fot. Woytek
REKLAMA

Analiza: Błędów w kryciu Wawrzyniaka ciąg dalszy

Jan Wiśniewski - Wiadomość archiwalna

Wczoraj Legia Warszawa po raz kolejny pokazała olbrzymi charakter do gry i w dosyć szczęśliwych okolicznościach pokonała na własnym stadionie Hapoel Tel Awiw w ramach rozgrywek Ligi Europy. Poniżej przedstawiamy analizę wybranych fragmentów meczu, wraz z opisem zachowania poszczególnych zawodników lub całych formacji drużyny.

Z pewnością jednym z bohaterów zwycięstwa był słowacki bramkarz gospodarzy Dušan Kuciak, który wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą bramki. Jedynie martwić może fakt, do ilu praktycznie stuprocentowych sytuacji zdołali w czwartek dojść Izraelczycy. Spory w tym udział mieli również niestety sami gracze Macieja Skorży, a szczególnie formacja defensywna, która już nieco po kwadransie od rozpoczęcia spotkania dostała pierwsze poważne ostrzeżenie.

Salim Toama posłał znakomitą piłkę do niepilnowanego na prawym skrzydle Toto Tamuza, ale tylko fenomenalna obrona Kuciaka pozwoliła legionistom wciąż utrzymywać bezbramkowy remis. Pytanie brzmi jednak, dlaczego Nigeryjczyk znalazł się niepokryty z prostą drogą w pole karne Legii. Odpowiedź brzmi: nie po raz pierwszy fatalnie w kryciu zachował się Jakub Wawrzyniak, ale nie bez winy jest także Maciej Rybus, który powinien mimo wszystko nieco wrócić za szarżującym napastnikiem gości.



Legia pierwszą połowę wyraźnie przespała. Dopiero w drugiej odsłonie spotkania ekipa z Łazienkowskiej potrafiła stworzyć sobie kilka naprawdę dogodnych okazji do zmiany rezultatu. W 69. minucie meczu Miroslav Radović znakomitym podaniem obsłużył wchodzącego w szesnastkę Hapoelu Jakuba Wawrzyniaka, jednak ten nie potrafił dobrze przyjąć sobie futbolówki.
Faktem jest mimo wszystko, iż podanie Serba było o drobinę za mocne, dlatego lewy defensor warszawskiej drużyny nie mógł zakończyć tej akcji strzałem na bramkę strzeżoną przez Apoula Édela. Tutaj możemy również zaobserwować, jak chwilę po stracie pierwszego gola gracze Drora Kashtana odkryli się próbując w miarę szybko dosadnie odpowiedzieć rywalom.

Uskrzydlona też była sama Legia, a widać to na przykładzie tej akcji, gdzie obrońca przebiegł prawie całe boisko, aby stworzyć zagrożenie w polu karnym gości.



W ostatniej opisywanej akcji po raz kolejny ma miejsce praktycznie ta sama sytuacja co zawsze. Gracz drużyny przeciwnej z łatwością przebiega kilkadziesiąt metrów, nieatakowany przez nikogo wpada w pole karne i oddaje strzał. O ile dotychczas nie kończyło się to utratą bramki, o tyle we wczorajszym spotkaniu i owszem. Miejmy nadzieję, że legioniści musieli w końcu otrzymać tak nieprzyjemny prezent, aby wreszcie zaczęli zwracać na to większą uwagę.

Mimo wszystko trochę szkoda, że niezbyt pewnie interweniował Kuciak, ponieważ wybił piłkę w możliwie najgorszy dla drużyny sposób - przed siebie i wprost na wbiegającego napastnika Hapoelu. Sam strzelec wyrównującego gola nie został także zbyt dobrze pokryty przez Michała Żewłakowa, którego z łatwością wyprzedził i głową odzyskał nadzieje dla Izraelczyków na korzystny rezultat wywieziony tego dnia z Warszawy.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.