Plusy i minusy po meczu z Podbeskidziem
Po raz trzeci wiosną legioniści ograli Podbeskidzie. Do wygranej w lidze dorzucili dwa triumfy w 1/2 finału Pucharu Polski i 2 maja staniemy przed szansą zdobycia tego trofeum po raz siedemnasty. Po wysokim zwycięstwie w pierwszym spotkaniu, trener Berg zmienił wyjściowy skład, ale jednak nie tak bardzo, jak mu się zdarzało choćby na początku ligowej wiosny. Nikt z jego wybrańców nie zawiódł, a Marek Saganowski został nawet bohaterem spotkania.
I to właśnie Marka Saganowskiego uznać można najlepszym piłkarzem spotkania. „Sagan” zdobył dwie bramki, stoczył masę pojedynków z obrońcami, był aktywny w grze, szukał pozycji i robił miejsce kolegom. Z łatwością dochodził do sytuacji strzeleckich, ale, niestety, równie bezproblemowo je marnował. Można wytykać mankamenty w jego grze, ale wieku się nie oszuka, a Marek zrobił przecież swoje.
Dobrze spisał się też Dusan Kuciak , który drugi raz z rzędu zachował czyste konto i pewnie z tego powodu jest niezmiernie zadowolony. Kuciak ratował zespół dwukrotnie na początku spotkania. Najpierw w 4 minucie w sytuacji sam na sam poradził sobie z Malinowskim, a 8 min. później świetnie wypiąstkował groźne uderzenie Kołodzieja. Potem Dusan również nie tracił koncentracji, choć rywale nie zmuszali go już do wielkiego wysiłku. Niemniej, bronił pewnie, szybko i dokładnie wznawiał grę. Takiego Kuciaka chcemy oglądać zawsze.
Po wielu miesiącach obejrzeliśmy w końcu dobry występ Jakuba Koseckiego . Oczywiście rywal był słaby, wystawił rezerwy i nie ma co wiosny czynić, ale fakty są takie, że Kuba robił wiele zamieszania. Jego wysiłki przynosiły efekty zwłaszcza w I połowie, gdy nasz skrzydłowy co rusz urywał się rywalom i wypracowywał sobie sytuacje do strzału albo do ostatniego podania. Po zmianie stron Kosecki nadal był aktywny i skupiał na sobie uwagę rywali. Do szczęścia w postaci gola (przegrany pojedynek z Peskoviciem w 27 min.) albo asysty brakowało niewiele, ale najważniejsze, że forma „Kosy” zwyżkuje.
Swojej szansy z pewnością nie zmarnował też inny zawodnik rzadko oglądany w wyjściowym składzie czyli Dominik Furman . Dobrze radził sobie w środku pola, zwłaszcza w odbiorze, nadawał poczynaniom zespołu większej dynamiki niż robi to duet Jodłowiec – Vrdoljak, no i zanotował asystę. Problem w tym, że Furman zbyt rzadko brał grę zespołu w swoje ręce. Szansy oczywiście nie zmarnował, ale nie sposób stwierdzić, by ją wykorzystał. Nie zmienił tym występem swojej sytuacji w zespole.
Ivica Vrdoljak i Tomasz Jodłowiec solidarnie zagrali po połówce. Obaj solidnie wywiązali się ze swych obowiązków w destrukcji, mniej efektywni byli przy konstruowaniu akcji. W 28 minucie Ivicy zdarzył się prosty błąd przy przyjęciu piłki pod własnym polem karnym, po którym Kołodziej sprawdził czujność Kuciaka. Ogólnie obaj jednak przyzwoicie.
Łukasz Broź nie wybiegł w wyjściowym składzie od dawna, ale gdy do niego wrócił, to spisał się dobrze. W obronie nie popełniał błędów, był aktywny w ofensywie, szczególnie przed przerwą. Na dziś wydaje się być pewniejszym prawym obrońcą od Bereszyńskiego, ale trener wie oczywiście lepiej i widocznie ma powody, dla których widzi Brozia na ławce.
Jakub Rzeźniczak i Igor Lewczuk znów skutecznie dowodzili naszą obroną. Skutecznie, bo nie straciliśmy bramki, ale jednak liczba sytuacji bramkowych dla gości daje do myślenia i też obciąża konto naszych środkowych defensorów. „Rzeźnik” wypadł znacznie lepiej niż przeciwko Piastowi i trudno przyczepić się do jego poszczególnych interwencji. Był zdecydowany i skuteczny. Lewczukowi przydarzył się wpadki, jak choćby ta z początku II połowy, ale również widać było poprawę w jego grze. Warto jednak pamiętać, że mierzyliśmy się z Podbeskidziem grającym w rezerwowym zestawieniu.
Tomasz Brzyski wciąż nie czuje się najlepiej na lewej obronie, a do gry na skrzydle się po prostu już nie nadaje. Albo więc poprawi się w grze defensywnej albo może zabraknąć dla niego miejsca w zespole. W rewanżu z TSP „Brzytwa” źle zaczął swój występ. Nie radził sobie z ruchliwym Malinowskim, a że nie miał na lewej stronie asekurującego go zazwyczaj Kucharczyka tylko mniej zaangażowanego w defensywę Koseckiego, to goście wyczuli, że warto atakować na Tomka. Z upływem czasu Brzyski jednak wziął się w garść, a po straconej bramce i Podbeskidzie nie kwapiło się do ataków. „Brzytwa” podłączał się więc do ataków i zupełnie nieźle dośrodkowywał z gry. Natomiast jego zagrania ze stałych fragmentów nie przyniosły większego zagrożenia dla bramki rywali.
Michał Żyro wrócił do gry po kontuzji i widać było, że na razie nie jest jeszcze gotowy do gry na poziomie ligowym. Był wolny, przewidywalny i niedokładny.
Helio Pinto zagrał przez pół godziny i tradycyjnie nie pokazał niczego godnego uwagi. Wystąpił jako rozgrywający, a kompletnie nie potrafił wziąć na siebie odpowiedzialności za grę zespołu. Niestety, Portugalczyk doznał kontuzji, a jego zmiennik Ondrej Duda zagrał jeszcze gorzej. Słowak po prostu przeszedł obok meczu – był niewidoczny, niedokładny, nonszalancki, podejmował złe decyzje na rozwiązanie akcji, nie angażował się w pełni w grę. Znowu znalazł się wśród najgorszych zawodników Legii.
Guilherme - zmienił Żyrę i nadał akcjom Legii większej finezji. Cieszył się grą, imponował luzem i techniką (najwyższej jakości drybling z 75 min.!). Wygląda na to, że w Legii nadchodzi jego czas.
Średnia ocen redakcji Legioniści.com (skala 1-6)
Marek Saganowski - 4,8
Dusan Kuciak - 4,5
Jakub Rzeźniczak - 4,1
Dominik Furman - 4,0
Igor Lewczuk - 3,9
Tomasz Brzyski - 3,9
Łukasz Broź - 3,8
Ivica Vrdoljak - 3,5
Jakub Kosecki - 3,5
Michał Żyro - 2,8
Helio Pinto - 2,8
Zmiennicy:
Ondrej Duda - 2,5
Tomasz Jodłowiec - 3,2
Guilherme - 4,1
UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.