2014-08-09 Górnik Łęczna, Ivica Vrdoljak, radość, gol - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Komentarz: Ostatki Vrdoljaka w Legii

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W prasie pojawiła się informacja, że Ivica Vrdoljak został oskarżony przez trenera Stanisława Czerczesowa o symulowanie kontuzji i w związku z tym odesłano go ze zgrupowania do Warszawy. Wydarzenie bez precedensu, bo nie sposób przywołać sytuację, by kiedykolwiek ktoś oskarżał publicznie piłkarza Legii o symulowanie kontuzji. Co więcej, nie zostało to zdementowane przez nikogo z naszych władz. Czy to oznacza koniec Chorwata w Legii?

Z czym kojarzyć się może Ivica Vrdoljak? Z milionem euro, z kapitańską opaską, z uśmiechem, z przeszczepem włosów, z waleczną grą, ale także z człapaniem i odpuszczaniem krycia, z kompletną bezradnością w rozegraniu, z karnym na wagę tytułu w 2013 r., z niewytłumaczalny sposób zawaloną bramką w rewanżu ze Steauą, z fochami na dziennikarzy, z jątrzeniem przeciwko Urbanowi, ze świetną grą na początku kadencji Berga, ze zmarnowanymi dwoma karnymi w jednym meczu przeciwko Celtikowi, z odmową poddania się operacji, z nastawianiem szatni przeciwko mediom, z kontuzją, narzekaniem w wywiadach i kombinowaniem, jak tu przedłużyć kontrakt w Warszawie, włącznie z opowiadaniem o chęci pozostania tu do końca kariery.

Jakby nie liczył, to bilans nie wypada korzystnie. Pytanie więc, czy Chorwat jeszcze przydałby się Legii? Teoretycznie tak. Może przecież grać zarówno w środku pola, jak i w obronie. Problem w tym, że jako piłkarz 32-letni coraz częściej zmaga się z urazami, a przez swój upór i brak zgody na operację po ostatniej kontuzji tylko pogorszył sytuację. Co więcej, spowodował, że w klubie przestano wiązać z nim przyszłość, ba, przestano mu ufać. Jego akcje spadły na łeb na szyję.

A po rundzie jesiennej wydawało się, że wszystko może potoczyć się po myśli zarówno zawodnika, jak i klubu. Vrdoljak wracał do zdrowia, zapowiadał ciężką pracę i walkę o miejsce w składzie. Sugerował przy tym, że bardziej przydatny mógłby być w środku obrony. Kibice byli zadowoleni. Jednocześnie zawodnik swoimi wypowiedziami o tym, że w klubie zarzucano mu wiosną symulowanie kontuzji bardzo rozzłościł władze Legii, w szczególności prezesa. Bogusław Leśnodorski dosadnie dał temu wyraz, a następnie oświadczył, że Ivica nie nadaje się jeszcze do treningów.

W ogóle podejście klubu jest, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnie. Można zrozumieć, że chce się pozbyć Ivicy za wszelką cenę, ale, jak się wydaje, kontrolowany przeciek z klubu o symulowaniu kontuzji nie przystoi stuletniej damie. I tak po ludzku, jest to zwyczajnie, jak mawia prezes, słabe. Z drugiej jednak strony, może rzeczywiście w takich przypadkach nie ma co się nadmiernie rozczulać? W przypadku Żyry władze klubu też nie zachowały się elegancko (inna sprawa, że zawodnik również nie grał fair), rozpuszczając informację o rzekomym porozumieniu tego zawodnika z innym klubem i zakupie na poczet tego nowego Mercedesa. Cel jednak został osiągnięty – strony dogadały się, a do klubowej kasy wpłynęło kilkaset tysięcy euro.

Jak zatem zakończy się historia z Vrdoljakiem? Rozwiązanie umowy za porozumieniem stron? Trudno spodziewać się, by Vrdoljak zgodził się na polubowne załatwienie sprawy. Nie sposób uwierzyć, że Ivica zrzeknie się należnych mu pieniędzy albo ich części i zostanie bez kontraktu. Graniczyłoby to przecież z cudem, gdyby znalazł sobie teraz pracodawcę, który będzie w stanie zapłacić mu tyle, co Legia. Zawodnik nie grał przecież od maja, jest zaawansowany wiekowo i podatny na kontuzje. Szanse, że po takiego gracza zgłosi się chociażby jeden chętny gotowy wyłożyć satysfakcjonujące Legię pieniądze są bliskie zeru. Zwłaszcza po oskarżeniach o symulowanie urazu. Możliwe też, że Legia zdecyduje się jednostronnie zerwać umowę. To jednak mało prawdopodobne. Musiałaby bowiem zapłacić Chorwatowi pieniądze za okres obowiązywania kontraktu, a to jeszcze prawie 1,5 roku. Tymczasem klub szuka oszczędności na graczach niepotrzebnych, a dodatkowo prezes Leśnodorski wciąż ma przecież na liście płac Henninga Berga. I duży ból głowy z tego powodu.

Jeśli więc strony się nie dogadają, to najdroższy piłkarz w historii Legii stanie się jednocześnie najbardziej przepłaconym. Jakby jednak się sprawy nie potoczyły, to pewne jest jednak, że, choć to środek karnawału, oglądamy już ostatki Ivicy w naszym klubie. I niezwykle wymowne podsumowanie jego pobytu w Warszawie – pełnego wzlotów i upadków, od początku naznaczonego kontrowersjami, zarzutami i emocjami.

fot. Mishka / Legionisci.com

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.