale tylko słownie. Wydaje mi się zesztą, że nie jest to konieczne. Chyba on sam zdaje sobie sprawę, że dobrym występem w niedzielę mógłby zwiększyć swoje szanse na powrót do Warszawy" - mówi rzecznik prasowy Legii Michał Kocięba.
"Nie ma w ogóle tego tematu. Będziemy głusi na podobne sugestie. Nie interesują nas wyniki innych drużyn, bo koncentrujemy się wyłącznie na tym, by wygrać swoje pojedynki" - mówi dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk.
Mimo iż taka forma mobilizacji w niektórych krajach jest na porządku dziennym, to w Polsce mogłaby być uznana za przestępstwo. "Taka finansowa podpórka wypełnia wszystkie elementy paragrafu 296b kodeksu karnego o korupcji w sporcie. Gdyby jedna drużyna przyjęła pieniądze od drugiej w zamian za większe zaangażowanie, byłoby to nieuczciwe i prokuratura powinna się zająć takim przypadkiem" - powiedział zastępca prokuratora apelacyjnego we Wrocławiu Jerzy Kasiura.