Cracovia - Legia Warszawa - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Cracovią

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Remis z okupującą dolne rejony tabeli Cracovią nie przynosi chluby, ale zważywszy na okoliczności i przebieg meczu nie powinniśmy na niego narzekać. Pomarudzić możemy zaś na jakość gry Legii, bo od silnego kadrowo zespołu należy wymagać więcej. Trzeba przy tym pamiętać, że to jednak mocno przebudowana drużyna i mogą przydarzać się jej potknięcia. Do tego kilku piłkarzy nie jest jeszcze w pełni sił po urazach. No i jeśli już tracić punkty to teraz, gdy do końca sezonu jeszcze wiele meczów.

1. Sprawiedliwie. W pomeczowych wypowiedziach legionistów nie słyszeliśmy, by narzekali na wynik. Powtarzali raczej, że nikogo nie krzywdzi. Tak też należy spojrzeć na remis w Krakowie. Cracovia zagrała dobre spotkanie. Była zdeterminowana, twarda, waleczna, bezpośrednia i konsekwentna. Nie pozwoliła Legii rozwinąć skrzydeł, okresami nawet przeważając i stwarzając zagrożenie przy wykorzystaniu własnych atutów: stałych fragmentów i szybkich podań prostopadłych do szybkiego i silnego Piątka. Legioniści nie potrafili przejąć kontroli nad meczem. Przyjęli więc warunki gospodarzy i, co cieszy najbardziej, nie pękli. Walczyli twardo i z poświęceniem. Obie strony miały też swoje świetne okazje. Legia chyba lepsze (Hamalainen, Szymański), „Pasy” za to jakby częściej zagrażały Malarzowi. Słowem: sprawiedliwie.

2. Nieefektywni. Mistrzowie Polski w ostatnich meczach byli bardzo efektywni. W Lubinie strzelali celnie pięciokrotnie (na 7 w ogóle) i zdobyli trzy bramki. Przeciwko Śląskowi trafili cztery razy po czterech celnych uderzeniach (na 10 w ogóle). W Krakowie nasi piłkarze tylko trzykrotnie trafiali w światło bramki (na 12 prób) i każda z szans mogła przynieść gola. Co ciekawe, aż 9 strzałów oddanych zostało w I połowie. O ile więc ostatnio cieszyliśmy się ze skuteczności naszych graczy, tak teraz jej zabrakło. Powinniśmy kreować więcej okazji, by w razie pomyłki pod bramką rywali móc się poprawić.

3. Co z tą jakością? Legia zagrała w Krakowie przeciętny mecz, jak na swoje możliwości. Zabrakło przede wszystkim opanowania środka pola i krótkiej gry w tej strefie. To przełożyło się na zagrożenie pod bramką rywala. „Wojskowi” mieli w całym spotkaniu trzy dogodne sytuacje strzeleckie: Hamalainena (po przypadkowej przebitce), Vesovicia (indywidualna szarża) i Szymańskiego (kontra po stracie gospodarzy na własnej połowie). Inne strzały nie stanowiły większego problemu (może poza minimalnie niecelnym uderzeniem Pazdana po rzucie rożnym w końcówce meczu) dla gospodarzy. Przy pozostałych atakach Legii nie miało się przekonania, że zakończą się powodzeniem, nie pachniało bramką. Zawiedli gracze ofensywni: Niezgoda chyba za bardzo chciał znowu strzelić, do tego kompletnie nie miał pomysłu na oszukanie przeciwników (1 wygrany pojedynek na 20!) Hamalainen nie brał na siebie ciężaru gry, nie radził sobie z agresywnie grającymi rywalami, w efekcie czego aż 11 razy trafił piłkę, a w końcówce jakby brakowało mu siły, Szymański był niedokładny (tylko 62% dokładnych podań, najgorzej w drużynie) i zmarnował najlepszą okazję strzelecką, Vesović zaś w pierwszej połowie za mało był w grze (tylko 33 podania przyjęte, najgorszy wynik spośród zawodników, którzy grali cały mecz), wygrał tylko 38% pojedynków (trzeci najgorszy wynik w drużynie), ani razu nie dośrodkował, oddał wprawdzie 3 strzały, z czego dwa w jednej akcji, ale trudno powiedzieć, by ciągnął zespół do przodu. Zabrakło więc tym razem lidera w ofensywie, kogoś na kim można byłoby się oprzeć. I zabrakło jakości – przyciśnięcia przeciwnika, przynajmniej okresowego zdominowania go.

4.Dziwy w środku pola. Trener Jozak w Krakowie wrócił do „starego” ustawienia 1-4-2-3-1, a dwójkę środkowych pomocników tworzyli Antolić i Mączyński. Nie można mieć wielkich zastrzeżeń do ich gry – pierwszy odpowiadał głównie za zabezpieczanie drogi do naszej bramki, drugi bardziej za konstruowanie ataków, ale jednak nie możemy powiedzieć, by legijny środek pola funkcjonował dobrze. Cracovia zbyt często z tej strefy zagrywała piłkę do ataku bez większej presji naszych zawodników. Nasi pomocnicy po prostu pozwalali przeciwnikom na zbyt wiele. Dziwi to o tyle, że przecież zagrali tam dwaj doświadczeni gracze i w dodatku w pełni sił. Może jednak przyzwyczaili się już do gry trójką w tej strefie i nie potrafili się do końca odnaleźć bez trzeciego środkowego pomocnika?

5. Nerwowo w defensywie. Wprawdzie Legia wreszcie zachowała czyste konto, ale nie obyło się bez szczęścia i oczywiście interwencji Malarza. Cracovia miała przynajmniej dwie stuprocentowe okazje po dość prostych akcjach. Wprawdzie Remy radził sobie nieźle, ale też w pewnym momencie dał się sprowokować Piątkowi znanemu z chamskich zagrywek, a w efekcie został ukarany żółtą kartką. Pazdan… Nie wiadomo, co się z nim dzieje. W Lubinie zawalił oba gole, w sobotę miał masę szczęścia, że sędzia odgwizdał faul na nim po starciu z Piątkiem w 70. minucie, bo napastnik gospodarzy wyszedłby na pojedynek z Malarzem. Reprezentant Polski niebezpiecznie też igrał z ogniem w jednej z sytuacji na początku II połowy i przytrzymywał przeciwnika w polu karnym. Arbiter tego nie zauważył, ale nie wiem, czy takie ryzyko było niezbędne (wszystko skończyło się spalonym). Pazdan w Krakowie popełniał groźne dla drużyny błędy. Na szczęście bez konsekwencji. Hlousek po kontuzji wypadł słabo, przez 45 minut aż czterokrotnie stracił piłkę, sprawiał wrażenie zagubionego i nie dawał zespołowi nic w ofensywie. Jędrzejczyk zaś wygrał tylko 52% pojedynków, często tracił piłkę (7 razy, ale i 10 odbiorów), no również nie był przydatny z przodu. Niby więc mamy dobrych zawodników w obronie, nie straciliśmy przy Kałuży gola, ale trudno powiedzieć, byśmy mogli być zadowoleni z postawy tej formacji.

6. Słabi zmiennicy. Legia może w teorii pochwalić się najlepszą ławką w lidze. W Krakowie zmiennicy jednak nie pomogli. Eduardo był bardzo statyczny, nie dawał sobie rady z obrońcami (tylko 36% wygranych pojedynków) i nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką, Kucharczyk wniósł nieco ożywienia, ale jakość jego gry, w tym wykończenie akcji pozostawiała dużo do życzenia, a wejście Radovicia było nieudane – miał rozbujać ataki drużyny w końcówce, ale temu zadaniu nie sprostał. Nie wyciągałbym z tego daleko idących wniosków, ale akurat na Cracovii zmiennicy zawiedli. Intryguje przy tym, w jak słabej formie musi być Pasquato skoro pan Romeo Jozak znów pokazał, że woli ratować wynik rekonwalescentem Radoviciem.

7. Dobry remis nie jest zły. Może to dziwne, ale jednak w tym meczu podobało mi się, że Legia całościowo zagrała z głową. Wydaje się, że w pewnym momencie trener i jego sztabowcy, zważywszy na przebieg meczu, uznali punkt za całkiem dobry wynik. „Wojskowi” w końcówce nie stawiali wszystkiego na jedną kartę. Owszem, starali się atakować, ale też bardzo dbali o zabezpieczenie tyłów. Zresztą można przypuszczać, że i gospodarze byli zadowoleni, bo Michał Probierz wpuścił zmienników bardziej nakierowanych na defensywę. Czasem ligowy remis jest wartościowym rezultatem. Ten takim był.

Autor: Jakub Majewski
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.