Kibice Legii w Gliwicach - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Leniwe Gliwice (VIDEO)

Hugollek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po raz ostatni na stadionie przy ulicy Okrzei w Gliwicach zameldowaliśmy się w październiku 2009 r. - później zespół Piasta spadł z ekstraklasy. Wówczas w sektorze gości zasiadło trzystu fanów naszego klubu, a pozostali musieli zadowolić się widokiem murawy z pobliskiego tarasu widokowego.

Wszystko to działo się jeszcze na starym obiekcie śląskiego klubu, w miejsce którego powstał nowy stadion, oddany do użytku pod koniec 2011 roku. Mieliśmy więc wyśmienitą okazję do tego, aby po raz pierwszy na żywo zobaczyć obiekt Piasta.
Po porannej zbiórce wspólnie udaliśmy się w kierunku Gliwic. Podróż na Górny Śląsk przebiegła sprawnie i bez większych zakłóceń. Warto wspomnieć, że po drodze minęliśmy eskortowaną ekipę bełchatowskiej GieKSy, która jechała do Warszawy na mecz z Polonią.

Dla kibiców przyjezdnych przygotowano miejsce, gdzie spokojnie można było zostawić samochód. Po przyjeździe do Gliwic okazało się, że do rozpoczęcia spotkania jest jeszcze bardzo dużo czasu, więc po raz pierwszy od dawna nie było powodu do obaw, że nie zdążymy wejść na sektor o czasie. Do tego wreszcie dopisywała pogoda. Telewizyjne "pogodynki" nie kłamały, twierdząc, że na południu Polski będzie stosunkowo wysoka temperatura. Było tak ciepło, że śmiało można było paradować bez koszulek.

Wejście na obiekt Piasta odbywało się w iście ekspresowym tempie. Trzeba było jedynie otworzyć bramkę specjalną kartą magnetyczną, którą każdy z kibiców dostał wraz z biletem. Poza tym nie sprawdzano żadnych dokumentów. Co do stadionu, to wygląda on dość specyficznie. Niektórzy z nas przyrównywali go do hipermarketu "Tesco"... Co ciekawe, wszystko wskazuje na to, że w Gliwicach nie istnieje coś takiego jak sektor buforowy, ponieważ od kibiców Piasta dzielił nas jedynie niezbyt wysoki płot.

Gdy nasi piłkarze wybiegli na rozgrzewkę, przywitaliśmy ich brawami i zaintonowaliśmy tradycyjne "Jesteśmy zawsze tam". Początek meczu to oczywiście "Mistrzem Polski jest Legia", później zaśpiewaliśmy m.in. "Legia, Legia Warszawa" i "Ja kocham Legię". Trzeba jednak uczciwie przyznać, że wiele osób na naszym sektorze było zainteresowanych wszystkim innym, tylko nie dopingowaniem. Pod tym względem prezentowaliśmy się przyzwoicie, ale mimo usilnych starań "Starucha" i "Bobicza", daleko było od ideału.
Podczas meczu na Górnym Śląsku nie mogło zabraknąć pozdrowień dla naszych braci z Sosnowca, a także BKS-u Bielsko-Biała, którego przedstawiciele również wspierali nas w sobotę na trybunach. Przez długi czas śpiewaliśmy "Tylko Legia, ukochana Legia" i trzeba przyznać, że wychodziło nam całkiem przyzwoicie.
Niestety, jak na złość, nasi piłkarze tego dnia nie zachwycali. Trudno im było przeprowadzić składne akcje i choćby częściowo zagrozić bramce strzeżonej przez Trelę. Wielu z nas odniosło wrażenie, że "wojskowi" zlekceważyli Ślązaków, myśląc, że zwycięstwo mają w kieszeni...
Próbowaliśmy zmobilizować ich do walki m.in. hitem z Krakowa – z setek gardeł niosło się po stadionie "Niepokonane miasto, niepokonany klub". Odtańczyliśmy również legijnego walczyka, a potem zaśpiewaliśmy "Hej Legia gol!".



Na początku drugiej połowy ponownie zaśpiewaliśmy nasz hymn, po którym przez stosunkowo długi czas ćwiczyliśmy jedną z nowych pieśni - "Od kołyski aż po grób". Później przez kilkanaście minut śpiewaliśmy hit z Wiednia, który wychodził naprawdę nieźle. Właściwie robiliśmy wszystko, co mogliśmy, by przekonać naszych zawodników, że wygrana jest jeszcze możliwa. "Legia gol", "Jesteśmy z Wami" czy "Tylko zwycięstwo" to tylko niektóre z przyśpiewek, którymi staraliśmy się mobilizować naszych piłkarzy do ataków i strzelenia bramki. Niestety w sobotę nie było nam dane cieszyć się z trzech punktów.

Po meczu piłkarze podeszli pod nasz sektor i podziękowali nam za wsparcie. Kolejny raz przypomnieliśmy im, że muszą "walczyć i trenować", bo "Warszawa musi panować". Po ok. 30 minutach mogliśmy wyjść z sektora i całą grupą ruszyć w dalszą drogę.

Warto wspomnieć, że niewielki stadion Piasta wypełnił się niemal w całości. Miejscowi utworzyli spory młyn, dobrze oflagowali swoją trybunę i prowadzili przyzwoity doping przez całe spotkanie. Nie obyło się bez wymiany "uprzejmości" z Legią, ale żadna z ekip nie poświęcała zbyt wiele czasu przeciwnikowi.

Kolejny mecz już w czwartek. 2000 kibiców Legii będzie mogło oglądać na żywo pierwszy mecz finału Pucharu Polski we Wrocławiu. W przeciwieństwie do meczu z Piastem, o naszą frekwencję nie trzeba się martwić ;).

Kibiców gości: 850
Doping Legii: 6
Doping Piasta: 6
Flagi Legii: 2

fot. Mishka / Legionisci.com

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.