Radović, Kosecki i Sosin o sparingu z Chińczykami
Miroslav Radović: Nic poważnego się nie stało. Żałuję tej sytuacji z kartką, ale taka jest piłka - czasami nerwy puszczają. Na pewno jakby był to jakiś ważny mecz, nie mógłbym sobie na to pozwolić. Sędziego zabrali chyba gdzieś z ulicy. Murawa była fatalna, wszyscy widzimy jakie było boisko.
Jakub Kosecki: Nie byliśmy przygotowani na tak ostry mecz. Myśleliśmy, że to będzie lekki sparing, a było czasami brutalnie. Jedna kontuzja była groźna. Ja też nie czułem się pewnie i dlatego poprosiłem o zmianę w przerwie meczu. Sezon jest długi, trzeba dbać o zdrowie, dlatego uważam, że postąpiłem słusznie. Chińczycy grali strasznie agresywnie, ale nam się udało to uspokoić i w drugiej połowie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Kanouté nie zagrał, ale my mamy Ljuboję i fajnie, że on zagrał.
Mam problemy z mięśniem dwugłowym, prawdopodobnie nie pojadę na kadrę, bo nie jestem przygotowany nawet w 80 procentach żeby grać. Czuję się niepewnie, przy każdym zrywie odczuwam ból. Ważniejsze jest zdrowie, chcę się wyleczyć, bo liga jest długa, a trzeba w końcu zdobyć mistrza Polski.
Łukasz Sosin (Aris Limassol): To było spotkanie walki, ale warunki nie były takie, żeby fajnie pograć w piłkę. Widać, że pod względem fizycznym Legia wyglądała dobrze. W pierwszej połowie bardziej dynamiczni byli Chińczycy, ale w drugiej części gry Legia coraz więcej dochodziła do sytuacji i coraz więcej oddawała strzałów - w pierwszej tego brakowało.