fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Koroną

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Niestety – drugi mecz ligowy znów nie przyniósł nam kompletu punktów. Legioniści po bardzo przeciętnym widowisku zaledwie zremisowali z Koroną Kielce i już na początku rozgrywek tracą do lidera aż 5 oczek. Zapraszamy na analizę gry naszych piłkarzy z meczu, który rozczarował niejedno warszawskie serce.

Arkadiusz Malarz + - Wielu obawiało się czy Arek da radę wrócić do bramki od razu po tak poważnej kontuzji, a Malarz w sobotę pokazał, że ze stali ma nie tylko jaja, ale też i głowę. Najpierw absolutnie fantastycznie obronił sam na sam Aankoura i dobitkę Górskiego, a potem nie dał szans Mateuszowi Możdżeniowi w pojedynku jeden na jeden. Za jego interwencje z drugiej części spotkania koledzy powinni postawić mu butelkę dobrej whiskey. Niestety udany występ zakończył błędem. W żadnym wypadku nie jest głównym winowajcą utraty bramki, ale decyzja o wyjściu z bramki by skrócić kąt strzału rywala okazała się błędna, bo Kosakiewicz bezlitośnie wykorzystał to, lobując bramkarza Legii.

Kasper Hamalainen + - Takiego Kaspera aż chciało się oglądać. Był bardzo aktywny w grze ofensywnej, mądrze operował piłką, a z poziomu boiska widział więcej niż my z górnych trybun. Koledzy zabrali mu przynajmniej dwie asysty – najpierw Armando Sadiku trafił głową prosto w bramkarza po dośrodkowaniu Fina, a potem Sebastian Szymański nie wytrzymał ciśnienia i jego strzał po kapitalnym podaniu piętą od „Hamy” obronił Alomerović. Nasz pomocnik w końcu dopiął swego w 79. minucie, gdy kapitalne prostopadłe podanie zamienił na gola Michał Kucharczyk.

Dominik Nagy – Często piszemy o nim, że szarpał grę do przodu, ale w tym spotkaniu Dominik bardziej szarpał się z rywalami niż z akcjami ofensywnymi. Próbował rajdów skrzydłami, dryblingów i choć na tle stojących kolegów mimo wszystko pokazywał się z niezłej strony, to bardzo często brakowało mu dokładności. Najjaśniej błysnął w 42. minucie, kiedy wjechał w pole karne, gdzie został przewrócony na ziemię, jednak Daniel Stefański nie odgwizdał faulu na pomocniku Legii. Węgier jak zwykle nie zszedł poniżej pewnego poziomu grania przyzwoicie, ale przyzwoitość w tym meczu nie wystarczyła do zrobienia różnicy na boisku.

Michał Kopczyński – Statystyki "Kopy" z tego spotkania wyglądają następująco: 24 na 28 dokładnych podań, 17 na 25 wygranych pojedynków, 2 na 2 udane dryblingi, 3 na 5 udanych odbiorów. Na pozycji defensywnego pomocnika, który rzadko włącza się w grę ofensywną, radził sobie w tym spotkaniu dobrze, a na dodatek musiał łatać dziury po ofensywnych wyjściach Thibaulta Moulina.

Adam Hlousek – Nie popełnił większych błędów w obronie, jednak trzeba dodać, że koroniarze raczej rzadko atakowali jego stroną boiska. Ustawiał się dobrze, pewnie operował futbolówką zarówno w strefie obronnej jak i atakach skrzydłem. Zaliczył kilka niezłych podań, starał się dublować pozycję Hamalainena, ale ciągle brakowało mu większego przebłysku. Był bliski asysty na kilkadziesiąt sekund przed zdobyciem pierwszej bramki, jednak Michał Kucharczyk po jego dośrodkowaniu trafił tylko w poprzeczkę.

Michał Pazdan - - Przez większość meczu nie popełnił poważniejszych błędów, mało tego, na przykład w 64. minucie popisał się genialną interwencją, gdy „skorpionem” wygarnął niebezpiecznie zagraną piłkę zza pleców. Wszystko zawaliło się jednak jak domek z kart w 85. minucie, kiedy „Pazdek” nie zdołał upilnować Łukasza Kosakiewicza, walnie przyczyniając się do utraty bramki, remisu i 14. pozycji w tabeli.

Thibault Moulin - - W środku boiska nie zrobił zbyt wiele by pomóc zespołowi, choć to przez niego przechodziła większość akcji rozgrywanych środkiem. Francuz miał w tym spotkaniu 80% celności podań, ale nie dawał rady w pojedynkach - wygrał zaledwie 1/3 podejmowanych prób. W 65. minucie mógł mieć asystę po bardzo fajnym dograniu do Guilherme, ale golkiper rywali zdołał wbić piłkę na rzut rożny. Chociaż Thibault konsekwentnie próbował skutecznie wykonywać stałe fragmenty gry (miał naprawdę sporo szans przy rzutach rożnych i wolnych), to ani jedno zagranie nie przyniosło realnego zagrożenia pod bramką Korony.

Armando Sadiku - - Po bombie jaką odpalił w Zabrzu można było spodziewać się kolejnej petardy, ale zamiast tego wyszedł fajerwerkowy niewypał. Albańczyk zdawał się nie mieć wspólnego języka z kolegami, w polu karnym Alomerovicia był zagubiony i zdecydowanie za często cofał się do linii pomocy. Miał jedną niezłą i jedną znakomitą szansę na gola, jednak za każdym razem uderzał głową zbyt niedokładnie. Sobotnim spotkaniem z pewnością nie przysporzył Jackowi Magierze argumentów do stawiania na niego.

Sebastian Szymański - - Bardzo słabe warunki fizyczne i świetna technika – to charakterystyczne elementy dla młodego pomocnika Legii. Po spotkaniu z Mariehamn, które ani przez moment nie grało twardej piłki, przyszła pora na ekstraklasowe zderzenie z siermiężnym futbolem Korony Kielce, w konfrontacji z którym Szymański wyglądał jak dziecko pomiędzy dorosłymi. Nie można odmówić mu starań, jednak choć serce paliło się do walki, to ciało nie radziło sobie w pojedynkach z rosłymi piłkarzami „Scyzorów”. Sebastian chwilami grał zbyt chaotycznie, a w najważniejszym momencie nie wykorzystał świetnego podania Kaspra Hamalainena, które otworzyło mu drogę do bramki (małym usprawiedliwieniem może być tutaj bardzo mała odległość od doskonale skracającego kąt w tej akcji Alomerovicia). Tragedii nie było, ale od rozgrywającego Legii Warszawa wymaga się zdecydowanie więcej. Jak na razie przez dziurę po odejściu Odjidji-Ofoe do warszawskiego statku wpływa coraz więcej wody.

Jakub Czerwiński - - Widać było, że to dopiero jego pierwszy mecz od bardzo dawna. Kuba początek spotkania miał naprawdę niezły, kiedy interweniował pewnie i sensownie wprowadzał piłkę do gry. W drugiej połowie zaliczył jednak festiwal mniejszych lub większych błędów – skandalicznie „obciął się” główkując i jednocześnie nie trzymając linii spalonego w 64. minucie, w efekcie czego Aankour popędził sam na sam i tylko fura szczęścia i umiejętności Arka Malarza sprawiły, że Legia nie straciła bramki.

Łukasz Broź - - Bardzo zły występ naszego prawego obrońcy. Broź od początku meczu nie dość, że nie pomagał kolegom (pod polem karnym Korony występował głównie w roli obserwatora akcji), to jeszcze kilkakrotnie zawalił sprawę w swoich interwencjach. Najpierw pozwolił Kovaceviciowi oddać strzał z kilku metrów na bramkę Legii, później zaś w fatalnym stylu przegrał pojedynek główkowy z Kallaste, który tym samym zaliczył asystę przy golu dającym Koronie punkt. Na całe szczęście już w środę mecz z Astaną, a to przecież w europejskich pucharach Broziowi gra się najlepiej.

Zmiennicy:

Michał Kucharczyk + - Transfery transferami, a tyłek znów ratował nam stary dobry „Kuchy”. Michał wszedł na plac gry w 65. minucie i od razu rozbujał warszawską ofensywę. Niecały kwadrans po wejściu trafił w poprzeczkę, a chwilę później strzelił bramkę dającą Legii prowadzenie. Kilka minut później był bliski drugiego gola, ale jego nie najlepszy strzał obronił Alomerović. Mógł w tej sytuacji wybrać także inne rozwiązanie - dogranie do wbiegającego w pole karne Moulina.

Guilherme – Choć sam nie zaliczył spektakularnych akcji, to nie sposób mu odmówić, że kiedy tylko pojawił się na murawie, „Wojskowi” podkręcili tempo przynajmniej o połowę. Niestety „Gui” często nie dostrzegał świetnie ustawionych partnerów, zdecydowanie za długo przytrzymując piłkę. Szkoda, bo kilka podań więcej i być może ze stadionu wyszlibyśmy w dużo lepszych nastrojach.

Krzysztof Mączyński – Grał zbyt krótko by móc go ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.