REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Lechią

Qbas - Wiadomość archiwalna

Legia zaczyna przyzwyczajać kibiców do dobrego. 10 meczów w lidze bez porażki to duża nowość, ale już trudno sobie wyobrazić, by "wojskowi" mieli tracić punkty z tak słabymi zespołami jak Lechia. W Gdańsku nasi zawodnicy nie zagrali porywająco, a i tak byli dwie klasy lepsi od gospodarzy i spokojnie kontrolowali przebieg meczu. Mimo przestrzelonego karnego, wygrali 2-1. Zresztą okazji na podwyższenie rezultatu nie brakowało, choć też nie ustrzegli się kilku błędów, zwłaszcza w defensywie. Zapraszamy na "Plusy i minusy".

fot. Legionisci.com Miroslav Radović zdobył nad morzem bramkę, a także zaliczył przypadkową asystę, co niejako było ukoronowaniem jego dobrego meczu. "Rado" w dużej mierze przypominał już zawodnika, jakim był rok temu. Szybkość, dynamika, pomysłowość i zaangażowanie to były jego główne atuty w tym spotkaniu. Nasz ulubieniec świetnie zastawiał piłkę, balansami ciała łatwo wyprowadzał w pole rywali i celnie podawał. Przyjemnie się patrzyło, jak robi karuzelę w głowie Łukasza Surmy. "Bratko" chyba najbardziej skorzystał na problemach Marka Saganowskiego, bo trener Urban przesunął go na jego ulubioną pozycję ofensywnego pomocnika. To już był występ godny marki Miroslava Radovicia.

Jakub Kosecki bardzo dobrze przypomniał się gdańskiej publiczności. "Dzień dobry" powiedział już w 14. minucie, gdy łatwo wywalczył (naciągnął sędziego?) rzut karny. Potem zmasakrował Rafała Janickiego, którego wkręcał i wdeptywał w ziemię z regularnością szwajcarskiego zegarka. "Kosa" przez większą część swego pobytu na boisku był po prostu nieuchwytny dla gospodarzy, zwłaszcza w I połowie. Po przerwie wziął udział jeszcze w akcji, po której padła druga bramka dla Legii – nie wykorzystał genialnego podania od Radovicia i przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Na szczęście "Rado" i "Ljubo" naprawili jego błąd. Do tego duże brawa za niesamowitą walkę, a trzeba też pochwalić Kubę za ciężką pracę w defensywie. O wiele lepiej niż w poprzednich meczach ustawiał się do asekuracji Jędrzejczyka i ich współpraca wyglądała już naprawdę nieźle. Na minus – tradycyjny chaos, "jazda bez głowy" i nieskuteczność.

Ivica Vrdoljak ponownie zagrał z kapitańską opaską i po słabszych meczach (Piast, Pogoń) dzielnie dowodził środkową formacją Legii. To w dużej mierze dzięki jego aktywności lechiści przegrywali walkę o opanowanie tej części boiska, a nasi piłkarze mieli prawo czuć się prowadzącymi grę. Dopiero w końcówce, gdy Lechia grała już "na chaos", Ivicy zabrakło spokoju i utrzymania się przy piłce. Wcześniej jednak rządził i dzielił. To po jego miękkim dośrodkowaniu piłka trafiła w głowę Rzeźniczaka, odbiła się od poprzeczki i spadła na nogę "Rado", który wpakował ją do pustej bramki. Ponadto "Ivo" świetnie spisał się w destrukcji i odebrał 8 piłek. Solidny mecz Chorwata.

Danijel Ljuboja miał w tym meczu nie zagrać z powodu urazu, ale dzięki ciężkiej pracy masażysty Zbigniewa Sęktasa w końcu wybiegł na boisko od pierwszej minuty. No i nie prezentował się najlepiej, choć dzielnie walczył (np. w 86. minucie cofnął się na 30 metr od naszej bramki!), co zauważył także trener Urban. Serb w tym spotkaniu czterokrotnie uderzał na bramkę – najpierw zmarnował rzut karny, potem w 36. minucie, po świetnie założonym pressingu, strzelił trochę za lekko, następnie w 65. minucie zmarnował 200% okazję, gdy z 5 metrów trafił prosto w golkipera Lechii, by wreszcie w 73. minucie zdobyć zwycięskiego gola. Co tu więcej pisać – gwiazda. Nie sposób wyobrazić sobie dziś Legię bez niego.

Michał Kucharczyk naharował się w Gdańsku za dwóch. Wrażenie robił postęp, jaki wykonał zwłaszcza w grze defensywnej – na koncie miał aż 7 odbiorów. W ofensywie też było nieźle, choć sporo piłek stracił, ale i tak powinien był zaliczyć asystę, bo jego świetnego podania nie wykorzystał Ljuboja. Znacznie lepszą miał pierwszą połowę, a w ostatnich 25 minutach znacznie przygasł. Pozytywny występ.

Dusan Kuciak był bezrobotny w tym meczu. Po spotkaniu był bardzo niezadowolony, że mimo to znów puścił bramkę. Zaliczył parę dobrych wypadów na przedpole, skutecznie piąstkował, a w 35. minucie, gdy w nasze pole karne wpadł Łazaj i wyciągnął Słowaka z bramki, odważnym wyjściem nastraszył nastolatka i ten zepsuł akcję.

Jakub Rzeźniczak wrócił do pierwszego składu i zagrał na nietypowej dla siebie lewej obronie, ale spisał się dobrze. Przed przerwą Lechia nie potrafiła przeprowadzić groźnej akcji po jego stronie, a Kuba aktywnie włączał się w akcje ofensywne (np. w 8. minucie). Zaliczył "pół asysty" przy trafieniu Radovicia, gdy piłka podana przez Vrdoljaka odbiła mu się od głowy i trafiła w poprzeczkę. Dwukrotnie mógł też trafić do siatki – najpierw w 26. minucie był bliski przecięcia długiego zagrania w "szesnastkę" (sędzia uznał jednak, że wślizgiem faulował Buchalika), a w 44. minucie po jego strzale piłka zmierzała do siatki, ale po drodze trafiła w jednego z obrońców. Po zmianie stron był już znacznie bardziej skupiony na obronie, ale mimo to parę piłek przeszło w nasze pole karne z jego strefy, choć nie powinno.

Artur Jędrzejczyk najwyraźniej przemyślał błędy ze spotkania przeciwko Piastowi i tym razem już był nie do przejścia. Wygrywał pojedynki, także główkowe, włączał się w akcje ofensywne i dobrze współpracował ze stoperami. Zdrzemnął się tylko raz, ale za to był to bardzo kosztowny błąd, bo spóźnił się z asekuracją Astiza przy bramce Traore.

fot. Legionisci.com Daniel Łukasik też niby nie wypadł źle, odbierał dużo piłek (10 odbiorów), wraz z Vrdoljakiem trzymał w ryzach środek pola. Z drugiej jednak strony zanotował aż 6 strat i był wyjątkowo słabo skoncentrowany w obronie, co najlepiej pokazała sytuacja z 18. minuty, gdy całkowicie odpuścił sobie krycie Machaja w polu karnym. Przyjrzyjcie się, gdzie jest Łukasik. Ogólnie to średnio na jeża.

Niepewnie zagrała para naszych stoperów Inaki Astiz i Marko Suler. Niby Astiz cały czas czyścił, odebrał 13 piłek, wygrywał "główki" i zawzięcie walczył z Traore, ale i tak nie ustrzegł się paru poważnych błędów. Już w I połowie nie zawsze dawał sobie radę z kryciem reprezentanta Burkina Faso, ale przede wszystkim zawalił strasznie przy golu na 1-1. Aż nie mieści się w głowie, że Hiszpan dał się tak łatwo ograć. Traore otrzymał bowiem dalekie podanie od któregoś z obrońców, Inaki pozwolił, by zgasił piłkę stopą, dał mu się odwrócić i wpuścił go w pole karne. Trzy błędy w ciągu 2 sekund. Natomiast Suler niby grał spokojnie, ale wciąż nie sposób przewidzieć czy jakimś nieprzewidywalnym ruchem nie spowoduje groźnej sytuacji, jak choćby zrobił to w 50. minucie. Ogólnie nie było źle, ale wolelibyśmy, by Słoweniec wzbudzał większe zaufanie. Może potrzeba mu większej liczby meczów?

Rezerwowi:

Dominik Furman: grał 15 minut, niczym się nie wyróżnił.

Jorge Salinas i Michał Żyro: byli na boisku za krótko, by opisać ich występ.

Średnia ocen redakcji legioniści.com (skala 1-6)

Miroslav Radović – 4,5
Jakub Kosecki – 4,2
Ivica Vrdoljak – 4,0
Danijel Ljuboja – 4,0
Jakub Rzeźniczak – 3,9
Artur Jędrzejczyk – 3,8
Michał Kucharczyk – 3,7
Dusan Kuciak – 3,6
Daniel Łukasik – 3,4
Inaki Astiz – 3,4
Marko Suler – 3,2

Rezerwowi:
Dominik Furman – 3,2
Jorge Salinas – 3,1
Michał Żyro – 3,0

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.