Pierwszy mecz po trzęsieniu ziemi
W niedzielę Legia Warszawa pod wodzą trenera tymczasowego Inakiego Astiza zagra na wyjeździe z Widzewem Łódź. "Wojskowi" potrafią grać przeciwko temu klubowi, o czym świadczą statystyki - w ostatnich 25 latach przegrali z nim tylko dwa razy. Czy i jaki wpływ na stołecznych zawodników będzie miało odejście Edwarda Iordanescu?
Nieuniknione rozstanie
W piątek, dzień po meczu z Pogonią, oficjalnie zakończyła się przygoda z Legią Edwarda Iordanescu. Związek był to niełatwy i od kilku tygodni skazany na niepowodzenie. Według pierwotnych nieoficjalnych założeń, Rumun miał zostać na stanowisku przynajmniej do końca rundy jesiennej, jednak decyzję o jego zwolnieniu przyspieszyło odpadnięcie z Pucharu Polski. W czwartek legioniści na własnym stadionie przegrali 1-2 z Pogonią, żegnając się z marzeniami o obronie krajowego trofeum. Był to zarazem piąty raz w historii, a pierwszy na swoim stadionie, kiedy Legia zakończyła rywalizację w tych rozgrywkach już na etapie 1/16 finału. Nie można jednak odnieść wrażenia, że rozstanie z Rumunem było mocno spóźnione. Teraz po pożegnaniu się z Pucharem Polski i wobec bardzo słabej pozycji w lidze, jesteśmy o krok od najgorszego sezonu w ostatnich latach.
Giełda nazwisk nowego trenera już ruszyła. W kuluarach najwięcej miejsca poświęca się Nenadowi Bjelicy, za którym przemawia znajomość polskiej ligi. W przeszłości Chorwat pracował w Lechu, więc nie musiałby uczyć się Ekstraklasy, co na tym etapie sezonu wydaje się niemal kluczowe. Wiadomo jednak, że przeciwko Widzewowi klub poprowadzi Inaki Astiz. Hiszpan był asystentem w sztabie pięciu ostatnich trenerów, a w niedzielę dostąpi debiutu na ławce jako co prawda tymczasowy, ale jednak pierwszy trener Legii.

Koniec marzeń o Pucharze
Przeciwko Pogoni Legia nie zaskoczyła niczym pozytywnym. Znowu zagrała nieporadnie w ofensywie, koncertowo marnując kolejne znakomite sytuacje na strzelenie gola. Gdyby piłkarze popisali się lepszą celnością, to z całą pewnością, to "Wojskowi" emocjonowaliby się losowaniem par 1/8 finału Pucharu Polski. Trener ponownie zdecydował się na sporo roszad w składzie, co także miało swoje odzwierciedlenie na boisku. Nieporadnie wyglądał na nim Ermal Krasniqi, który nie potrafił zrobić przewagi na skrzydle. Raz jeszcze całkowicie bezbarwny występ zanotował także Mileta Rajović. Duńczyk jest w sporym kryzysie strzeleckim. Nie strzelił już gola od sześciu spotkań, chociaż w pięciu ostatnich wybiegł na murawę w wyjściowej jedenastce. Czy Astiz ponownie zdecyduje się dać mu szansę? Na pewno Hiszpan ma sporo ciekawych alternatyw. Może skorzystać z Antonio Čolaka czy zaryzykować z wystawieniem Jakuba Żewłakowa. Teoretycznie mógłby zostać rozważony nawet wariant z "fałszywą dziewiątką", w którego rolę mógłby wcielić się jeden z pomocników na przykład Kacper Urbański.
Z nowym trenerem mogą przeskoczyć Legię
Ligowa czołówka odjeżdża Legii z każdą kolejką. Do znudzenia można powtarzać frazę, że tym razem zwycięstwo jest na wagę złota. Trener Iordanescu punktował dotychczas w Ekstraklasie wyjątkowo mizernie. Świadczyć o tym mogą chociażby statystyki spotkań wyjazdowych. Na sześć meczów poza swoim stadionem Legia wygrała tylko raz, a poniosła aż cztery porażki. To nie można napawać optymizmem przed czwartkowym wyjazdem do Łodzi, gdzie jednak z reguły "Wojskowym" szło dotychczas całkiem nieźle. Na ostatnie dziesięć spotkań w Łodzi goście z Warszawy wygrali siedmiokrotnie, dwa razy był remis i w 2024 roku jeden jedyny raz wygrał Widzew. W niedzielę łodzianie zrobią wszystko, aby ten rezultat powtórzyć. Wszak wygrana pozwoli im na przeskoczenie legionistów w ligowej tabeli.
W dotychczas rozegranych 13 kolejkach Widzew zgromadził 13 punktów, więc tyle samo co Legia, która ma jeszcze jedno spotkanie zaległe. Najbliższy rywal stołecznego klubu przeżywa w tym sezonie burzliwy czas. W sierpniu zdążył już zwolnić trenera, który pracował w klubie niespełna pół roku. Mowa tutaj o Željko Sopiciu, który trafił do Polski po udanej pracy w HNK Rijece. Po raz kolejny okazało się jednak, że polska liga wiąże się swoimi prawami i po zaledwie 15 meczach zdecydowano się na zmianę. W swoich starciach Chorwat osiągnął slaby bilans 5-2-8, więc nie może mieć specjalnych pretensji, że w Widzewie już nie pracuje.
Potem na jego miejsce na krótki czas pojawił się Patryk Czubak, aż wreszcie w połowie października łódzki klub zaskoczył wszystkich podpisując kontrakt z Igorem Jovićeviciem. 51-latek przed pracą w Polsce prowadził m.in. Łudogorec, Szachtar Donieck czy przez krótki czas rodzime Dinamo Zagrzeb. Najlepiej wiodło mu się w dwóch pierwszych zespołach. Jovicević ma na swoim koncie mistrzostwo Ukrainy, a także mistrzostwo, puchar i superpuchar Bułgarii. Według medialnych doniesień, w czerwcu był również rozważany w kontekście pracy w Legii. Jak na razie szkoleniowiec poprowadził Widzew w trzech oficjalnych spotkaniach. Na inaugurację pokonał Radomiaka Radom, potem poniósł sromotną klęskę z Motorem Lublin, a także w Pucharze Polski wyeliminował Zagłębie Lubin.
Transferowe rozczarowania
W Widzewie najskuteczniejszymi zawodnikami w tym sezonie są Fran Álvarez oraz Sebastian Bergier. Pierwszy z nich ma na koncie sześć bramek, a drugi o jedno trafienie mniej. Żaden z tych zawodników nie wpisał się na listę strzelców jednak ani w ostatniej ligowej kolejce, gdyż Widzew przegrał aż 0-3 z Motorem ani w Pucharze Polski. W 1/16 finału tych rozgrywek łodzianie na swoim stadionie namęczyli się w rywalizacji z Zagłębiem Lubin, ale po dogrywce to oni ostatecznie mogli cieszyć się z końcowego triumfu. Gola na wagę awansu strzelił w 112. minucie Bartłomiej Pawłowski. Do rywalizacji z Legią Widzew podejdzie więc w dobrych humorach i żądny rehabilitacji po ostatniej nieudanej kolejce w Ekstraklasie.
Łodzianie to zespół ze sporymi, ale niespełnionymi ambicjami. Świadczyć o tym może nie tylko zatrudnienie ciekawego jak na polskie warunki trenera, ale również letnie zakupy. Widzew w ostatnim oknie transferowym wydał w sumie ponad siedem milionów euro. Tym razem za zakupy odpowiadał m.in. Mindaugas Nikoličius, który od marca jest dyrektorem sportowym w klubie. Najdroższym piłkarzem był Andi Zeqiri, który trafił do Widzew z KRC Genk. Ma on również w zespole gwiazdorski kontrakt, który według medialnych doniesień czyni go nawet najlepiej zarabiającymi piłkarzem w całej lidze. W poprzednim sezonie w lidze belgijskiej strzelił dziewięć goli w 23 meczach, jednak jak na razie w Ekstraklasie zawodzi. W sześciu dotychczasowych występach ani razu nie udało mu się pokonać bramkarza rywali. Poza nim ponad milion euro wydano także na Mariusza Fornalczyka z Korony oraz podstawowego defensora Royal Charleroi SC, czyli Steliosa Andreou. Jak na razie większość letnich zakupów to przede wszystkim rozczarowania. Ofensywni zawodnicy rzadko kiedy wpisują się na listę strzelców.
Letnie ofensywne transfery Widzewa
| Piłkarz | Kwota zakupu | Poprzedni klub | Mecze | Gole |
| Andi Zeqiri | 2 mln € | KRC Genk | 8 | 0 |
| Mariusz Fornalczyk | 1,5 mln € | Korona Kielce | 15 | 0 |
| Samuel Akere | 800 tys. € | Botew Płowdiw | 15 | 1 |
| Pape Meïssa Ba | Za darmo | FC Schalke 04 | 3 | 0 |
| Tonio Teklić | Za darmo | Trabzonspor | 7 | 0 |
| Sebastian Bergier | Za darmo | GKS Katowice | 12 | 5 |
| Ángel Baena | Za darmo | Wisła Kraków | 15 | 1 |
Mecze Widzewa w tym sezonie
Gdzie obejrzeć?
Mecz 14. kolejki Ekstraklasy Widzew Łódź - Legia Warszawa odbędzie się w niedzielę, 2 listopada o godz. 20:15. Transmisja w Canal+ 4K Ultra HD i Canal+ Sport 3. Zapraszamy do śledzenia naszej tekstowej RELACJI LIVE!, a także do czytania wszystkich materiałów pomeczowych.
Przewidywany skład
Zapraszamy do korzystania z aplikacji 11.legionisci.com, w której możecie ustawić własną jedenastkę Legii i podzielić się nią ze znajomymi w socialmediach oraz w komentarzach pod artykułami. Wystarczy wkleić wygenerowany nad przyciskiem "zapisz" link z zielonej ramki. Zapraszamy do wspólnej zabawy.
