Legia Warszawa - Zagłębie Lubin - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Zagłębiem

Jeleń i Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Przeciwko Zagłębiu legioniści postanowili sprawdzić, czy da się wygrać mecz grając dobrze tylko przez 10 minut i ku ich zdziwieniu okazało się, że nie jest to możliwe. Zapraszamy na podsumowanie spotkania.

Arkadiusz Malarz + – Arek ratował Legii niejeden mecz, ale przeciw Zagłębiu w bramce nie pomógłby nawet sam Manuel Neuer. Nasz bramkarz znakomicie wszedł w spotkanie, gdy w 10. minucie fenomenalnie obronił groźne uderzenie Papadopulosa, w 15. minucie ponownie dobrze zachował się przy rzucie rożnym, ale zaraz potem zmuszony był skapitulować po strzale Jacha. Jak się później okazało, musiał wyciągać piłkę z siatki jeszcze dwa razy, ale żaden ze straconych goli nie obciąża jego konta.

Steeven Langil – Do momentu zdobycia gola grał niemal tragicznie. Jego wrzutki dolatywały wszędzie tylko nie do kolegów, dryblingi wychodziły mu tak jakby chciał a nie mógł, a jego rajdy z łatwością powstrzymywali obrońcy Zagłębia. Zdecydowanie lepiej było w drugiej połowie. W 55. minucie jego uderzenie z ostrego kąta sprawiło spore problemy Polackowi. Chwilę później udało się jednak strzelić bramkę, która jeszcze dodała mu skrzydeł. Chaos w grze został zastąpiony przez nieporządek – jak np. wejście w paradę Nikoliciowi biegnącemu do piłki, iż wracał ze spalonego. Za mało by mówić o plusie.

Jakub Czerwiński – Pierwszą połowę zagrał poprawnie, ale bez żadnych fajerwerków. Zdobyty gol dodał mu skrzydeł, ale nie uniknął groźnego błędu – w 62. minucie źle przyjął i stracił piłkę blisko własnego pola karnego, przez co naraził drużynę na kontrę. Mógł zostać bohaterem Legii, ale jego strzał głową w ostatniej akcji meczu, kapitalnie zablokował Polacek.

Guilherme - – Zaczął od groźnej straty w 2 minucie, potem wcale nie było lepiej, kiedy raz po raz irytował stratami piłki. Szybko otrzymał żółtą kartkę za celowe kopnięcie rywala. Jego strzały – za wyjątkiem uderzenia z 69 minuty – nie stanowiły żadnego zagrożenia. Przez pół meczu nasz albański taktyk kazał mu grać na lewej obronie, a to w przypadku ofensywnego pomocnika raczej nie jest wskazane. Raz po raz próbowali to wykorzystać rywale, przeprowadzając akcje lewą stroną. W 85. minucie przebojowo wpadł w pole karne i wywalczył jedenastkę.

Miroslav Radović - – W 27. minucie sprytnie wyłożył piłkę z linii końcowej do Guilherme między dwoma obrońcami. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy oddał fatalny strzał z 16 metrów. Jako jedyny próbował ciekawych zagrań i dryblingu przed polem karnym rywali, ale zbyt wiele z tego nie wychodziło. Zaliczył też niejako asystę przy golu Czerwińskiego, bo to jego strzał dobił nasz obrońca. Minutę później ładnie podał do „Niko” i wbiegł w pole karne ale nie doczekał się na odegranie piłki. W 69. minucie świetnie podał w tempo Aleksandrowa w pole karne, a trzy minuty później sam przedarł się przy linii końcowej przez dwóch rywali. Niestety nie uniknął także nieudanych dryblingów i strat i niedokładnych podań. Zszedł z boiska w 74. minucie.

Bartosz Bereszyński - – Słabo radził sobie w defensywie, zaliczał proste straty (jak choćby ta w 9. minucie), nie najlepiej wychodziło mu również przerywanie akcji rywala. Z czasem ogarnął się w obronie, ale słabo wyglądała jego dyspozycja z przodu. Próbował cały czas, jednak udane akcje ofensywne „Beresia” można policzyć na palcach jednej ręki i to takiej bez wszystkich palców.

Vadis Odjidja-Ofoe - – W pierwszej połowie jedynym plusem Odjidji było zablokowanie groźnego strzału w 6 minucie, potem jego dyspozycja stoczyła się po równi pochyłej. Nie jest bez winy przy stracie pierwszego gola, bo nie upilnował Jacha. Bierność wykazał także w sytuacji z 34. minuty, stanął przed polem karnym i Janoszka mógł spokojnie przyjąć piłkę i oddać strzał w rękę Pazdana. W 39. minucie zobaczyliśmy kompletnie nieudany strzał, kiedy to piłka poszybowała w górną część trybun, a Odjidja poszybował jak kamień na ziemię. W drugiej połowie prezentował się zdecydowanie lepiej. Kierował grą zespołu, tradycyjnie podawał dokładnie i zanotował kilka udanych odbiorów, ale oczekujemy od niego zdecydowanie więcej.

Adam Hlousek - – Albo tamten sezon był jego sezonem życia, a teraz wrócił do normalnej dyspozycji, albo po prostu zaaklimatyzował się w Ekstraklasie. Adaś miał kilka niezłych interwencji (jak choćby znakomity wślizg w 15 minucie), ale zdecydowanie za często dawał się objechać piłkarzom Zagłębia. W 31. minucie popisał się idealnym dośrodkowaniem w pole karne, którego nie wykorzystał Guilherme. Tuż przed przerwą zaliczył udany powrót i odbiór w obronie. Na drugą połowę już nie wyszedł, więc na pozycji zastąpił go Guilherme.

Michał Kopczyński - – W pierwszej połowie godna odnotowania była tylko fatalna strata w środku pola w 37. minucie, po której nawet nie wrócił za rywalem a jego błąd z determinacją naprawiał Radović. Michał starał się asekurować środek obrony i dlatego grał cofnięty, ale nie usprawiedliwia to bierności i bardzo dużej niedokładności w grze. Podania zdecydowanie mijały adresatów, a niemal każdy przerzut lądował w nogach lubinian. Spotkanie do zapomnienia. Po przerwie nie pojawił się na boisku.

Nemanja Nikolić - – Nie dość, że z tak słabo grającą drugą linią w ogóle trudno było o podanie, to jeśli nawet takowe otrzymał, wówczas „Niko” palił akcję zanim ta miała szansę się zacząć. Trzeba jednak przyznać, że jeden był minimalny a drugi niesłuszny. Niemal niewidoczny przez cały mecz, tak jakby unikał gry. Rzut karny pod koniec meczu wykonał chyba tylko po to, żeby mieć pewność, iż Besnik Hasi następnego dnia wróci do domu.

Michał Pazdan - – Chyba najgorszy występ Pazdana z „elką” na piersi (choć tutaj konkuruje jeszcze słynne 0-3 z Termaliką). Michał najpierw nie przypilnował Martina Nespora, który wyłożył piłkę niepilnowanemu Jachowi, potem sam sprokurował rzut karny zagrywając piłkę ręką. W 53. minucie powinien wylecieć z boiska za groźny wślizg. Na koniec wbił jeszcze samobója, obok wściekłego i bezradnego Arkadiusza Malarza. Większość zapewne chciała Hasiego do domu, no ale bez przesady.

Zmiennicy:

Thibault Moulin - Wszedł na boisko po przerwie i od razu dał pozytywnego kopa drużynie. Często brał się za inicjowanie akcji, zanotował kilka dokładnych podań do przodu, przerzutów na skrzydła i asystę. W 56. minucie podłączył się do ataku - dostał dokładną prostopadłą piłkę od Aleksandrowa, podniósł głowę i podał po ziemi do niekrytego Langila, który zamienił to na gola. To jednak byłoby na tyle. Potem już tak różowo nie było – strata, strata, złe przyjęcie piłki, dobry przerzut i tak w kółko. Posadzenie na ławce chyba trochę pomogło, bo był zdecydowanie lepszy od Kopczyńskiego.

Michaił Aleksandrow – Czekamy na dzień, w którym nasz bułgarski wirtuoz, grający na pozycji skrzydłowego, opanuje wreszcie sztukę dośrodkowań. Przeciw Zagłębiu ten dzień z pewnością jeszcze nie nadszedł, bo każda piłka zagrana ze skrzydła była jak wolny elektron. Trzeba mu oddać, że mimo wszystko wprowadził trochę zamieszania na prawej flance, ale nie miało to jakiegoś wielkiego znaczenia, patrząc na przebieg meczu.

Aleksandar Prijović - – Zmienił Radovicia na 15 minut przed końcem spotkania i nie zrobił praktycznie nic pozytywnego. W 89. minucie koszmarnie zepsuł szansę na remis, kiedy to stojąc 6 metrów przed bramką, posłał piłkę nad poprzeczką bramki Polacka.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.