REKLAMA

Plusy i minusy po meczu ze Steauą Bukareszt

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Po trudnym spotkaniu IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów legioniści wywieźli zasłużony remis ze stolicy Rumunii. Legia znacznie lepiej zagrała po przerwie, choć i w I połowie, mimo zaciekłych ataków gospodarzy i kilku dobrych okazji strzeleckich, przez długi czas grała mądrze taktycznie, czym niwelowała przewagę Rumunów. Gracze Steauy byli szybsi, bardziej zgrani, ale „wojskowi” nadrabiali przygotowaniem fizycznym i właśnie bieganiem wyszarpali remis. Mimo to znów najlepszym naszym piłkarzem był bramkarz.

fot. Legionisci.comDusan Kuciak, jak to już wielokrotnie podkreślaliśmy, to jedyny zawodnik Legii grający na poziomie Ligi Mistrzów. Jego występ w Bukareszcie mówi sam za siebie: dwie wybronione sytuacje sam na sam, kilka doskonałych parad, skutecznych wyjść na przedpole. Tradycyjnie skoncentrowany, czujny, szybki i zdecydowany. Jeżeli nasz zespół awansuje do Ligi Mistrzów, to w dużej mierze dzięki umiejętnościom Słowaka.

Bardzo dobrze spisał się też Miroslav Radović, który po niemrawym początku, gdy, jak sam mówił, Radovicia nie było na boisku, wziął się garść i był prawdziwym liderem zespołu. Brał na siebie ciężar gry, utrzymywał się przy piłce, mądrze rozgrywał piłkę, skutecznie dryblował, a całość okrasił asystą przy golu Koseckiego. Brakowało nam takiego „Rado” i oto w kluczowym momencie eliminacji LM Serb udowodnił, że rola lidera go nie przerasta, że lubi takie mecze i potrafi w nich grać.

Oprócz Kuciaka lato 2013 r. należy do Jakuba Rzeźniczaka. Nasz obrońca wykorzystał swoją szansę, którą dały mu kontuzje kolegów i przetasowania zawodników. Jest dziś najpewniejszym elementem naszej defensywy. Mecz przeciwko Steaule rozpoczął na prawej obronie, gdzie radził sobie dość przeciętnie, ale po kontuzji Jodłowca został przesunięty do środka i tam już grał, jak na „Rzeźnika” przystało. Po prostu rządził. Dwukrotnie wprawdzie przydarzyły mu się drobne błędy w ustawieniu, ale nadrobił to ilością przechwytów, agresywnością, ale przede wszystkim czytaniem gry. Kuba bardzo dobrze przewidywał zamiary Rumunów, co ułatwiało mu interwencje.

Jakub Kosecki strzelił, jak na razie, najważniejszą bramkę w swoim życiu. Zaimponował jednak również zaangażowaniem w grę. „Kosa” ciągle szukał sobie miejsca, co rusz zrywał się do walki i wielokrotnie rozpędzał się w swoim stylu. Bardzo dobrze pracował również w defensywie, gdzie wspierał, tak jak umiał najlepiej, Wawrzyniaka. Kuba może i jest piłkarsko ograniczony, ale nawet w tak trudnych meczach potrafi do maksimum wykorzystać swoje atuty. A co równie ważne, nie pęka. I o to chodzi.

Podobnie, jak w rewanżu przeciwko Molde, na pochwały zapracował Dossa Junior. W środę poradził sobie świetnie z przeciwnikami. Już nie próbował demolować rywali, a po prostu ich powstrzymywał. Z reguły skutecznie. Dobrze współpracował z Rzeźniczakiem, widać, że ta para umie ze sobą grać. To on nie złapał na spalonym Pivoccariego przy bramce, ale z drugiej strony w tym momencie cała nasza linia defensywna była fatalnie ustawiona.

Przyzwoicie wypadł Jakub Wawrzyniak, choć jak go Popa posadził na pupie na kilkanaście minut przed końcem meczu, to można było odnieść inne wrażenie. W obronie „Wawrzyn” był jednak bardzo uważny, dobrze asekurował najpierw Jodłowca, a potem Dossę, nie dopuszczał do dośrodkowań ze swojej strefy. Odbijało się to na jego aktywności w ofensywie, która była znikoma, a gdy już się podłączał do ataków, to wypadał dość nieporadnie. To jednak Kuba miał najlepszą w I połowie sytuację strzelecką, gdy bardzo groźnie uderzył piłkę głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

Przez pierwsze pół godziny słabo grał Dominik Furman, który ciągle był o ułamek sekundy spóźniony, nie potrafił dobrze rozegrać piłki. Razem z Vrdoljakiem i Radoviciem grali za daleko od siebie i przegrali bój o środek pola, choć trzeba im oddać, że walczyli dzielnie. Później było już znacznie lepiej, Dominik nabierał pewności siebie, uspokoił swoją grę, a że Rumunów wykończył pressing w I połowie, to już było mu znacznie łatwiej radzić sobie z nimi w środku pola. „Furmik” mógł i powinien był nawet strzelić bramkę w 58 min. Chwilę potem jednak łatwo minął go Bourceanu. Furman po prostu się od niego odbił i dopuścił do groźnego strzału. Naszego pomocnika broni jednak fakt, że musiał naprawiać błąd Vrdoljaka, który odpowiadał za Rumuna, ale się poślizgnął.

Dużo wysiłku w mecz włożył Marek Saganowski, ale efektów nie było z tego właściwie żadnych. Nasz napastnik dostawał za mało podań i parokrotnie cofał się po piłkę, próbował również rozgrywać, ale raczej z mizernym skutkiem. Przegrywał walkę w powietrzu z rosłymi stoperami Steauy, bo po prostu jest od nich o kilkanaście centymetrów niższy. Serducho oczywiście na boisku zostawił, ale największą jego zasługą jest to, że nie trafił w piłkę po podaniu Radovicia, dzięki czemu dopadł do niej Kosecki i strzelił gola.

Łukasz Broź wszedł za Tomasza Jodłowca po 30 minutach. „Jodła” błędów nie popełnił, ale grał widać było, że jako środkowy obrońca nie czuje się pewnie. Natomiast Broź miał fatalny początek. Źle się ustawiał, był łatwo ogrywany, nie układała mu się współpraca z Rzeźniczakiem i Kucharczykiem. Potem jednak nabrał pewności siebie i choć raz w II połowie się potężnie pomylił i przepuścił na głową piłkę, która spadła pod nogi rumuńskiego skrzydłowego, to jednak grał już przyzwoicie. Tak na marginesie – dla Brozia to był debiut w europejskich pucharach.

fot. Legionisci.comGrę Michała Kucharczyka najlepiej opisał Kazimierz Węgrzyn podczas transmisji: „Drugi raz w prosty sposób traci piłkę. Inteligencja piłkarza wymaga tego, że jak nie masz komu zagrać, to się utrzymaj”, „Kolejna strata Kucharczyka. Nie mogę na to patrzeć. W bardzo prosty sposób, prymitywnie zagrywa kolejny raz”, „Ależ genialne zagranie Kucharczyka w tempo do Furmana. Jak widać, to mu się zdarza. (...) Ale zagrał Kucharczyk. Poprzednio genialnie, a teraz tragicznie tak jak w pierwszej połowie. To jest właśnie taki piłkarz”. Nic dodać, nic ująć. „Kuchy” zagrał jak jeździec bez głowy i o ile w ataku nie wychodziło mu prawie nic, najczęściej podejmował złe decyzje, to można pochwalić go za aktywne wspieranie bocznego obrońcy.

Słabo zagrał kapitan Ivica Vrdoljak, który krótko mówiąc, nie dojechał. Najpierw był wiecznie odrobinę spóźniony, nie potrafił rozegrać piłki, ani jej przytrzymać. Potem Ivo grał już nieco lepiej, ale po wyrównaniu kompletnie opadł z sił. Zaczął odpuszczać krycie, zwlekał z podjęciem decyzji, a przez to rywale łatwo go mijali.


Rezerwowi

Michał Żyro - pierwszy kontakt z czymkolwiek na murawie i żółta kartka, kontakt z piłką – strata, potem wyjazd z futbolówką na aut, parę celnych krótkich podań, sfaulowany na kartkę i w swej absurdalności niewytłumaczalne podanie do Koseckiego. O jakieś 20 metrów za mocne.

Wladimer Dwaliszwili - zagrał krótko, niczym się nie wyróżnił.

Średnia ocen redakcji legioniści.com
Dusan Kuciak – 5,4
Jakub Rzeźniczak – 4,9
Miroslav Radović – 4,9
Jakub Kosecki – 4,6
Dossa Junior – 4,4
Marek Saganowski – 3,8
Jakub Wawrzyniak – 3,7
Dominik Furman – 3,7
Łukasz Broź – 3,6
Tomasz Jodłowiec – 3,4
Michał Kucharczyk – 3,1
Ivica Vrdoljak – 2,9

Rezerwowi:

Wladimer Dwaliszwili – 3,3
Michał Żyro – 2,0

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.