Ivica Vrdoljak cieszy się po zdobyciu pucharu - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po finale Pucharu Polski z Lechem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia pokonała 2-1 Lecha i po raz 17. zdobyła Puchar Polski. Mecz nie był najwyższej klasy widowiskiem, ale też nie można narzekać. Były emocje, była dramaturgia i nieprzewidziany zwrot akcji. Był też trafiający do obu bramek Jodłowiec i przesądzający o wyniku niemal 37-letni Saganowski, a nade wszystko było szczęśliwe zakończenie.

1.Puchar jest nasz! To już 5 Puchar Polski dla Legii w XXI wieku. Co więcej, to już 6 trofeum dla naszego klubu w ostatnich 5 latach. Bieżąca dekada należy więc, jak na razie, zdecydowanie do nas.

2. Puchar nie będzie nic warty bez mistrzostwa i mam nadzieję, że piłkarze Legii zdają sobie z tego sprawę. To nie Lech, który trofea zdobywa od wielkiego dzwonu. Warto o tym przypomnieć, bo bardzo byśmy nie chcieli powtórki z 2012 r., w którym „Wojskowi” po fatalnej wiośnie, pewnie wygrali finał PP i wydawało się, że nabiorą rozpędu w ślimaczącym się wyścigu o tytuł. Nie nabrali i w skompromitowali się w końcówce. Taka sytuacja nie ma prawa się powtórzyć. Z jednej strony nie powinno, bo drużyna jest o wiele bardziej doświadczona i pomna historii sprzed 3 lat, ale z drugiej tej wiosny nie ma takiej wpadki, której Legia nie byłaby w stanie zanotować.

3. Potwierdziło się, że w tym sezonie Legia zawsze wygrywa, gdy otwiera wynik. Wprawdzie to Lech wyszedł na prowadzenie, ale po strzale Jodłowca do własnej bramki. Na szczęście „Jodła” szybko się zrehabilitował i raptem 10 minut później wyrównał.

4. Skorża się przeliczył. Od pierwszych minut nakazał swoim piłkarzom grę wysokim pressingiem na połowie Legii. Mieli skoczyć do gardła mistrzom Polski, nie dać oddechu i wbić ze dwa gole. Poznański trener musiał mieć świadomość, że taki styl doprowadzi do poważnych problemów w II połowie, gdy jego podopieczni po prostu opadną z sił, a „Wojskowi” dojdą do głosu. Plan Skorży był bliski powodzenia – Lech nie pozwalał Legii wymienić dwóch podań, zamykał na jej połowie, stwarzał sobie sytuacje bramkowe. I nagle mistrzowie Polski przeprowadzili swoją pierwszą składną akcję, wywalczyli róg, po którym Jodłowiec wyrównał. A „Kolejorzowi” już zaczęło brakować pary. Legia wygrała, bo nie pękła, mimo, że już leżała na deskach, a przy tym była lepiej przygotowana fizycznie.

5. Mieliśmy też furę szczęścia. Zdobyć gola w sytuacji, gdy Lech dominował, stwarzał sobie okazję za okazją, a nasi zawodnicy byli tylko tłem… Trudno sobie wyobrazić lepszy moment na wyrównanie. To też świadczy o sile zespołu. Może kilku naszym zawodnikom drżały nogi, ale Legia, jako drużyna, wyszła bez szwanku z największych tarapatów w meczu. Wyszła, otrzepała się i w drugiej połowie zrobiła swoje – wygrała.

6. Bohater Kuciak. Możemy dużo pisać o sile Legii, jej charakterze i umiejętności powstawania z kolan, ale gdyby nie Słowak, to... nie byłoby o czym rozmawiać, a puchar fetowany byłby w Poznaniu. Dusan to dziwny facet, nie jest ulubieńcem drużyny. To jednak też najwyższej klasy fachowiec i jego koledzy wiedzą, że bez niego byłoby o wiele trudniej.

7. Narzekaliśmy ostatnio na skuteczność legionistów, a tymczasem w najważniejszym, jak do tej pory, meczu w sezonie Legia wykorzystała 2 z 4 dogodnych okazji strzeleckich. Nie trudno było przewidzieć przed finałem, że poznaniacy nie pozwolą naszym graczom na stworzenie zbyt wielu okazji i tak rzeczywiście było. Z drugiej strony, spotkanie tak się ułożyło, że „Wojskowi” nie musieli atakować za wszelką cenę, a tym samym nie potrzebowali kreować sytuacji podbramkowych. Stosunkowo szybko w II połowie wyszli na prowadzenie i efektywnie zaryglowali Lechowi dostęp do naszej bramki.

8. Legia walcząca. Po raz drugi z rzędu piłkarze Berga wygrali mecz, w którym przegrywali jedną bramką. Nie poddali się w I połowie, a po przerwie pokazali, że wystarczy by podjęli walkę, a nikt w Polsce nie jest w stanie im się przeciwstawić.

9. Marek Saganowski. Dwa lata temu zdobył dwa gole w I meczu finału PP we Wrocławiu i de facto zapewnił nam zwycięstwo w rozgrywkach. W tym sezonie od dawna nie trafił w lidze, ale w PP zanotował 3 trafienia z dwóch ostatnich spotkaniach. Wcale się nie zdziwię, jeśli facet jeszcze zapewni nam mistrzostwo.

10. „Wędka” dla Guilherme. Znów wszystko wyszło na Berga, ale rzucanie Guilherme na różne pozycje jest kiepskim pomysłem. Brazylijczyk udowodnił, że jest najbardziej przydatny dla drużyny, gdy gra na „10” i też tam czuje się najlepiej. Na prawej pomocy mu nie wychodzi, gubi się taktycznie i nie ma potrzebnej tam przebojowości, widać, że to nie jego świat. Norweg popełnił błąd, ale szybko to dostrzegł i go naprawił.

11. Za „Gui” wszedł Żyro i żal było na niego patrzeć, ale dopiero w końcówce. Douglas to boiskowy bandzior i celowo władował się łokciem w nos Michała. Skończyło się na drugiej żółtej (powinna być od razu czerwona!) kartce dla Szkota i złamanym nosie naszego skrzydłowego. Żyro nie zachwycił swą grą, ale z nim zespół prezentował się znacznie pewniej. Zupełnie nieźle wyglądała też współpraca Michała z Dudą – wymiana pozycji, krótkich podań, szukanie siebie na boisku. Widać, że chłopaki lubią ze sobą grać.

12. Duda wrócił do I składu i nie był to udany comeback. Słowak wciąż nie może ustabilizować formy, w czym nie pomagają mu też kontuzje. Na Narodowym miał jedynie parę momentów, w których błysnął talentem. Dużo jednak pracował w środku pola, imponował walecznością. Warto przy okazji zaznaczyć, że chyba lepiej już z emocjami Ondreja. Po tym jak na początku dostał głupią żółtą kartkę, można było obawiać się, czy nie skończy z czerwienią. Duda ogarnął się i już do końca spotkania nie dał sędziemu pretekstu, by ponownie wyjął kartonik.

13. Trzynastka dla Sa, bo takiego pechowca to ze świecą szukać. Co Legia gra ważny mecz, to on łapie uraz. Uraz do Berga albo Berga do niego...

14. „Ta sala konferencyjna na Narodowym jest z Warszawy, tak?” - chodzą głosy, że tak krzyczał Maciej Skorża, po tym, jak na salce wysiadł prąd, a obrażony na cały świat (głównie na sędziego z Warszawy Bydgoszczy) pan trener strzelić focha i wyjść.

Autor: Qbas
Twitter: QbasLL

P.S. Jeśli chcielibyście obstawić dokładny wynik przed meczem Legii, to dajcie znać. Moja koleżanka Justyna zawsze trafia bez pudła. Prawdziwa czarownica!

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.