Henning Berg - fot. Piotr Kucza / FotoPyK
REKLAMA

Felieton: Wszystko w naszych głowach

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Porażka z Piastem Gliwice nie była pierwszą wpadką podopiecznych Henninga Berga. Chociaż brak punktów na Śląsku cały czas można tłumaczyć sobie jako wypadki przy pracy, to na poczynania legionistów trudno spojrzeć bez pewnej dozy niepokoju.

Od początku sezonu drużyna zdążyła zepsuć mi humor już kilka razy. Porażkę z Bełchatowem zbagatelizowałem – grały rezerwy, był to pierwszy mecz sezonu, a w większości lig na świecie tabela po pierwszej kolejce wygląda co najmniej dziwnie. Kiedy Legia zaliczyła wpadkę w Bielsku-Białej przyjąłem to z zażenowaniem, przez które przebijał się śmiech. Ale gdy w Gliwicach Piast zgarnął pełną pulę coś we mnie pękło, a niezłomna dotąd pewność o mistrzostwie została zachwiana.

Nie, żebym zaczął obawiać się któregoś z rywali, bo swoich ligowych oponentów Legia piłkarsko wyprzedziła o kilka dobrych długości. Oglądając zmagania z gliwiczanami zrozumiałem jednak, że drużyna najzwyczajniej nie traktuje Ekstraklasy poważnie. Piłkarze i trener mogą zapewniać, że każdy mecz jest dla nich równie ważny, że każdego rywala darzą szacunkiem i do każdego spotkania podchodzą maksymalnie skoncentrowani. Brzmi to bardzo ładnie, ale kompletnie nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości.

W tym sezonie punkty straciliśmy w 5 meczach, w każdym przypadku z powodu własnych błędów i niekonsekwencji. Paradoksalnie najmniej zastrzeżeń mam do meczu z Bełchatowem – młoda kadra, pierwszy mecz rozgrywek, niedoświadczeni zawodnicy, którzy nie potrafili odpowiednio wejść w sezon, słowem – zdarza się. Meczu w drugiej kolejce już nie da się tak łatwo usprawiedliwić. Gra wojskowych wyglądała słabo, a gol dla Górnika był uwieńczeniem fatalnej dyspozycji warszawskiej defensywy, która dosłownie sama strzeliła sobie bramkę. Spotkanie z Podbeskidziem to ponowne zlekceważenie przeciwnika i koszmarne wpadki Dusana Kuciaka, które połączone ze sobą dały Podbeskidziu kolejne zwycięstwo. Czwartym pojedynkiem, w którym legioniści stracili punkty było spotkanie z Lechem Poznań, podręcznikowo pokazujące obraz gry Legii w obecnym sezonie.

W każdym meczu są momenty, które determinują przebieg spotkania. Warszawiacy 3 punkty dopisali sobie już przed meczem przekonani, że osłabiony kontuzjami Lech nie zdoła stawić im jakiegokolwiek oporu. I ten scenariusz sprawdziłby się, gdyby w 13. minucie Michał Kucharczyk uderzał na bramkę lewą nogą. Legia szybko wyszłaby na prowadzenie, podminowany Lech oddałby inicjatywę i mecz zakończyłby się gładkim zwycięstwem dwa, trzy do zera. Niestety Kucharczyk spudłował, a kolejorzowi po (znowu) naszych błędach udało się strzelić dwie bramki i do przerwy goście cieszyli się z prowadzenia. Po zmianie stron na boisko wyszła Legia, która zgodnie z zapewnieniami rzeczywiście nie lekceważy przeciwnika. Piłkarze dali z siebie 100% i wielkopolanie wracali do domu w nieco gorszych humorach. Byłem pewien, że po tym meczu drużyna zmądrzała i wyciągnęła wnioski ze swoich notorycznie powtarzających się błędów. W Trabzonie piłkarze wyszarpali Turkom pełną pulę, po czym w rytmie meczowym ruszyli do Gliwic, gdzie za darmo oddali piłkarzom Piasta 3 punkty.

Można mówić, że Legia zagrała rezerwowym składem, co dla piłkarzy, owszem, stanowi okoliczność łagodzącą, ale jednocześnie winą za fatalny wynik obarcza trenera. Praca Henninga Berga już od pewnego czasu budzi, jeśli nie wątpliwości, to przynajmniej niepokój. Norweski szkoleniowiec szokuje praktycznie od początku sezonu. Już w pierwszej kolejce wpuścił na plac gry nastolatków, którzy nie poradzili sobie z GKS-em Bełchatów. Wspaniałe zwycięstwo z Celtikiem co prawda puściło w niepamięć wpadki drużyny, ale po pewnym czasie trener znów zaczął zaskakiwać. Bo jak, jeśli nie zaskakującym nazwać wystawienie na mecz z pierwszoligową Miedzią Legnica „żelaznej jedenastki” po to, by tydzień później w ważnym ligowym meczu postawić na zawodników rezerwowych. Oczywiście, Radović i spółka nie są wstanie wytrzymać regularnej gry co trzy dni, ale w rotacjach składem trzeba umieć dostosować go do przeciwnika. Wydawało się, że w tym szaleństwie jest metoda, jednak mecz w Gliwicach brutalnie obnażył słabość taktyki Berga. Szkoleniowiec nie popisał się także grając z Trabzonsporem. Czerwona kartka Michała Żyro była owocem zarówno braku rozsądku pomocnika, jak i nieodpowiedzialności trenera. Pomijając fakt, że pod koniec meczu zawodnicy w większości zupełnie stracili siły, to przecież blisko połowa drużyny miała na koncie żółte kartki. Nie trzeba być specjalistą, żeby zauważyć kryjące się za tym niebezpieczeństwo. Berg prawdopodobnie je widział, jednak po raz kolejny postanowił zaryzykować i po raz kolejny się to nie opłaciło.

Daleki jestem od ostrego krytykowania trenera, który oprócz obrony mistrzowskiego tytułu zrobił dla drużyny coś znacznie większego – wprowadził ją na nowy, lepszy europejski poziom. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że Norwegowi i jego podopiecznym zdarza się zbyt duże kombinatorstwo, które zaczyna być jedynym zagrożeniem w obecnym sezonie. Wspomniana przeze mnie obawa dotycząca zdobycia kolejnego mistrzostwa wywodzi się właśnie z tego i dość dobrej znajomości historii klubu – przez lata Legia Warszawa udowodniła, że nie ma dla niej czegoś takiego jak pewne mistrzostwo, czy mecz nie do przegrania. Problem zawsze był ten sam – zbytnia pewność siebie i nieumiejętność uczenia się na własnych błędach.

Nie uważam, że trzeba bić na alarm, ale nie jestem też zupełnie spokojny. Przez lata potrafiliśmy rozkładać na łopatki potęgi, by następnie przegrywać z kompletnymi outsiderami. Efekt był różny. Stwierdzenie, że Legia jest obecnie najlepszą w Polsce i dobrze zapowiadającą się w Europie drużyną nie jest w żadnym stopniu przesadzone. Wystarczy, że oprócz przekonania o swojej hegemonii zawodnicy będą pokazywali ją także na boisku. Jeśli zespół spełni ten postulat, wówczas Legia Warszawa na polskim tronie i europejskich salonach spędzi naprawdę długie lata.

Jeleń






przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.