REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Wisłą

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legioniści wciąż nie mogą osiągnąć formy, która ze spokojem pozwoliłaby na śledzenie dalszych zmagań o tytuł mistrzowski. Tym razem, po słabym meczu, "Wojskowi" tylko zremisowali z Wisłą 2-2. Z drugiej strony jednak mogą być z tego punktu zadowoleni, jeśli weźmiemy pod uwagę styl ich gry i okoliczności, w jakich zdobyli drugą bramkę.

Wśród legionistów najlepszym zawodnikiem był w niedzielę Michał Żyro +. Nie tylko zdobył gola i zanotował asystę, ale i był najbardziej widocznym piłkarzem Legii, w szczególności przed przerwą. To Żyro stanowił największy problem dla wiślaków. Co rusz im się urywał, strzelał na bramkę, szukał zagraniami kolegów. Burliga, który najczęściej pojedynkował się z Michałem, parokrotnie ratował się w ostatniej chwili. Nie jest też pewne, czy nie faulował naszego skrzydłowego w polu karnym. Oczywiście, Żyro, jak to on, miewał przestoje w grze, znikał na dłuższy czas i irytował niedokładnością, ale i tak może być w końcu z siebie zadowolony. Jeśli ktoś w ogóle ciągnął ten wózek do przodu, to właśnie on.

Dobry występ zaliczył też Bartosz Bereszyński +, który po tym meczu zostanie przede wszystkim zapamiętany z powodu niesamowitej interwencji na linii bramkowej. W 75. minucie wspaniale zaasekurował Malarza i uratował skórę Astizowi, po tym jak Hiszpan lekkomyślnie stracił piłkę w środku boiska. Poza tym "Bereś" bardzo dobrze radził sobie w obronie, ale dopiero od momentu utraty bramki – w tej sytuacji on również się nie popisał. Bartek uaktywnił się również w ofensywie, gdzie Żyro zostawiał mu sporo miejsca na prawym skrzydle. Po jednym z dośrodkowań naszego obrońcy Saganowski przestrzelił z 5 metrów. To była chyba najpiękniejsza akcja Legii w II połowie. Bereszyński harował jak wół i choć znów nie przyniosło to efektów w postaci asysty czy gola, to jednak widać, że jego forma idzie w górę.

Poza nerwowym początkiem, gdy w ciągu chwili przydarzyły mu się dwa bardzo niedokładne podania pod nogi rywali, zastrzeżeń nie można mieć do Jakuba Rzeźniczaka. Krótko mówiąc, nie dał on pograć Pawłowi Brożkowi. W defensywie spisywał się bardzo pewnie, skrupulatnie pilnował Brożka. Tym razem nie przedarł się przez rywali przy stałych fragmentach, ale i dośrodkowania Guilherme oraz Kucharczyka zazwyczaj pozostawiały sporo do życzenia. In minus – zachowanie przy akcji wiślaków w 75. min., gdy chyba niepotrzebnie cofał się za rywalami.

Arkadiusz Malarz wpuścił dwa gole, z tym, że drugiego z karnego. Przy pierwszej bramce możliwe, że mógł się zachować lepiej, ale nagana należy się przede wszystkim Vrdoljakowi i Bereszyńskiemu. Poza tym dwukrotnie bronił niegroźne uderzenia Stępińskiego. W 75. minucie, gdy stanął oko w oko ze Stiliciem, zdołał jeszcze musnąć piłkę, a tym samym delikatnie spowolnić jej lot do bramki. Dzięki temu "Bereś" zdążył wybić ją z linii bramkowej. Poza tym miał mało pracy.

Tomasz Jodłowiec i Ondrej Duda - mieli tylko przebłyski. Pierwszy brał się za rozgrywanie, gdy drugi wyłączał się z gry. "Jodła", jak to on, nie jest do tego jednak predestynowany, więc wychodziło mu słabo. Znów długo holował piłkę, niedokładnie podawał i słabo strzelał. Pochwalić go jednak trzeba za wolę walki, zaangażowanie i parcie do przodu. Warto podkreślić, że to po jego przechwycie Legia rozpoczęła akcję, którą zakończyła pierwszą bramką. W środku pola nie był w stanie powstrzymać jednak Stilicia. Duży minus za niepotrzebny, głupi faul na Bośniaku w polu karnym. Słowak zaś miewał momenty, w których zachwycał lekkością w grze, techniką, przeglądem pola. Ale to wszystko jedynie w I połowie. Po zmianie stron był już niewidoczny, nie był w stanie wziąć na siebie ciężaru gry, uregulować jej tempa. Jak się okazuje, on nie tylko nie jest gotowy na grę w lepszej lidze, ale nawet i w Legii. Potrzebuje stabilizacji formy.

Kiepsko wypadł Ivica Vrdoljak -, który zachował się niebywale biernie przy pierwszym golu dla gości. Potem zaś nie radził sobie w środku pola ze Stiliciem. Za to często skutecznie asekurował kolegów. W jego grze zabrakło jednak zawziętości. Był też nieprzydatny w akcjach ofensywnych, a kilka jego strat naraziło zespół na kontrataki.

Inaki Astiz - grał przyzwoicie, ba, wydawało się, że wreszcie można ze spokojem przyglądać się jego boiskowym poczynaniom. Wszystko to jednak miało miejsce w I połowie. Po zmianie stron wrócił niepewny Inaki. Nie potrafił uporządkować gry linii defensywnej, niedokładnie wyprowadzał piłkę, popełniał drobne błędy, aż wreszcie przydarzył mu się ten największy w 75. minucie, gdy podał futbolówkę prosto pod nogi przeciwników w środku pola i gdyby nie Bereszyński z Malarzem, skończyłoby się to golem.

Marek Saganowski - nie był w stanie przebić się przez wiślacką defensywę, a gdy już raz mu się to udało w 63. minucie i z 5 metrów uderzył piłkę z powietrza, to posłał ją nad poprzeczką. Często cofał się do środka boiska po piłkę. Raz, że nie dostawał jej od kolegów, a dwa, że dzięki temu robił miejsce skrzydłowym. Po jednym z takich manewrów "Sagan" idealnie zagrał do Żyry, a ten wyrównał na 1-1. Poza tym jednak notował wiele niecelnych zagrań, łatwo tracił piłkę i był powstrzymywany przez gości. Słabo.

Zupełnie bezproduktywny był Michał Kucharczyk -. Nie sposób napisać o nim czegokolwiek pozytywnego. Łatwo powstrzymywali go obrońcy, kiepsko dośrodkowywał ze stałych fragmentów, nie wspierał należycie Guilherme w defensywie. Zero efektywności i kreatywności.

Wspomniany Guilherme - zaś już po paru minutach wyglądał tak, jakby nie miał sił dalej biegać, a już w końcówce "spuchł" całkowicie. Przez całe spotkanie był ciągle spóźniony, co zresztą w jego przypadku jest swoistą kontynuacją. Wynikało to również z tego, że "Gui" źle się ustawiał na boisku, a także względem rywala. W ofensywie całkowicie nieprzydatny. Brzyski w ciągu paru minut na boisku wniósł o wiele więcej niż Brazylijczyk przez niemal cały mecz.

Zmiennicy:

Orlando Sa + - zagrał bardzo aktywnie, co rusz dochodził do sytuacji strzeleckich, ale albo był powstrzymywany przez rywali, albo źle uderzał (np. w 89. min. po świetnym zagraniu z rzutu wolnego Brzyskiego tylko musnął głową piłkę, zamiast strzelić nią mocno do bramki). W końcu jednak dopiął swego i pomógł drużynie wyrównać, po tym, jak naciskał Jovicia, który zanotował samobója.

Michał Masłowski - - zaraz po wejściu bardzo dobrze zagrał ze skrzydła w pole karne do Sa, ale ten został w ostatniej chwili powstrzymany. Poza tym słabo – przeciągał dośrodkowania, nie wychodziła mu gra kombinacyjna, a gdy Dudka ostro go potraktował, to jakby przeszła mu ochota do gry.

Tomasz Brzyski - dostał raptem parę minut, ale i tak zdążył udowodnić, że jest o wiele bardziej pożyteczny dla drużyny niż Guilherme.

Średnia ocen redakcji Legioniści.com (skala 1-6)

Michał Żyro – 4,1 +
Bartosz Bereszyński – 3,6 +
Jakub Rzeźniczak – 3,3
Tomasz Jodłowiec – 3,3
Arkadiusz Malarz – 3,2
Guilherme – 2,8 -
Ivica Vrdoljak – 2,6 -
Inaki Astiz – 2,5 -
Ondrej Duda – 2,4 -
Michał Kucharczyk – 2,1 -
Marek Saganowski – 2,0 -

Zmiennicy:

Orlando Sa – 3,9 +
Michał Masłowski – 2,0 -
Tomasz Brzyski – 3,1

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.