Michał Efir i Dusan Kuciak - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Michał Efir: Walką i determinacją możemy wiele osiągnąć

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Piątkowy mecz dla Legii i Ruchu ma ogromne znaczenie. "Wojskowi" staną przed szansą powiększenia czteropunktowej przewagi, "Niebiescy" będą starli się uciec spod topora. Przed wieczornym pojedynkiem porozmawialiśmy z Michałem Efir, który kilka miesięcy temu zamienił Warszawę na Chorzów. Zapraszamy do lektury.

Nazwanie Cię pechowcem dekady jest mocno przesadzone?
- Broń Boże, swoje w życiu przeszedłem, miałem takie a nie inne historie, ale teraz jestem zdrowy. Myślę, że nie można mówić o mnie jako pechowcu, wróciłem do pełni sił i gram. A to, czy robię to w Legii, czy w Ruchu, na chwilę obecną nie ma znaczenia. Pobyt w Chorzowie jest dla mnie jak najbardziej zadowalający.

Kontuzje były jedynym powodem Twojego odejścia?
- Na pewno jeden z tych głównych. Legia potrzebowała topowych zawodników, miała skompletowaną kadrę, którą trenerzy selekcjonowali tak a nie inaczej. Ja praktycznie w ogóle nie grałem, miejscem przy którym na Łazienkowskiej przebywałem najczęściej była sala rehabilitacji. Niczego w piłce samą rehabilitacją nie da się osiągnąć. Rozmawiałem z trenerem i sztabem szkoleniowym, każdy z nas stwierdził, że zwyczajnie potrzebuję grania na boiskach Ekstraklasy, żeby osiągnąć jakąkolwiek formę. Przenosiny do Chorzowa były chyba najlepszym ruchem, jaki mogłem wykonać.

fot. archiwum Michała Efira

Wybiegasz myślami w kierunku powrotu do stolicy?
- Przede wszystkim koncentruję się na tym co jest teraz. Jestem zawodnikiem Ruchu Chorzów, chcę tutaj grać i co najważniejsze strzelać bramki. To, czy kiedykolwiek wrócę do Legii leży wyłącznie w kwestii... moich nóg. Czy będę kiedyś w na tyle dobrej formie żeby wrócić do Warszawy to też odrębna kwestia. Żadne sygnały ze strony „Wojskowych” do mnie nie docierały, na chwilę obecną skupiam się wyłącznie na grze w Ruchu. Nie potrafię przewidzieć tego, czy los znów powiąże mnie z Legią, to wszystko pokaże mi czas, zobaczymy jak to się dalej będzie toczyło.

Czy przeprowadzając się do Chorzowa miałeś wrażenie ogromu zmiany?
- Wszystko wygląda tutaj zupełnie inaczej, ale nie miałem jakiegoś problemu z przestawieniem się. Przychodziłem tutaj z nastawieniem żeby grać jak najwięcej. Mieszkam w Katowicach, a mam 10 minut drogi na stadion Ruchu, więc aglomeracja na Śląsku w w kwestii poruszania się przypomina nieco Warszawę. Na pewno nie było tak, że przenosząc się ze stolicy miałem poczucie jakiegoś skoku cywilizacyjnego. Sam pochodzę z Lublina, a to miasto mniej więcej o rozmiarze Katowic. Poza tym Śląsk jest skupiskiem miasta na mieście, gdyby to wszystko połączyć to obszar byłby nawet większy niż Warszawa. Czuję się tutaj dobrze, odnajduję się, poznałem świetnych ludzi i mam już trochę znajomych, dlatego z pewnością nie mam powodów do narzekań.

Nastawienie przed meczem z Legią zawsze jest wyjątkowe, jak to wygląda zarówno jeśli chodzi o Ciebie, jak i o cały zespół?
- Sam mecz z Legią dla każdego z ligowców jest czymś wyjątkowym. To obecny mistrz Polski, finalista krajowego pucharu, lider tabeli. Każdy wie, że w Polsce Legia to jakaś marka i na pewno nikogo nie trzeba mobilizować, żeby w takim meczu dawać z siebie maksa. Nie wiem, jaki skład wyjdzie na to spotkanie, ale na pewno żaden z tych, którzy zagrają z Legią nie odstawi nogi w walce o piłkę i będzie chciał pokazać, że w tym dniu drużyna chorzowska będzie lepsza od drużyny z Warszawy. Jeśli chodzi o mnie, to myślę, że każdy zawodnik grając ze swoim byłym klubem chciałby się jakoś wykazać. Staram się jednak do każdego spotkania podchodzić w taki sam sposób, nie zależnie od tego, czy naprzeciwko mnie stoi Legia Warszawa, czy jakakolwiek inna drużyna. Na pewno będzie tak, że serducho trochę mocniej zabije, ale wychodząc na boisko nie ma sentymentów – gram dla Ruchu i będę walczył dla niego o 3 punkty.

Liczysz po cichu na miejsce w składzie na mecz z Legią?
- Podchodzę do tego spokojnie. Wiem, że trener Fornalik ma swój plan na mecz z Legią i ja po prostu muszę mu się podporządkować. Jeśli wyjdę, na pewno dam z siebie wszystko. Jeśli będę na ławce i dostanę szansę wejścia z ławki to tym bardziej. Z pewnością to będzie mecz, w którym będzie trzeba pokazać swojego maksa.

Dla Legii będzie to walka o powiększenie cennej przewagi, dla Ruchu walka o życie. Zapowiada się najbardziej zacięty mecz ostatnich lat?
- Ciężko powiedzieć, na pewno Legii nigdy nie jest łatwo grać na Cichej. Kiedy grałem w Legii i przyjeżdżaliśmy do Chorzowa to zawsze było nam ciężko o dobry rezultat. Mam nadzieję, że i tym razem „Wojskowym” nie będzie łatwo. Dla nas jest to ważne spotkanie, chcemy wygrać, by zapewnić sobie jak najlepszy start w rundzie finałowej. Wszystko zweryfikuje boisko, jakby nie patrzeć na wiosnę jesteśmy już jeden punkt przed Legią (śmiech). Mam nadzieję, że w piątek kibice obejrzą naprawdę niezły spektakl i my z tego meczu wyjdziemy zwycięsko.

fot. Woytek / Legionisci.com

Na koszulce już od kilku miesięcy nosisz herb Ruchu, ale czy „elka” tli Ci się jeszcze pod skórą?
- Na pewno. Kibicuję chłopakom, walczą oni o najwyższe cele w Polsce i z dobrej strony pokazują się w Europie. Poza boiskiem oczywiście wspieram ich, ale na nim na pewno nie będzie z mojej strony żadnej taryfy ulgowej, zresztą z ich strony tym bardziej nie (śmiech).

W grupie spadkowej, zwłaszcza po podziale punktów, odbędzie się prawdziwa walka na noże. Jak bardzo skacze Wam ciśnienie?
- Wszyscy podchodzimy do tego spokojnie. Jesteśmy pewni siebie, znamy swoje możliwości i myślę, że w ostatecznej fazie pokażemy swoją wyższość nad resztą stawki grupy spadkowej i zrobimy wszystko, żeby się w tej lidze utrzymać.

Jaka jest Wasza recepta na Legię?
- Na pewno będziemy chcieli pokazać swój futbol, zagrać swoje. Konkretnej recepty tak naprawdę nie ma. Przed meczem oczywiście dogłębnie będziemy analizować grę Legii, szukać jakichś słabych punktów warszawskiej drużyny. Musimy jednak pamiętać, że mistrz Polski to bardzo mocny zespół i każdy błąd będzie nas drogo kosztować. Wiem jednak, że potrafimy grać bardzo zmotywowani i jak już wspominałem wcześniej nikt nie będzie odstawiał nogi w walce o piłkę. Na papierze jesteśmy na chwilę obecną oczywiście słabszym zespołem, ale walką i determinacją możemy osiągnąć naprawdę wiele.

Gdybyśmy na chwilę zapomnieli o nowych zasadach, to Legia wygrywając z Wami zostałaby mistrzem, natomiast w przypadku wygranej Ruchu mielibyście spokojne utrzymanie. Jesteś zwolennikiem, czy przeciwnikiem reformy Ekstraklasy?
- Szerze mówiąc tak naprawdę jest mi ona obojętna. Została przeprowadzona i już, wszyscy musimy się do niej dostosować, bo nie mamy na nią żadnego wpływu. Powiedziałbym nawet, że my piłkarze możemy cieszyć się z tego, że będziemy grać więcej, co w moim przypadku jest szczególnie ważne.

3 powody, dla których Ruch może ukraść punkty Legii to...?
- Ciężko w tej chwili powiedzieć na ten temat coś konkretnego. Na pewno będziemy starali się strzelić bramkę, jako gospodarz będziemy chcieli dobrą grą wynagrodzić naszych kibiców za doping. Chcemy i udowodnić, że potrafimy dobrze grać w piłkę i zdobywać gole. Z konkretnym planem nie chcemy się jednak na razie ujawniać, wszystko będzie widoczne w piątkowy wieczór.

Rozmawiał Jeleń


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.