fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Lechem

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Potrzeba było 3,5 roku żeby wygrać w Poznaniu, ale dla takiego meczu warto było czekać. Legia absolutnie zdominowała Lecha i stosując zasadę trenera Wójcika: „Masz frajera to go duś, jak się zesra to go puść” odniosła niezwykle cenne zwycięstwo. 2-0 jest i tak najniższym wymiarem kary – zapraszamy więc na analizę sobotniego procesu karnego.

Nemanja Nikolić + - KałaszNIKOw. Przed meczem poznaniacy znów dyskredytowali wszystkie jego zasługi, a on odpowiedział im w najlepszy z możliwych sposobów. Reprezentant Węgier znakomicie pracował w ofensywie, wywierając nieustanny pressing na obronie przeciwnika i w swoim stylu balansował na granicy spalonego, co opłaciło mu się w 42. minucie, kiedy po świetnym podaniu Jodłowca pierwszy raz dobitnie pokazał Lechowi i jego kibicom, gdzie jest ich miejsce. Brawa należą mu się również za wykonanie "jedenastki", bo 40 tys. wyjców na trybunach na pewno mu w tym nie pomagało. "Niko" miał jeszcze dwie niezłe sytuacje, ale górą w nich był Jasmin Burić. Tym którzy uważają, że należało go sprzedać, przepisałbym jakieś proszki na ból głowy i kilka dni wolnego.

Tomasz Jodłowiec + - Doktoratu pewnie nie zrobił, ale mimo to śmiało można przyznać mu tytuł profesora. W Poznaniu Jodłowiec w środku pola rzeczywiście rządził. Ustawiał się znakomicie, nie pozwalając poznaniakom na zbytnie rozwinięcie swoich fantazji dotyczących ataku środkową częścią boiska. Największe brawa należą mu się jednak za kreowanie akcji ofensywnych, bo w ich reżyserowaniu "Jodła" przyćmiłby samego Hitchcocka. Już w 32. minucie przepięknym zagraniem piętą uruchomił Nikolicia, ale strzał napastnika odbił bramkarz "Kolejorza". Jednak 10 minut później nasz pomocnik znów błysnął genialną piłką do przodu, po której Nikolić pokazał Wiliuszowi plecy, a Buriciowi piłkę w siatce. Tomek mógł zanotować jeszcze jedną asystę, gdy dorzucił futbolówkę na głowę Jędrzejczyka, jednak obrońca Legii tylko zatrząsł poprzeczką poznańskiej bramki. Panie Trałka, ucz się pan.

Michał Pazdan + - Jak kochać to księżniczki, jak kraść to miliony, a jak wracać do formy, to w najważniejszym dotychczas meczu sezonu. Pazdan nareszcie zagrał w dyspozycji, jakiej wszyscy od niego oczekujemy. Dobrze radził sobie w powietrzu, świetnie czytał akcje rywali i znów błyszczał fenomenalnymi wślizgami. Oprócz znakomitej gry w obronie, "Pazdkowi" bardzo dobrze wychodziło również wyprowadzanie piłki z własnej połowy. Kiedy spotkałem go na stacji benzynowej po meczu i opróżniał kieszenie w poszukiwaniu drobnych, wyjął z nich telefon, klucze, Nickiego Billego Nielsena i Dawida Kownackiego.

Igor Lewczuk + - Lewczuk sobotnim spotkaniem udowodnił, że Adam Nawałka nie powołał go do kadry przez przypadek. Nie wiem, czy Pazdan równał do niego, czy on do Pazdana, ale obydwaj zagrali na naprawdę świetnym poziomie. Świeżo upieczony reprezentant kraju nie raz i nie pięć przecinał ataki rywali, znakomicie ustawiał się w obronie i nie bał się podejmować ryzykownych interwencji. Podobno oprócz powołania do reprezentacji chrapkę ma na niego również Wojsko Polskie, bo żadne działo przeciwlotnicze w powietrzu nie czyści tak jak Lewczuk.

Aleksandar Prijović + - "Prijo" często jest jak tlen - nie zwracamy na niego uwagi, dopóki go nam nie zabraknie. Szwajcar nie pierwszy raz musi zadowolić się miejscem w cieniu rzucanym przez blask Nikolicia, ale chwała kolegi to w ogromnej mierze jego zasługa. Prijović nieustannie wywierał pressing na obrońcach rywala, potrafił dużo dostrzec na boisku i wiedział kiedy podłączyć się do akcji, czego efektem było między innymi trafienie w poprzeczkę, które zaliczył po przepięknym strzale z 33. minuty. Wielka szkoda, że nie trafił, bo na bramkę po prostu zasłużył. Na szczęście nie ucierpiało na tym dobro zespołu, bo 10 minut później Buricia pokonał "Niko". W Ekstraklasie korony strzelców "Prijo" już nie zdobędzie, ale w Pucharze Polski śmiało może powalczyć o nią z naszym najlepszym snajperem.

Artur Jędrzejczyk + - Za błyskawiczny powrót i naprawienie koszmarnego błędu Hlouska z 68. minuty powinien być noszony na rękach. Przez cały mecz trzymał równe tempo, ani na moment nie ulegał dekoncentracji, nie bał się odważnych interwencji, a napastnicy Lecha pilnowanej przez niego strony boiska unikali jak pola minowego. Tamas Kadar od „Jędzy” dostał srogą lekcję footballu, jeszcze sroższą mógł otrzymać Burić, ale po znakomitym podaniu Jodłowca nasz obrońca trafił tylko w poprzeczkę. Szkoda, bo to byłaby wisienka na torcie – lub okolicznościowo koperek na ziemniakach – bardzo udanego występu przy Bułgarskiej.

Adam Hlousek + - Janusz Korwin-Mikke z postawy Czecha z pewnością byłby zadowolony, bo ten praktycznie uniemożliwił Lechowi rozgrywanie piłki lewą stroną. Hlousek interweniował bardzo pewnie, rywali traktował jak otwartą książkę, bo odpowiednio wcześnie odczytywał niemal każdy ich zamiar. W ofensywie lewemu obrońcy zdarzało się dobrze grać pressingiem, albo posłać kreatywne zagranie do przodu, jednak nie robił tego zbyt często, skupiając się na zadaniach defensywnych. Popełnił bardzo poważny błąd, kiedy w 68. minucie kompletnie nieodpowiedzialną stratą doprowadził do kontry Lecha i za uratowanie skóry jemu oraz drużynie powinien postawić Jędrzejczykowi naprawdę dobrą whisky.

Ariel Borysiuk + - Po raz kolejny mając obok siebie uskrzydlonego Jodłowca, Borysiuk w środku pola pełnił rolę cofniętego gracza, co wychodziło mu znakomicie, bo praktycznie ani razu nie dał rywalom szansy przeprowadzenia akcji środkiem pola. Nie grał do przodu tak często jak „Jodła”, ale bardzo mądrze potrafił przetrzymać piłkę, by po chwili rozprowadzać ją na boki. Odważnie podejmował grę jeden na jeden i przede wszystkim wychodził z niej zwycięsko. Był nawet bliski zanotowania asysty, gdy popisał się błyskotliwą piłką do Prijovicia, ale napastnika Legii nieznacznie ubiegł wychodzący z bramki Burić.

Arkadiusz Malarz + - Prawdziwe umiejętności musiał pokazać raz, kiedy w 13. minucie fenomenalnie obronił niezwykle groźne uderzenie Gajosa. Potem musiał jedynie nie popełnić błędów przy wyjściach z bramki i pewnie chwytać piłkę. To wszystko Arkowi udawało się znakomicie i Malarz wyrównał rachunki z poprzedniego sezonu. Taka postawa golkipera w Legii cieszy wszystkich z wyjątkiem Radosława Cierzniaka.

Michaił Aleksandrow + - Nie było to może najlepsze spotkanie jakie rozegrał w życiu, ale jak na debiut od pierwszej minuty i to na tak trudnym terenie, Bułgar spisał się naprawdę dobrze. Nie bał się brać na siebie odpowiedzialności, nieustannie szukał partnerów z przodu, a przede wszystkim był bliski zdobycia bramki, gdy w 33. minucie dobijał uderzenie Prijovicia. Należy pochwalić go za szybkie dogranie w pole karne, po którym Tetteh wyciął Dudę równo z trawą, a Nikolić wykorzystał podyktowaną „jedenastkę”.

Ondrej Duda + - Znów grał elektrycznie, ale dobre strony jego występu przyćmiły te złe. Mimo głupio zarobionej kartki i kilku niepotrzebnych strat, Słowak miał swój wkład w sobotnie zwycięstwo. Potrafił błysnąć kreatywnym podaniem, nieźle popisywał się techniką i przede wszystkim poświęcił nogi, kiedy dał się skasować w polu karnym. „Czy warto było szaleć tak?” - śpiewała swojego czasu Agnieszka Chylińska. Panie Duda, było warto.

Zmiennicy:

Guilherme + - Nie miał dużo czasu by zostać głównym aktorem spektaklu, ale jako dubler na ostatnie sceny sprawił się znakomicie. Brazylijczyk świetnie potrafił przytrzymać piłkę, a kiedy trzeba było ruszyć do przodu, nieźle radził sobie z kąśliwymi podaniami w kierunku wychodzących partnerów. Za faul na nim Trałka powinien wylecieć z boiska, ale nie bez kozery arbiter Marciniak dorobił się przecież w Warszawie specjalnej przyśpiewki.

Kasper Hamalainen + - Niewielu miałoby jaja wejść w ogóle na boisko, jeszcze mniejsza liczba osób potrafiłaby zrobić w takich okolicznościach naprawdę sporo dobrego. Fin dużo widział na boisku, brał na siebie odpowiedzialność w ciągnięciu akcji do przodu i sam bliski był strzelenia gola. Żałuję jak cholera, że mu się nie udało.

Łukasz Broź – Grał zbyt krótko by móc go ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.