Dean Klafurić i Dariusz Mioduski - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: System

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia od początku nowego sezonu prezentuje się niezadowalająco. Mistrzowie Polski poradzili sobie wprawdzie w I rundzie eliminacji LM, którą przeszli z bilansem 4-0, ale grali ze słabiuteńkim Cork City. W rywalizacji na krajowym podwórku legioniści przegrali dwa mecze z zespołami, które poprzedni sezon skończyły w dolnej części tabeli. Stracili przy tym aż 6 goli, a strzelili tylko 3. Pojawiły się więc głosy, że winne jest ustawienie 1-3-5-2, które od początku przygotowań próbuje wdrożyć trener.

Co więcej, w tzw. legijnym internecie coraz głośniejsze stają się apele o... zmianę trenera. Zarzuca się mu bowiem, że stał się uparty i koniecznie chce udowodnić światu, że jego pomysł na grę Legii jest najlepszy. Nie byłem entuzjastą przedłużania umowy z Klafuriciem. Nie uważam, by był to trener na miarę Legii. Jednak jeśli władze klubu mu zaufały, to musiały mieć ku temu jakieś powody. Skoro więc już tu z nami jest, to uważam, że i my powinniśmy mu choć trochę zaufać. Choćby trochę. Na razie przegrał 2 średnioważne mecze, ale bez większych problemów awansował w eliminacjach Ligi Mistrzów, a to obecnie najważniejsze.

Pamiętamy, że schemat 1-3-5-2 był próbowany również przez Romeo Jozaka, więc jego współpomysłodawcą był zapewne również "Klaf". Jozak szybko wycofał się z tego pomysłu i przestawił zespół na chyba jeszcze bardziej nieprzystosowane do możliwości zawodników Legii 1-4-3-3. Co ciekawe, Dariusz Mioduski tłumaczył zwolnienie Jozaka m.in. tym, że nie słuchał propozycji swojego asystenta. Gdy zespół przejął Klafurić, szybko wrócił do klasycznego 1-4-2-3-1, w którym zawodnicy czuli się najlepiej i wywalczyli podwójną koronę.

Oczywiście z jednej strony możemy się zżymać, że szkoleniowiec na siłę próbuje 1-3-5-2, a z drugiej chyba każdy myślący legionista chciałby, by Legia zdywersyfikowała grę. By była gotowa na różne boiskowe sytuacje. I wydaje się, że nowe ustawienie powinno być jednym z dwóch, jakie nasz zespół może stosować. Nie wyobrażam sobie, by trener zupełnie porzucił 1-4-2-3-1 i zawziął się na system z trójką z tyłu. Czemu więc tak uparcie go stosuje? Wierzę, że wynika to niejako z konieczności. By dobrze przyswoić nowe ustawienie trzeba czasu, ogrania piłkarzy, wdrożenia pewnych automatyzmów w ich zachowaniach, a same sparingi do tego nie wystarczą. Być może więc Klafurić jest konsekwentny w swym postanowieniu, po to by zawodnicy jak najlepiej przyswoili schematy, nawet kosztem ewentualnych wpadek na początku długiego sezonu?

Plusy tego ustawienia są wyraźne dla oglądających mecze - Legia stwarza sporo sytuacji, gra z rozmachem, ogląda się to całkiem przyjemnie. Ale w obronie wygląda to (na razie?) koszmarnie. Wahadłowi są często spóźnieni, podobnie jak defensywny pomocnik, obarczony wieloma obowiązkami, a na domiar złego obrońcy są w złej formie i właściwie wszyscy popełniają proste błędy. Gra "Wojskowych" przypomina momentami mecze 7a z 6b. Zwłaszcza, gdy już pierwsi tracimy bramki. Otwieramy się, ruszamy frontalnie na rywali, zapominamy o założeniach. Do tego legioniści są do bólu przewidywalni, łatwo ich rozpracować, wiadomo, gdzie są słabe strony, co najlepiej udowodnili trenerzy Arki i Zagłębia Lubin, nakazujący swym podopiecznym szybkie ataki po skrzydłach. Strzelenie Legii bramki nie jest obecnie żadną sztuką, nawet dla ekstraklasowych słabiaków.

Nie kupuję przy tym tłumaczeń, że gdybyśmy mieli lepszych piłkarzy w ofensywie, to byśmy wygrywali. Po pierwsze dlatego, że mamy zupełnie niezłych (nawet biorąc pod uwagę, że Carlitos i Kante zaczęli mecz na ławce), po drugie dwa ostatnie mistrzostwa Legia zdobyła niesamowicie skuteczną grą defensywną. Każdy zespół buduje się od tyłu, a już na pewno taki jak Legia, mający aspiracje do rywalizacji z lepszymi w Europie, z którymi nie można iść na wymianę ciosów. Próbuję natomiast zrozumieć powody, które nakazują trenerowi trwanie przy nieefektywnym systemie.

Piłkarze oficjalnie chwalą nowe ustawienie (nieoficjalnie krytykują), powtarzają że potrzebują czasu. I to oczywiście prawda. Tylko tu czasu nie ma. Gramy co trzy dni i za chwilę będziemy mieli mecze niezwykle ważne dla przyszłości klubu. Brak awansu choćby do Ligi Europy będzie finansową katastrofą i na pewno nie zmienią tego reklamy na d... Wierzę, że Klafurić zmieni ustawienie już na mecze ze Spartakiem Trnava. Powinien, jak to lubi mówić prezes, zminimalizować ryzyko, zwłaszcza w Warszawie, gdzie każda strata bramki będzie dla nas niebezpieczna. Co oczywiście nie oznacza, że powinien porzucić 1-3-5-2.

Zresztą też nie oszukujmy się. System ma wprawdzie duży wpływ na grę zespołu, ale to nie on, czy trener nie wykorzystał co najmniej 5 stuprocentowych okazji strzeleckich przeciw Zagłębiu Lubin. Nie znoszę gdybania, niemniej całej tej ożywionej dyskusji o ustawieniu i trenerze by nie było, gdyby zawodnicy strzelili to, co strzelić musieli.

A wiecie co jest najgorsze? Klafurić może zapłacić głową za wdrażanie nowego systemu, w międzyczasie zespół się do niego przyzwyczai, oswoi, a potem pojawi się zbawca w postaci Nawałki. Oczywiście cały na biało. I na gotowe.


Autor: Jakub Majewski "Qbas"

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.