Aleksandar Prijović i Nemanja Nikolić - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu ze Śląskiem

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Prezes Leśnodorski po meczu napisał na Twitterze, że brawo, że tak mamy grać. Otóż jeśli taki poziom zadowala władze klubu, to można tylko zapłakać i zastanowić się, dlaczego za małolata człowiek zainteresował się piłką nożną, a nie na przykład grą w bierki. O gustach się nie dyskutuje, ale białe jest białe, czarne jest czarne, a Legia ze Śląskiem zagrała słabo. Zapraszamy na lekturę ocen tego niegustownego spotkania.

Michał Pazdan + - Stereotyp łysego jegomościa w koszulce Legii budzi lęk chyba w całej Polsce, bo do Pazdana rywale niemal bali się podchodzić. Kiedy tylko Michał ruszał z interwencją, jakaś niewytłumaczalna panika paraliżowała nogi wrocławskich graczy. Pazdan czyścił wszystko co tylko wymagało wyczyszczenia. Pewnie odbierał piłkę, mądrze się ustawiał, nie bał się odważnych wybić i doskonale grał pressingiem. Kolejny mecz w lidze i kolejne zero z tyłu to świadectwo doskonałej gry „Pazdka.”

Igor Lewczuk + - Następny, który może przechwalać się zachowaniem czystego konta przez drużynę. Z Pazdanem na środku stanowił mur nie do przejścia. Piłkę wrocławianom odbierał równie łatwo jak mama kieszonkowe niegrzecznym dzieciom. W obronie się nudził, to też postanowił zaangażować się w atak. Kiedy w drugiej połowie urwał się skrzydłem bardzo liczyłem na to, że po jego dograniu padnie bramka. Gola niestety Legia nie zdobyła, a szkoda, bo środkowego obrońcy w roli asystenta na skrzydle, to chyba jeszcze u nas nie grali.

Tomasz Jodłowiec - Zaczął kapitalnie, bo po jego zagraniu z 28 minuty Kucharczyk miał obowiązek umieścić piłkę w bramce. Michał za bardzo obowiązkowy nie jest i Jodłowiec plany o asyście musiał odłożyć na później. Odłożył je chyba aż na kolejne spotkania, bo do końca niedzielnego meczu raczej już nie błyszczał. Miał swoje momenty, potrafił zabrać się z piłką, ale zaraz potem albo ją tracił, albo niedokładnie zagrywał. Może po prostu tym razem „Jodła” nie chciał krzywdzić byłych kolegów.

Guilherme – Samby może i nie potańczył, ale na jakiegoś poloneza to się zdobył. Na boisku pokazywał się tylko momentami, które wystarczyły jednak do wyprowadzenia kontrataku. Koledzy obdarzyli go dużo większym zaufaniem niż Kucharczyka na drugim skrzydle, bo właśnie przez Guilherme przechodziła akcja za akcją. „Gui” umiał błysnąć niezłym rajdem, albo kreatywnym podaniem, ale stanowczo zbyt często tracił futbolówkę, albo niedokładnie zagrywał do kolegów. Był jednak bardzo zaangażowany, czego dowodem jest jego reakcja na gola Prijovicia. Obejrzyjcie tę bramkę jeszcze raz choćby dla tego widoku. Serducho rośnie.

Arkadiusz Malarz – No stał w tej bramce i co można powiedzieć więcej? Śląsk niby jakieś tam strzały oddawał, a Arek z ich łapaniem nie miał najmniejszych problemów. Raz musiał wykazać się swoimi umiejętnościami, ale szczęśliwie dla niego, Kiełb posłał piłkę tuż obok bramki. Kolejny mecz Malarza, o którym można napisać, że po prostu był na boisku. Paradoksalnie nie jest to żadna ujma – po prostu nareszcie zaczęła funkcjonować obrona.

Nemanja Nikolić – Węgier wychodzi z założenia, że do bramki trafia tylko wtedy, kiedy Legia ową traci. Skoro „Wojskowym” udało się zachować czyste konto, to „Niko” nie miał powodu szaleć z trafieniami. W ogóle jakoś tak mało szalał z czymkolwiek. Nie trzymał linii spalonego (Danijel Ljuboja z pewnością jest dumny), tracił piłkę i nie rozumiał się z kolegami. Od czasu do czasu błysnął dobrym podaniem (po zagraniu do Kucharczyka w drugiej połowie powinien zanotować asystę), albo umiejętnościami technicznymi. Jak grał, tak został oceniony – wyszedł na zero.

Tomasz Brzyski – Dobrze, że zagrał przeciętnie, bo gdyby kilka dni po meczu z Chojniczanką powtórzył wyczyny z tamtego spotkania, to równowaga we Wszechświecie mogłaby zostać znacząco zachwiana. Na szczęście Tomek był typowym Tomkiem – tutaj jakieś ładne zagranie, tutaj niezły przerzut, a tutaj z kolei strata i posłanie piłki do wymyślonego przyjaciela. Bilans przeciętny, na zachodzie bez zmian.

Łukasz Broź – Może minus nie jest największą konsekwencją jaka mogła spotkać Brozia po błędzie z 36 minuty, kiedy postanowił wycofać piłkę prosto do wybiegającego sam na sam Jacka Kiełba, ale obrońca Legii może dziękować Bogu, że napastnik Śląska powtórzył swój wyczyn sprzed roku, gdy po błędzie Bereszyńskiego i Wieteski biegł przez pół boiska tylko po to, aby uderzyć obok celu. Oprócz tej kompromitującej straty niczym się nie wyróżnił. Do wykazania się w obronie potrzeba ataków przeciwnika, a skoro tych nie było, to Łukasz aktywnie uczestniczył w akcjach ofensywnych. Zbyt wiele pożytku z tego jednak nie było. Bilans zerowy, choć gdyby Kiełb nie lubił kopać piłką w banery reklamowe, to ocena byłaby dużo niższa.

Ondrej Duda - - Wracają ostatnie koszmary. Nie wiem, czy Ondrej jest bez formy, czy po prostu mu się nie chce, ale to jest aż nieprawdopodobne, w jaki sposób forma może polecieć na łeb na szyję przez kilka miesięcy. Rok temu Duda czarował wszystkich, ale najwyraźniej został wyrzucony z Hogwartu, bo to co wyczynia na boisku z magią mało ma wspólnego. Straty, niedokładne podania, bezsensowne dryblingi i klapki na oczach przy przeglądzie pola. Te plotki transferowe wśród zawodników powinno się karać więzieniem.

Stojan Vranjes - - Zdarzyło mu się kilka ładnych odbiorów, poza tym nie był specjalnie widoczny, chyba, że akurat postanowił zanotować stratę, albo oddać to co wcześniej odebrał i posłać futbolówkę pod nogi graczy Śląska. Najbardziej sfrustrował mnie w 52 minucie, kiedy Legia wyszła doskonałą kontrą i wystarczyło dokładnie podać piłkę, by w 100% sytuacji znaleźli się albo Nikolić, albo Kucharczyk. Być może Stojan stwierdził, że „Kucharz” w tym spotkaniu swoje już zmarnował, więc po co po raz kolejny się denerwować. Zastanawia mnie tylko, co skłoniło Legię do podpisania kontraktu z piłkarzem, który od początku sezonu zagrał jedno niezłe spotkanie. Czasem mam wrażenie, że skauting w naszym klubie działa mniej więcej tak (w miejsce Wąskiego podstawcie sobie Michała Żewłakowa, Siarą niech stanie się nasz niezawodny prezes):


Michał Kucharczyk - - Było już nieźle, ale znowu wracamy do punktu wyjścia. Koledzy również muszą być świadomi formy skrzydłowego, bo jak wspominałem, zdecydowana większość ataków była wyprowadzana stroną Guilherme. Michał tracił piłkę na potęgę, zagrywał bardzo niedokładnie i przede wszystkim zmarnował dwie doskonałe sytuacje. Teatr dramatyczny.

Zmiennicy:

Aleksandar Prijović – Nie rozumiem tego zachwytu nad jego postawą w tym meczu. Wszedł, postał na boisku i strzelił bramkę, której nie strzelić po prostu nie miał prawa. Fakt, że uderzając z metra zdołał obić słupek o jego ostatnich występach mówi chyba wszystko.

Ivan Trickovski – Zagrał 10 minut, zanotował słabe podanie, ale to i tak za mało, by sprawiedliwie ocenić jego występ.

Bartosz Bereszyński – Grał zdecydowanie za krótko by go ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.