Mecz zmarnowanych szans
Legia uległa Lechowi na własnym stadionie, prezentując klubowi z Poznania pozycję lidera tabeli. "Wojskowi" tego wieczoru stworzyli sobie wiele szans na objęcie prowadzenia, ale zawodziła ich skuteczność. Lech z kolei oddał jeden groźny strzał, który zakończył się trafieniem i w efekcie zdobyciem przez niego kompletu punktów.
Już kilkadziesiąt minut po pierwszym gwizdku do interwencji zmuszony został Bartosz Mrozek. Bramkarz Lecha na rzut rożny odbił mocny strzał zza pola karnego Claude Goncalvesa. Potem oglądaliśmy dwie dłuższe przerwy w grze z powodu dużego zadymienia boiska. Następnie przez długie minuty przede wszystkim walkę w środku pola. Sędzia raz po raz musiał używać gwizdka, dopatrując się przede wszystkim przewinień legionistów. Ogółem nieco ciekawiej w ofensywie wyglądali jednak gospodarze, którzy częściej byli gośćmi w polu karnym przeciwników. W meczu brakowało przede wszystkim celnych strzałów.
START: 03.05.2025 / KONIEC: 25.05.2025
W 40. minucie Legia miała znakomitą okazję do wyjścia na prowadzenie. Po szybkiej kontrze na prawej stronie, skąd w pole karne dośrodkował Ryoya Morishita, gola na 1-0 powinien strzelić Ruben Vinagre. Portugalczyk był kompletnie nieatakowany, jednak włożył w to uderzenie zdecydowanie więcej siły niż precyzji. Ostatecznie futbolówka poszybowała wysoko ponad poprzeczką... Arbiter do pierwszej połowy dorzucił aż jedenaście minut. Pomimo tego "Wojskowym" nie udało się zejść do szatni obejmując wcześniej prowadzenie, chociaż mieli ku temu świetną szansę. Po dośrodkowaniu ze skrzydła główkował Goncalves i w ostatnim momencie swój zespół uratował Joel Pereira. Portugalczyk w ekwilibrystyczny sposób wybił futbolówkę z pustej bramki.
fot. Mishka / Legionisci.com
Drugą połowę Legia rozpoczęła bez zmian w składzie. Początek tej odsłony należał do Lecha. Co prawda nie potrafili oni jednak zmusić Vladana Kovacevicia do większego wysiłku, to jednak mieli przewagę w posiadaniu piłki i zepchnęli legionistów do defensywy. Dopiero w 57. minucie Feio zdecydował się na wprowadzenie Marca Guala kosztem Ilji Szkurina, który tego wieczoru nie potrafił się wyróżnić na tle pozostałych piłkarzy. Wreszcie po nieco ponad godzinie gry kolejna ładna akcja na skrzydle, skąd piłka została podana do Luquinhasa. Pomocnik ładnie złożył się do uderzenia z powietrza, ale niestety został zablokowany przez Pereirę. Za chwilę aktywny Vinagre zwiódł obrońców i spróbował strzału, który dał mu niedawno gola na Stadionie Narodowym. Tym razem przestrzelił nad poprzeczką.
W 69. minucie swój zespół uratował świetną interwencją Mrozek, który odbił piłkę po główce Jana Ziółkowskiego. Legioniści rozkręcali się z minuty na minutę. Po słabszym starcie drugiej połowy, potem zaczęli zdecydowanie przeważać. Niestety, w efekcie nic to nie dało, a wręcz przeciwnie - to Lech wyszedł na prowadzenie. Zupełnie niespodziewanie w 77. minucie Ali Gholizadeh zakręcił na skrzydle Luquinhasem i świetnie przymierzył w kierunku dalszego słupka. Kovacević nawet nie drgnął... Całkowita konsternacja na Łazienkowskiej, a z kolei Lech po tym trafieniu mocno zbliżył się do wywalczenia mistrzowskiego tytułu. Klub z Poznania wprawdzie nie zasłużył na zdobycie tego wieczoru trzech punktów, lecz zmarnowane szanse z pierwszej i drugiej połowy wyjątkowo brutalnie się zemściły. Pomimo jeszcze kilkunastu minut Legii nie udało się doprowadzić chociaż do remisu.