Ekspedycja karna - fot. Woytek/Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Ekspedycja karna (+VIDEO)

Bodziach - Wiadomość archiwalna

W Kielcach nie byliśmy już dobrych kilka lat. Ponad 700 wejściówek rozeszło się w mgnieniu oka i tylu właśnie fanów wybrało się w sobotni ranek na ekspedycję karną. Do Kielc pojechaliśmy pociągiem specjalnym wyruszającym z dworca Zachodniego, zorganizowanym przez SKLW. Jak się później okazało, hasło przygotowanej tego dnia oprawy wyjątkowo dobrze pasowało do całości wyjazdu. Relacja z trybun

Ruszaliśmy wyjątkowo wcześnie jak na tak bliski wyjazd (tylko 180 km), bo ok. 8 godzin przed meczem. Jak się później okazało, był to dobry pomysł, bowiem wejście na stadion Korony to istna droga przez mękę - na stadion wchodziliśmy przez 3 godziny. Ale czemu tu się dziwić, skoro kielczanie otworzyli tylko dwie z czterech dostępnych bramek, a i te przynajmniej dwa razy przestawały działać.

Wyjazd to nie wycieczka szkolna
W czasie podróży w wielu przedziałach nie brakowało dobrej zabawy. W naszym na przykład sponsorem tytularnym imprezy był Colgate Plus, który ufundował kieliszki. Oberwało się przy okazji największej kosie - Blend-a-med. Niektórzy jednak powinni przypomnieć sobie, po co naprawdę jedzie się na wyjazd. To, że nie pilnuje nas wychowawczyni jak na wycieczce szkolnej do Ciechocinka, nie znaczy, że należy pić na umór (każdy swoje możliwości zna), bo później wiele takich osób zamula na sektorze.

Oprawy nie wpuszczono
O wejściu na stadion już było. Do tego policja nie pozwoliła wnieść przygotowanej przez ultrasów sektorówki, tłumacząc to dużym prawdopodobieństwem odpalenia pod nią pirotechniki. Rozmowy z kaskami nie miały sensu. Tak więc na wyjście piłkarzy nie zaprezentowaliśmy przygotowanej oprawy, a jedynie transparent "Ekspedycja karna" oraz okazjonalne szale z takim samym hasłem. Przed meczem pozdrowiliśmy Aleksandara Vukovicia, którego w Legii swego czasu nie chcieli, ale chociaż nie gra w naszym klubie, nie ukrywa, że cały czas ma Legię w sercu.

Nie zapomnieliśmy także o trenerze bramkarzy Korony. Ten jednak nie jest dobrze wspominany przez fanów (od momentu odejścia do Widzewa, czemu zaprzeczał tuż przed transferem) i stąd okrzyki "Szczęsny pedał, Legię sprzedał".

Doping poniżej możliwości
Jeszcze przed rozpoczęciem meczu daliśmy o sobie znać, i "Jesteśmy zawsze tam..." niosło się po kieleckim stadionie. W pierwszej połowie były momenty, kiedy nieźle dopingowaliśmy, m.in. "Hej Legia gol" czy "Ole, Legia ole ole". Szkoda tylko, że nie wszyscy angażowali się w doping na miarę możliwości. Nieźle wychodziło jeszcze pod koniec pierwszej połowy "Legio, Legio..." śpiewane na dwie strony.

Korona momentami nieźle
Korona miała momenty niezłe, kiedy wydzierali się na maksa, chociaż ich młyn był niewiele większy od naszego. Inna sprawa, że poza wspomnianymi przebłyskami, szału nie było. My po przerwie śpiewaliśmy nie najgorzej do 60. minuty, śpiewając przez pierwszy kwadrans "Hej Legia gol". Później było już zdecydowanie słabiej. Jeszcze tylko w końcówce zerwaliśmy się przy "Ole ole, ole ola", ale i tak nasz doping należy ocenić jako słaby. Słaby jak na możliwości Legii.

Vuko, Vuko!
Po meczu pod masz sektor podeszli piłkarze, którzy usłyszeli, że mają walczyć i trenować, bo Warszawa musi panować. Po chwili pod masz sektor podbiegł "Vuko" w koszulce Borysiuka i pozdrawiał legionistów "eLką" ułożona z palców. Oby jak więcej takich graczy w naszym klubie.

Legia mistrz na kieleckim vlepkometrze
Po meczu na wyjście z sektora czekaliśmy prawie 2 godziny. Ten czas umilaliśmy sobie bijąc rekordy słynnego vlepkometra, ustawionego przy sektorze gości. Najpierw utworzono piramidę, na górę której wspiął się "Spider" - ksywa w końcu zobowiązuje. Osiągnął wynik ok. 5 metrów. Jako że do pierwszego miejsca brakowało nam jeszcze kilkanaście centymetrów, nie spoczęliśmy na tym. Jeden z fanów, niczym wytrawny kaskader, został opuszczony z góry trybuny na transparencie i vlepkami obkleił samą górę vlepkometru. Wyżej się nie da! Obserwujący uważnie ten wyczyn kibice zaczęli skandować "Legia mistrz!". Szacuneczek, dobra robota.

Odebrane ławki zewrą jeszcze bardziej nasze szeregi
Oczekiwanie na wyjście z sektora dłużyło się niemiłosiernie, a do tego ochrona nie kwapiła się do wydawania plecaków z depozytu. W końcu mogliśmy wsiąść do podstawionych autobusów, którymi dojechaliśmy na dworzec. Na miejscu coś tam mruczeli zakompleksieni kielczanie, a w odpowiedzi usłyszeli, aby robili to co na co dzień czynią przy trasie w Magdalence. W Skarżysku Kamiennej osoby z przejść postanowiły zwiększyć komfort podróży za pomocą dworcowych ławek. Te jednak dość szybko wróciły na swoje miejsce. Z pierwszej klasy wyszły nici.

Nieplanowany postój w Radomiu
I gdy wszyscy odliczali już czas do przyjazdu do Warszawy, w Radomiu nastąpił nieplanowany dwugodzinny postój, który sprawił, że do Warszawy wróciliśmy zdecydowanie później niż planowano. W domach zameldowaliśmy się pomiędzy 4 a 5 rano (nie licząc FC). Zdecydowanie za długo trwał tak bliski wyjazd... Teraz przed nami mecz z PSV i za tydzień wyjazd do Lubina. Na obu spotkaniach szykuje się komplet z naszej strony.

Frekwencja: 9168
Kibiców gości: 750
Flagi gości: 8

Doping Korony: 6
Doping Legii: 5

PS. W pociągu znaleziony został dowód osobisty z kartami kredytowymi i kartą kibica Legii. Właściciela prosimy o kontakt z redakcja@legionisci.com.



REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.