Polonia w roli gospodarza na Łazienkowskiej w 2003 roku - fot. LegiaLive!
REKLAMA

Historia: Legia "gospodarzem" na stadionie Polonii po 74 latach!

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Dziś piłkarze Legii zagrają swoje spotkanie na stadionie przy ulicy Konwiktorskiej, choć rywalem naszej drużyny wcale nie będzie Polonia. Nie pierwszy raz dochodzi do tego, że Legia lub Polonia swoje mecze rozgrywa na boisku przeciwnika. Do tej pory zdecydowanie częściej miała miejsce sytuacja, kiedy drużyna Polonii grała na naszym stadionie. Także Legii przed laty zdarzyło się raz "skorzystać" z boiska lokalnego rywala.

Legia zagrała na stadionie Polonii mecz w roli gospodarza tylko raz - 23 sierpnia 1936 roku. Naszym rywalem była wówczas Warta Poznań, a wynik meczu był mocno niekorzystny. Poznaniacy zwyciężyli aż 5-1! Ta porażka była zwiastunem późniejszego spadku z ligi - jedynego w historii naszego klubu. Spotkanie obejrzało 2,5 tysiąca widzów. Jako, że na stadionie Polonii nie było wówczas trybun, kibice obserwowali mecz na trawie i pobliskich pagórkach. "Wyglądało to na jakąś majówkę, a nie na mecz ligowy" - pisał Przegląd Sportowy.

Polonia ze stadionu Legii korzystała częściej - to bowiem obiekt nazwany imieniem marszałka Józefa Piłsudskiego był przez długie lata najlepszym boiskiem w Warszawie. Także po wojnie Polonia grywała na stadionie Legii - ten bowiem szybciej doprowadzono do stanu używalności. Dwa spotkania Polonia - Legia w latach 1948-49 rozgrywano właśnie na naszym stadionie w obecności 10 i 18 tysięcy widzów. Na boisku w obu triumfowali poloniści. Także w 2003 roku mecz Polonia - Legia rozegrano na Łazienkowskiej. Tym razem w obecności 6 tysięcy fanów zwyciężyli piłkarzy Legii. Na trybunach kibice Legii wywiesili transparent "Bez honoru, bez kibiców bez boiska - dzisiaj szmato w łaskę przyszłaś".

23.08.1936: Legia Warszawa 1-5 (1-3) Warta Poznań (stadion Polonii)
0-1 18 min. Gandera
0-2 21 min. Gandera
1-2 29 min. Czarnik
1-3 44 min. Kryszkiewicz
1-4 60 min. Kryszkiewicz
1-5 77 min. Kryszkiewicz

Legia: Antoni Keller (55. Paweł Akimow) - Henryk Martyna, Edward Szczotkowski, Edward Drabiński, Franciszek Cebulak, Józef Kubera, Józef Nawrot, Ryszard Łysakowski, Witold Wypijewski, Henryk Czarnik, Wacław Krzymowski.

Warta: Fontowicz - Pawlak, Kubalczak, Lis, Danielak, Sobkowiak, Słomiak, Pryzbylski, Gandera, Kryszkiewicz, Szwarc.

Sędziował: Arczyński
Widzów: 2.500

Tak spotkanie z Wartą opisywał Przegląd Sportowy:

"Dawno już Legia nie doznała tak dotkliwej porażki w Warszawie! Zdeklasowała ją zupełnie Warta w składzie nienajlepszym, bo bez Scherfkego i Nawrota, w momencie dla Legii bardzo krytycznym, gdy miała ona bodaj ostatnie szanse wywindowania się z ostatniego miejsca w tabeli. Dlaczego tak się stało? Legia robiła wrażenie drużyny zupełnie niedotrenowanej. Poza olimpijczykami Martyną i Cebluakiem nikt w tej drużynie nie wykazał formy, skromnie mówiąc, możliwej. Nikt nie wytrzymał tempa i pod koniec meczu gracze snuli się po boisku jak cienie.

Tylko Nawrot i Szczotkowski dorównali formą dwum wspomnianym już zawodnikom. Obrona była więc jedynie formacją, która grała bez zarzutu i trzymała na sobie cały ciężar defensywy, gdyż obaj bramkarze byli skandalicznie słabi, zawalili wszystkie bramki, a niepewnością swą stwarzali wiele okazji dla ataku Warty do podwyższenia wyniku.

Pierwszy grał Keller. Po puszczeniu dwu bramek ustąpił on miejsca Akimowowi. Ten grał tak, jak musiał grać człowiek, ktry przed dziesięciu mniej więcej laty kandydował do reprezentacji Warszawy.
W pomocy Legii pracował w pocie czoła, gdzie się dało, Cebulak, boczni nie stanowili dla szybkich skrzydeł Warty żadnej przeszkody. W ataku miłą niespodzianką była dobra tym razem forma Nawrota, jego szybka i ambitna gra, ciąg do przodu, ale niestety nie miał odpowiednich partnetów. Obaj łącznicy konkurowali bowiem do miana 'najsłabszego zawodnika' w drużynie, a skrzydła parę razy tylko miały przebłyski jakiejś nagłej siły ofensywnej, która zresztą kończyła się albo na utracie piłki w okolicach linii autowej, albo na dalekim strzale w aut. Raz tylko Wypijewski trafił w słupek, a Czernik wytrącił bez szkody dla nikogo piłkę z rąd flegmatycznie usposobionego Fontowicza.

Warta w przeciwieństwie do Legii zagrała bardzo ambirnie, szybko, z szalonym ciągiem na bramkę. W drużynie wojskowych każda piłka wracała z uporem do tyłu, w Warcie natomiast wszyscy byli nastawieni na utrzymanie piłki w jak największej odległości od własnej bramki. Podawano bez żadnych specjalnych szablonów, przeważnie górą i mało stylowo, ale zawsze na miejscu znalazł się jakiś gracz, który w ten sposób wystawioną ipłkę dosięgnął i pędził z nią dalej.
Cały zespół był właściwie bez słabych punktów i bez specjalnie dobrych, a jednak każdy gracz dawał sobie radę z przeciwnikiem. Na czoło wybili się przede wszystkim młodziutki Gendera na środku, Kryszkiewicz i Szwarc w ataku oraz Danielak na środku pomocy. Fontowicz nie miał specjalnej roboty, grał jak bramkarz, który przegryzł już niejedno ciężkie spotkanie. Mecz był ładny i żywy. Warta przeważała przez cały czas.

Na boisku Polonii zebrało sie razem około 2500 widzów. Z braku trybun publiczność rozsiadła się na trawie lub rozstawiła na pagórkach. Wyglądało to na jakąś majówkę, a nie na mecz ligowy".

Poprzednie teksty historyczne znajdziecie w dziale Historia.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.