Inaki Astiz podczas treningu - fot. turi
REKLAMA

Wywiad z Inakim Astizem

Qbas - Wiadomość archiwalna

Inaki Astiz nie był zbyt chętny na kolejną rozmowę. Jak się okazało, miał dość opowiadania o swoim życiu prywatnym i miejscach, które odwiedził w Polsce. Trudno mu się dziwić, bo jest w Polsce od prawie 1,5 roku, a dziennikarze wciąż traktują go jak zjawisko. Inaki tymczasem to już swój człowiek i w Legii czuje się jak u siebie. Dlatego nasza rozmowa dotyczyła Inakiego - legionisty, a nie Inakiego - przybysza z Hiszpanii.

Minął tydzień od czasu, gdy przyjechaliście na zgrupowanie. Jak się czujesz po 7 dniach ciężkiej pracy?
- Mieliśmy miesiąc wolnego i na początku nie było łatwo wrócić do zajęć. Pierwsze dni w Warszawie były poświęcone głównie badaniom. Prawdziwa ciężka praca zaczęła się tutaj, w Mijas. Ale jest OK. Czuję zmęczenie, ale widzę też, że wszystko, krok po kroku, idzie w dobrym kierunku byśmy z kolegami byli w najwyższej formie na początek rundy wiosennej.

Dość często rozgrywacie sparingi. Nie za dużo?
- Nie, to bardzo ważne mecze. Trenuje się po to przecież, by grać. Dzięki sparingom możemy sprawdzić naszą dyspozycję fizyczną, lepiej zgrać drużynę, ale też przetestować w grze rozwiązania taktyczne, których uczymy się na treningach. Dobrze, że gramy dużo. To może nam tylko pomóc.

Grasz już drugi sezon w Polsce i jesteś prawdziwą gwiazdą nie tylko Legii, ale całej Ekstraklasy. Od początku spisywałeś się dobrze i wyglądało na to, że nie masz trudności z aklimatyzacją. Jak sądzisz, czemu pozostali Hiszpanie mają takie kłopoty?
- Na początku nie było wcale tak łatwo. Na pewno pomogło mi to, że mówię po angielsku i z większością drużyny potrafiłem porozmawiać. Poza tym byli Brazylijczycy - Roger, Edson, Junior. To oni ułatwili mi wejście do zespołu. Starałem się grać jak najlepiej, być częścią drużyny. Mieliśmy dobre wyniki ze mną w składzie i dzięki temu udało mi się szybko zaaklimatyzować. Natomiast jeśli chodzi o moich kolegów z Hiszpanii, to nie wiem co powiedzieć. Każdy człowiek jest inny, inaczej reaguje. Trzeba szybko nawiązać kontakt z drużyną, a np. Inaki Descarga rozmawia tylko po hiszpańsku. Próbuje zatem przekonać do siebie dobrą grą, a to jesienią nie było możliwe, gdyż długo leczył kontuzję. Dopiero teraz zaczyna mu się udawać.

No właśnie. Ostatnio na treningach Descarga radzi sobie coraz lepiej. Wyróżnia się też w sparingach. Wygląda na to, że rywalizacja o obsadę pozycji prawego obrońcy będzie niezwykle zażarta, bo Kuba Rzeźniczak prezentuje się również wyśmienicie.
- Obaj są w świetnej formie, naprawdę potrafią grać w piłkę. Descarga ma za sobą lata gry w Premiera i Secunda Division. To bardzo doświadczony i już w pełni ukształtowany piłkarz. Kuba natomiast to bardzo ambitny młody zawodnik, który z treningu na trening staje się coraz lepszy. Rywalizacja między nimi zapowiada się pasjonująco i przyniesie korzyści zarówno dla drużyny, jak i dla nich samych.

Kuba Rzeźniczak mówił, że Ty i Dickson Choto jesteście najlepszą parą środkowych obrońców w Polsce.
- Trudno oceniać samego siebie. Na pewno Dickson to świetny zawodnik i cieszę się, że mogę grać razem z nim. Ale w Legii mamy czterech doskonałych środkowych obrońców, bo i Wojtek Szala, i Pance Kumbev spisują się wyśmienicie. W razie, gdy któryś z nas nie może grać, nie ma żadnego problemu. Jak w każdym profesjonalnym klubie, tak i u nas na każdej pozycji jest po dwóch gotowych do gry zawodników.

A kogo wyróżniłbyś spośród obrońców innych klubów Ekstraklasy?
- Na pewno Arboledę. Jest niewiarygodnie silny, a przy okazji to naprawdę świetny piłkarz. Niezły jest też jego partner z obrony Lecha - Bosacki. Podoba mi się też gra Głowackiego. W Polonii jest perspektywiczny Jodłowiec. W Polsce grają naprawdę dobrzy obrońcy.

Wróciłeś do Warszawy w sierpniu, gdy trener Osasuny postawił na innych. Czemu ponownie wybrałeś Legię? Nie miałeś ofert z silniejszych zespołów, z silniejszych lig?
- Bardzo chciałem grać w Pampelunie, ale na mojej pozycji gra tam czterech piłkarzy i bardzo trudno było wywalczyć sobie miejsce w składzie. Gdy pojawiła się możliwość powrotu do Polski, nie zastanawiałem się wcale. Nawet nie wiem czy były jakieś oferty. W Warszawie grałem przez cały rok. Czułem się tu dobrze, osiągałem sukcesy. Stwierdziłem, że najlepiej będzie jeśli tu wrócę. Jestem i znów walczę o najwyższe cele w lidze.

A nie boisz się, że podpisując pięcioletni kontrakt skazałeś się na kopaninę w polskiej lidze? Że nie osiągniesz dobrych wyników w Pucharze UEFA czy Lidze Mistrzów?
- Nie. Wiedziałem na co się decyduję. Moim celem jest dobra gra w europejskich pucharach. Wiem, że to się uda, musimy po prostu próbować. Już w tym sezonie FK Moskwa był słabszą drużyną od nas. Nie trafiliśmy jednak z formą i nie zagraliśmy na miarę swoich możliwości. Wierzę, że już w przyszłym sezonie będzie znacznie lepiej, bo Legię po prostu na to stać.

Wisła wygrała z Barceloną, Lech zremisował z Deportivo i miał szansę wygrać. Ale z drugiej strony, czołowy polski napastnik Adrian Sikora jedzie do hiszpańskiej drugiej ligi i tam grzeje ławę. Ty wracasz do outsidera Primera Division i nie łapiesz się do składu. Jaka jest prawda o sile polskiej Ekstraklasy?
- W Hiszpanii są przede wszystkim większe pieniądze. Kluby stać po prostu na najlepszych zawodników z całego świata. Jest kilka klubów zaliczających się do europejskiej czołówki. W Polsce natomiast jeszcze w zeszłym roku zdecydowanie dominowała Wisła. Teraz wygląda to lepiej, bo dogoniły ją kolejne drużyny. To bardzo dobrze dla rozwoju polskiej piłki. Musi być zacięta rywalizacja w lidze, by ten poziom wciąż wzrastał. I w Polsce stopniowo rośnie, czego dowodem są choćby wyniki, o których wspomniałeś, czy udane występy Lecha w Pucharze UEFA.

Strzelasz sporo goli podczas treningów. Kiedy zaczniesz trafiać w lidze?
- Oj, chyba nie strzelam aż tylu goli na treningach (śmiech). Każdy piłkarz chce strzelać gole. Prawdą jest, że mogłem zdobyć 2 - 3 bramki jesienią, bo miałem okazje. Staram się pracować nad swoją skutecznością. Uważam, że wszyscy piłkarze z zespołu powinni strzelać gole. Obrońcy nie są z tego zwolnieni.

Jak wyglądają twoje relacje z dwójką rodaków - Descargą i Tito? Na zgrupowaniu nie spędzacie razem zbyt wiele czasu.
- Za to w Warszawie przebywam głównie z nimi, nawet mieszkamy w sąsiedztwie. Nie lubię się zamykać w wąskim gronie znajomych. Mam wielu kolegów w drużynie i z każdym jest fajnie pogadać. Ogólnie lubię rozmawiać z ludźmi, z dziennikarzami również (śmiech). Dlatego pilnie uczę się polskiego. Im lepiej będę znał wasz język, tym lepiej dla mnie (śmiech).

Mówiłeś kiedyś, że twoim niespełnionym snem jest gra dla Osasuny. W Legii nie było Ci dane poczuć atmosfery, z której słynął warszawski stadion i która również budowała wielkość klubu. Co tak naprawdę czujesz reprezentując nasz klub?
- Zacznę od tego, że gdy przychodziłem do Warszawy, słyszałem wiele dobrego o panującej tu atmosferze. Roger i Edson opowiadali o fantastycznym dopingu, niesamowitych oprawach i licznym wsparciu warszawskich kibiców na wyjazdach. Mój debiut przypadł na mecz z Vetrą w Wilnie. I biorąc pod uwagę tylko pierwszą połowę i aspekt sportowy, to nasi fani zrobili na mnie ogromne wrażenie. Było ich bardzo wielu i głośno nas dopingowali. Byłem pod wielkim wrażeniem. Do tego co stało się później nie chcę już wracać. Potem już tylko dwa razy - w finale Pucharu Polski i na meczu ze Śląskiem Wrocław - kibice nam pomagali. Przy takim hałasie od razu chce się biegać dwa razy więcej i dwa razy szybciej. Bardzo brakuje mi tej atmosfery. A co czuję? Uważam Legię za naprawdę wielki klub, świetnie zorganizowany, na europejskim poziomie. To prawdziwa przyjemność grać tutaj.

Jakiś czas temu w prasie pojawiły się informacje, że byłbyś zainteresowany grą w polskiej reprezentacji.
- To była dziwna sytuacja. Przyszli do mnie dziennikarze i spytali: Inaki, chciałbyś grać w kadrze, tak jak Roger? Odpowiedziałem, że nie mam polskiego obywatelstwa. A oni zaczęli gdybać, co byłoby, gdybym je miał i sugerowali odpowiedzi. Takie dyskusje nie mają najmniejszego sensu. Mam hiszpański paszport i jedyne co mnie obecnie interesuje to dobra gra w Legii i zdobycie z nią mistrzostwa. Nie ma w ogóle tematu gry w reprezentacji Polski.

Rozmawiał Qbas



fot. turi

przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.