Plusy i minusy po meczu z Podbeskidziem
Rekordowa seria wygranych na wyjeździe została zakończona. Legioniści ulegli Podbeskidziu 1-2 i choć nie wykorzystali wielu okazji, to można powiedzieć, że gospodarze wygrali zasłużenie. Mistrzowie Polski byli bowiem zdekoncentrowani, zdezorganizowani i nieskuteczni. Od bardzo dawna nie widzieliśmy tak rozleniwionej ekipy ze stolicy.
Trudno chwalić naszych zawodników po takim spotkaniu, bo do każdego z nich można mieć większe albo ciut mniejsze zastrzeżenia. W przypadku Orlando Sa można stwierdzić, że zagrał zupełnie niezłe spotkanie – strzelił bramkę, często był w grze, cofał się po piłkę, rozgrywał, łatwo dochodził do sytuacji strzeleckich. Problem w tym, że z czterech wyśmienitych okazji wykorzystał tylko jedną. Portugalczyk strzelił więc kolejną bramkę i może się pochwalić zupełnie przyzwoitym bilansem.
Podobnie, jak Tomasz Brzyski , który znów zaliczył asystę, a gdyby koledzy lepiej wykorzystywali jego świetne wrzutki ze stałych fragmentów, to nastukałby jeszcze parę punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. „Brzytwę” w końcu wyróżniały dobre dośrodkowania, ale z grą było już gorzej. W I połowie często podłączał się do ataków, zagrywał piłkę ostro w pole karne, nie popełniał też błędów w obronie. Po zmianie stron z aktywnością w ofensywie było już bardzo źle, właściwie ograniczał się do kolejnych stałych fragmentów, a w defensywie zanotował parę wpadek, szczególnie w ustawieniu.
Na tle słabo spisujących się kolegów Jakub Kosecki przynajmniej wyróżniał się zaangażowaniem. „Kosa” parokrotnie urywał się obrońcom, ale kończył akcje nieskutecznie, jak np. w 40 minucie, gdy pięknie minął trzech rywali. W II połowie uciekł już Stano, ale ten go odepchnął i Kuba upadł w polu karnym. Sędzia jednak nie dopatrzył się przewinienia, mimo, że obrońca gospodarzy po prostu wywrócił naszego skrzydłowego.
W kratkę zagrali nasi środkowi obrońcy. Jakub Rzeźniczak zagrał jakby podenerwowany, łatwo dał się ograć Korzymowi przy drugiej bramce. Poza tym nie popełniał większych błędów, radził sobie z przeciwnikami. Nieco pewniej wyglądał Dossa Junior, który starał się naprawiać pomyłki kolegów w defensywie i sam ich zbyt wielu nie popełniał, choć w 58 min. zakręcił nim w polu karnym Chmiel. Notę Portugalczyka obniża jednak niezrozumiałe zachowanie przy stałych fragmentach, gdy notorycznie zostawał na spalonym, a jednocześnie marnował wszystkie okazje strzeleckie.
Po raz pierwszy w podstawowym składzie wystąpił Mateusz Szwoch i choć nie można być zadowolonym do końca z jego postawy, to też nie zasłużył na wielką krytykę. Szwoch pokazał, że potrafi grać kombinacyjnie, szukał swojego miejsca na boisku, mimo, że miał grać na prawej stronie, to często schodził do środka. Parokrotnie dobrze spisał się w defensywie, tracił mało piłek. „Banii” można zarzucić jednak przede wszystkim to, że na długie minuty znikał, za mało dał drużynie jakości. Inna sprawa, że trudno się tego spodziewać po piłkarzu, który dopiero wchodzi do zespołu.
Kolejni zawodnicy wyraźnie odstawali od legijnych norm. Pierwszy raz od dawna zawiódł Dusan Kuciak , który nie tylko mógł lepiej zachować się przy obu bramkach, ale też wyraźnie brakowało mu koncentracji w innych sytuacjach. Był elektryczny, niepewny i niedokładny. W końcówce jednak błysnął, gdy wybronił sam na sam z Chrapkiem.
Fatalnie spisał się Bartosz Bereszyński . Nie dość, że zawalił przy drugiej bramce, to jeszcze popełniał sporo błędów w obronie, był bezproduktywny w ataku, a na dodatek po przerwie całkowicie zgasł.
Duet środkowych pomocników Ivica Vrdoljak i Tomasz Jodłowiec myślami byli chyba jeszcze przy Lidze Europy. Nie nadążali bowiem za grą w Bielsku – Białej. Wiecznie się spóźniali, byli niedokładni i bezproduktywni w ofensywie. Tracili sporo piłek i z kretesem przegrali walkę o środek pola. Ba, oni nawet jej nie podjęli.
Marek Saganowski nie umiał ułożyć sobie współpracy z Sa. Miotał się, szukał swojego miejsca na boisku, próbował rozgrywać, ale nic z tego nie wynikało.
Miroslav Radović miał poukładać grę Legii w środku boiska, nadać rozpędu atakom. Nic z tego się nie udało. Po przerwie mistrzowie Polski grali jeszcze gorzej niż przed zmianą stron.
Michał Żyro zagrał beznadziejnie, nic mu nie wychodziło , na dodatek jemu się po prostu nie chciało. Michał całkowicie przeszedł koło meczu i powinien się wstydzić. Żyro przypomniał, że najlepszego Żyrę od najgorszego oddziela cieniutka linia. Przebiega ona w jego głowie.
Łukasz Broź - nie wyróżnił się po wejściu na boisko. Prawy obrońca próbował szarpać w ofensywie, ale bezskutecznie.
Średnia ocen redakcji Legionisci.com (skala ocen 1-6)
Orlando Sa – 4,0
Tomasz Brzyski – 3,8
Dossa Junior – 3,1
Jakub Kosecki – 2,6
Jakub Rzeźniczak – 2,3
Mateusz Szwoch – 2,3
Ivica Vrodljak – 2,3
Dusan Kuciak – 1,8
Bartosz Bereszyński – 1,6
Tomasz Jodłowiec – 1,6
Marek Saganowski – 1,6
Zmiennicy:
Łukasz Broź – 3,0
Miroslav Radović – 2,5
Michał Żyro – 2,1
UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.
P.S. Jesteśmy Wam jeszcze winni noty za rewanż z Aktobe
Michał Żyro – 4,8
Ivica Vrdoljak – 4,8
Michał Kucharczyk – 4,8
Tomasz Jodłowiec – 4,5
Miroslav Radović – 4,5
Dusan Kuciak – 4,5
Łukasz Broź – 4,1
Ondrej Duda – 4,1
Jakub Rzeźniczak – 4,0
Dossa Junior – 4,0
Tomasz Brzyski – 4,0
Zmiennicy:
Jakub Kosecki – 3,5
Marek Saganowski – 3,5