fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: A melanż trwa, Pogoń i Legia Warszawa

Hugollek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po dwóch miesiącach od ostatniego w sezonie 2012/2013 wyjazdu do Chorzowa, na pierwszą w nowym sezonie krajową eskapadę los przydzielił kibicom Legii zaprzyjaźniony Szczecin. Trzeba przyznać, że ostatnie dwa wyjazdy do Szczecina ułożyły się dla nas wyjątkowo niepomyślnie. We wrześniu 2010 roku mecz w ramach rozgrywek o Puchar Polski odbywał się we wtorek, zaś ligowa potyczka w październiku ubiegłego roku miała miejsce w poniedziałek.
Te niekorzystne, bo przypadające na tydzień pracy, terminy spowodowały, że z podróży do Szczecina musiało zrezygnować bardzo wielu legionistów. Tym razem naszych braci mogliśmy odwiedzić w sobotę, a na dodatek w wakacje. Wyjazd cieszył się więc dużym zainteresowaniem legionistów. Niektórzy postanowili połączyć przyjemne z pożytecznym i już kilka dni wcześniej ruszyli nad Bałtyk, ale kilkusetosobowa grupa zdecydowała się na wyjazd pociągowy w nocy z piątku na sobotę. Jak to jednak bywa w przypadku PKP, pociąg dotarł do Szczecina z dwugodzinnym opóźnieniem. Nikt jednak nie narzekał i od rana na terenie całego miasta można było spotkać kibiców w zgodowych barwach, odśpiewujących braterskie pieśni. Prawdziwego figla spłatała nam pogoda, fundując temperatury niczym z Afryki. Do tego trzeba jeszcze dodać straszną duchotę, więc trudno się dziwić, że sporo osób popijało przed przyjściem na mecz zimny, złocisty napój... Niektórzy szukali również ochłody w wodach pobliskiego jeziora Dąbie.



Przy okazji ostatniego meczu w Szczecinie, natrafiliśmy na spore problemy związane z zakupem biletów. Duże kolejki i co i rusz pojawiające się informacje, że biletów już nie ma, wprowadzały nerwową atmosferę. Tym razem było inaczej. Wejściówki kodowano na kartach kibica Legii lub Pogoni, ale już przy wejściu czasami zdarzało się, że kibice z Warszawy musieli jednak wyrobić KK Pogoni.

Gdy do meczu pozostawała mniej więcej godzina, fani Legii i Pogoni zajęli już większość miejsc w młynie. Większość legionistów ubrana standardowo w białe koszulki zasiadła w sektorze po lewej stronie od gniazda, zaś portowcy po prawej. Fani co chwilę wzajemnie się pozdrawiali. "Pogoń wita Legię!" – krzyczeli miejscowi, na co oczywiście rewanżowaliśmy się hasłem "Legia wita Pogoń!".

Warto dodać, że szczecińska grupa ultras "Młode Wilki ’03" obchodzi jubileusz dziesięciolecia swej działalności, w związku z czym przygotowała na mecz z Legią specjalną oprawę, którą zaprezentowano pod koniec drugiej połowy spotkania. Poza tym na płocie zawisł transparent z podobizną Daniela "Helmuta" Wolniaka, jednego z założycieli szczecińskich ultrasów, który zmarł przed kilkoma laty. W trakcie meczu wspólnie z naszymi braćmi wspomnieliśmy jego pamięć. Doping prowadzili wspólnie gniazdowi Pogoni i "Staruch", którzy cały czas zachęcali, żeby kibice dawali z siebie wszystko przez pełne 90 minut. Trzeba jednak przyznać, że w sobotę doping nie stał na najwyższym poziomie. Czasami tylko było naprawdę głośno. Dużo lepiej niż zazwyczaj wychodziło nam wreszcie zgranie okrzyków z rytmami wybijanymi przez bębniarzy.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sławiliśmy głośnymi okrzykami oba nasze kluby, by po chwili przypomnieć wszystkim, że relacje warszawsko-szczecińskie to coś więcej niż zwykła przyjaźń - śpiewaliśmy więc "Bo Pogoń i Legia to jedna rodzina, starszy czy młodszy, piknik czy chuligan". Było również "Ole ole, ole ola" w obu zgodowych wersjach.

Tuż przed meczem minutą ciszy uczciliśmy pamięć zmarłego przed ponad dwoma tygodniami Ludwika Konarskiego, bramkarza Pogoni, który wywalczył z nią historyczny awans do ekstraklasy. Gdy spotkanie wreszcie się rozpoczęło, wzajemnym pozdrowieniom kibiców nie było końca. Nikt nie musiał mówić, że wydarzenia na boisku nie były najważniejsze. Liczyła się tylko dobra zabawa i umacnianie przyjaźni. Na zmianę zagrzewaliśmy naszych piłkarzy do walki, śpiewając "Legia gol!" i "Pogoń gol!".
Bardzo długo z trybun niosła się przyśpiewka "Pogoń - Legia, lalalala", po czym na zmianę sławiliśmy oba kluby. Przypomnieliśmy także, która zgoda jest najlepszą w Polsce. W międzyczasie na murawę wbiegł jeden z kibiców, co większość osób przyjęło z uśmiechem. Po chwili ochroniarze wyprowadzili starszego kibica ze stadionu, co zostało skwitowane z trybun głośnym "Zostaw kibica!".
Gdy pod koniec pierwszej połowy Ivicy Vrdoljakowi udało się zdobyć bramkę, został on nagrodzony przez wszystkich głośnymi brawami, a my skupiliśmy się na wspieraniu portowców. Po chwili jednak, jako że nie wynik liczył się tego dnia, a zacieśnianie braterskich więzi, śpiewaliśmy "A melanż trwa, Pogoń i Legia Warszawa". Tak zakończyła się pierwsza połowa zgodowego spotkania.

W przerwie meczu prawdziwe oblężenie przeżywały stoiska z zimnymi napojami. Ci, którzy nie opuścili trybun, mogli usłyszeć "Sen o Warszawie" oraz utwór stworzony z okazji wspomnianego dziesięciolecia szczecińskich ultrasów.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od "Powstań, jeśli kochasz ją", po czym ponownie zaznaczyliśmy naszą obecność na przyjaznym dla nas terenie. Nie zabrakło pieśni wspierających Pogoń, jak choćby "Od Szczecina do Opola", "Granatowo-bordowy świat" czy "O mój MKS-ie, ja kocham Cię". "Staruch" z kolei zaintonował pieśń "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina", która wyszła całkiem przyzwoicie. Gdy padł drugi gol dla Legii, "Staruch" zarzucił: "Gramy na remis, hej Legio gramy na remis!", co zostało przyjęte bardzo pozytywnie ze strony kibiców gospodarzy. "Za to właśnie kocham tę zgodę" - skomentował gniazdowy Pogoni. PPóźniej zaśpiewaliśmy jeszcze "Bo Pogoń i Legia to jedna rodzina", nieźle wychodziło nam także "Pogoń - Legia, lalala" z siadaniem i wstawaniem.

Niestety doping zdawał się słabnąć z minuty na minutę. By nas zmobilizować do większego wysiłku, gniazdowy portowców krzyczał: "ma tu być takie p..., żeby ludziom przed telewizorami na pięć minut wysiadły odbiorniki!". Na niewiele się to jednak zdało, bo zmęczenie kibiców dawało o sobie coraz bardziej znać.

W międzyczasie na koronie stadionu zaczęto rozwieszać transparent stanowiący element wspomnianej na początku relacji oprawy. Jego treść brzmiała następująco: "Bądź spokojny, wilk nie wychodzi z formy". Chwilę po tym jak Dwaliszwili zdobył dla nas trzecią bramkę, z góry sektorów zaczęto rozwijać sektorówkę z wilkiem. Niestety okazało się to nieco problematyczne, gdyż wymierzono ją tak, by precyzyjnie zasłoniła cały młyn. W tym czasie nie dopingowaliśmy. Kiedy sektorówka zjechała w dół, odpalono dziesiątki rac oraz świece dymne. Zaintonowano również "Fantazję" oraz po raz kolejny przypomniano, że braterskie relacje na linii Warszawa – Szczecin należą do tych naprawdę wyjątkowych.



Gdy sędzia odgwizdał koniec meczu, portowcy zachęcali nas do pozostania w Szczecinie głośnym "A melanż trwa", po czym wspólnie krzyczeliśmy do piłkarzy Pogoni i Legii, by podeszli przed zajmowane przez nas sektory. Legioniści podziękowali kibicom jedynie brawami, a piłkarze gospodarzy podeszli przybić "piątki". "Ch... z wynikami, bo Legia jest zawsze z Wami!" – krzyczeliśmy w stronę fanów ze Szczecina. Na koniec gniazdowi Pogoni zaprosili nas do wspólnej zabawy na lokalnym deptaku, na którym w nocy odbył się koncert z okazji jubileuszu "Młodych Wilków ‘03".

W taki oto sposób zakończył się kolejny zgodowy wyjazd. Zapewne część legionistów nadal jeszcze korzysta ze szczecińskiej gościnności, regenerując siły przed kolejnymi wyjazdami, a niektórzy od razu wyruszyli w podróż do Norwegii, gdzie w najbliższą środę w ramach trzeciej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów legioniści zmierzą się z Molde FK.
Pamiętajcie, że dzień później wszyscy meldujemy się obowiązkowo na obchodach 69. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego!

Doping Legii i Pogoni: 6,5

PS. W pociągu ze Szczecina (planowy odjazd ok 23:17) zostały znalezione klucze. Osobę, która je zgubiła prosimy o kontakt redakcja@legionisci.com.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.