Marek Jóźwiak - fot. Pior Galas / Legionisci.com
REKLAMA

Jóźwiak: Legię mam w sercu, a nie w portfelu

Woytek, źródło: nSport / Super Express - Wiadomość archiwalna

W programie nSport "Stawka większa niż mecz" Marek Jóźwiak, który niedawno stracił pracę w Legii, wypowiedział się na temat kontraktu Jakuba Koseckiego. "Myślę, że trener Skorża nie miał przekonania do "Kosy", ponieważ on stawiał na doświadczenie. Trzeba też zrozumieć jego punkt widzenia. Być może ja się z nim nie zgadzałem i dlatego Kosecki nie odszedł do innego klubu, nie został sprzedany, bo takie też były propozycje, a został wypożyczony do Lechii Gdańsk.
Przedłużyłem mu kontrakt o kolejne pół roku i chciałbym zdementować informację, że młody Kosecki ma kontrakt do czerwca, bo ma do grudnia 2013. Prasa pisze, że może podpisywać kontrakty w tym oknie zimowym i jest to nieprawda. O te pół roku, na które wypożyczyłem go do Lechii Gdańsk przedłużyłem kontrakt, ponieważ wiedziałem co się może stać jak zacznie grać na swoim poziomie, tak jak grał jego ojciec" - mówi Jóźwiak.

"Walczyłem o młodego Koseckiego tak, jak walczyłem o Artura Jędrzejczyka, kiedy chciano go się pozbyć z klubu. Dzisiaj to chyba ja mam rację, a nie ci, którzy mieli decydować o tym, że miał iść gdzieś na wypożyczenie, aczkolwiek wypożyczenia pomogły tym zawodnikom" - dodaje były dyrektor ds. transferów stołecznego klubu.

Żal po zwolnieniu

"Prezes wręczył mi dokument i powiedział, że musimy się rozstać, bo ma inną wizję. Ja spytałem tylko gdzie mam podpisać, podpisałem i na tym zakończyła się nasza rozmowa. Nie jestem tym, który został skrzywdzony przez Legię, ale tym, który został potraktowany - powiem tak delikatnie - obcesowo. Myślę, że człowiek, który pracuje tyle w tym klubie, który tyle w nim grał, który zostawia drużynę na 1. miejscu w tabeli, który zostawia Młodą Legię jako mistrza Polski i też na 1. miejscu, który zostawia akademię, na której wzorują się inne drużyny, który zapoczątkował - nie sam, ale wraz z ludźmi, którzy stworzyli młody zespół - promocję polskich zawodników, żegna się z pracą z dnia na dzień.
Na pewno nie zadecydowały o tym względy czysto sportowe. Nie wiem czym kierował się prezes, ale miał do tego prawo. Taką decyzję podjął, ja ją szanuję, aczkolwiek nie zgadzam się z nią" - wyjaśnia Marek Jóźwiak.

Feindouno, Gudjohnsen, Carew, Inzaghi...

W "Super Expressie" Jóźwiak opowiada o znanych piłkarzach z którymi prowadził negocjacje, a którzy nie trafili na Łazienkowską. Byli to: Gwinejczyk Pascal Feindouno, Islandczyk Eidur Gudjohnsen i Norweg John Carew. Czy zadecydowały kwestie finansowe? "Też, ale myślę, że co do finansów, to byśmy się dogadali. Były jeszcze inne czynniki. Powiem tylko tyle, że z tej trójki najbliżej gry w Legii był Pascal Feindouno. Latem zaproponowano nam Filippo Inzaghiego, Gennaro Gattuso i El Hadji Dioufa. Inzaghi ostatecznie zdecydował się zostać w Milanie, aby pobić jakiś swój rekord w Lidze Mistrzów. Z Gattuso temat nie został podjęty, natomiast Dioufa nie braliśmy pod uwagę, bo znałem go jeszcze z gry we Francji, gdzie robił niezłe numery" - mówi Jóźwiak.

Legia w sercu, a nie portfelu

"Chciałbym, żeby Legia była mistrzem Polski. Zostało jeszcze 15 kolejek... troszeczkę nam nie wyszedł mecz we Wrocławiu, bo mielibyśmy siedem punktów przewagi i byłoby nam dużo łatwiej. Aczkolwiek 4 punkty to spora zaliczka. Jeśli drużyna będzie grała z takim zaangażowaniem jak w kilku spotkaniach jesiennych, to myślę, że ten tytuł mistrzowski jest przeznaczony dla Legii. Będę się cieszył na trybunach, będę uczestnikiem każdego meczu, jeśli taką będę miał ochotę, ponieważ historię klubu i Legię mam w sercu, a nie w portfelu" - kończy "Beret".

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.