Statystyki w meczu z Odrą

Przed wczorajszym meczem pytaliśmy czy Wodzisław jest miejscem przeklętym dla legionistów. Statystyki z niedzielnego spotkania Legii z Odrą pokazują, że w mieście na południu Polski na "wojskowych" chyba faktycznie ktoś rzucił jakąś klątwę. Bo trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie porażki 0-1. Ta nie powinna mieć miejsca, jeśli drużyna oddaje o dziesięć strzałów więcej od rywali. Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółowymi statystykami z wczorajszego meczu.

18 do 8 – tak prezentuje się proporcja strzałów oddanych przez Legię i Odrę w niedzielne popołudnie. Gospodarze okazali się bardziej skuteczni i to oni cieszyli się z kompletu punktów. Ale skuteczność legionistów to temat na osobną opowieść. Jeżeli do wczorajszych uderzeń dodać 15 prób zdobycia gola w meczu z Cracovią, to okaże się, że w ostatnich dwóch spotkaniach "wojskowi" nie zdobyli bramki mimo 33 (!) strzałów. W Wodzisławiu największym pechowcem był Sebastian Szałachowski, który sześć razy nękał Adama Stachowiaka. Raz trafił w słupek i nie potrafił skierować piłki do pustej bramki. W słupek futbolówką uderzył również Artur Jędrzejczyk.

Niedzielne spotkanie nie było przesadnie brutalne. Obie strony 25 razy przekroczyły przepisy. Wśród legionistów z 5 przewinieniami prym wiódł Marcin Komorowski. Oprócz niego jeszcze pięciu piłkarzy z "eLką" na piersi uciekało się do nieprzepisowych zagrań. Faulowanych było zaś ośmiu graczy Legii. Najwięcej ucierpiała trójka: Marcin Mięciel, Adrian Paluchowski i Marcin Komorowski, którzy byli powstrzymywani nieprzepisowo po dwa razy.

Po meczu z Cracovią Legia powróciła do normy i znów miała zdecydowanie więcej odbiorów niż strat. Przodownikiem w tej dziedzinie był Inaki Astiz, który dziesięć razy przerywał akcje rywali. Artur Jędrzejczyk i Jakub Rzeźniczak zanotowali odpowiednio o jeden i dwa mniej przechwytów. W stratach tradycyjnie już najwięcej można zarzucić graczom napadu. Marcin Mięciel i Sebastian Szałachowski razem mieli aż 10 strat.