Legia Warszawa - Termalica Nieciecza - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Plusy i minusy po meczu z Termaliką

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Spotkanie z Termaliką były chyba najsłabszym występem legionistów za kadencji trenera Magiery. Optycznej przewagi legioniści nie potrafili zamienić na groźne sytuacje bramkowe. Gra była jednostajna i brakowało przyspieszenia, a gdy do tego dołożymy błędy w obronie... oceny dla zawodników nie mogą być dobre. Zapraszamy do analizy gry legionistów.




Arkadiusz Malarz – W pierwszej połowie zatrzymał pędzącego Gutkovskisa, broniąc w niewiarygodnie trudnej sytuacji (choć trzeba dodać, że Łotysz fatalnie uderzył). Oprócz tego Arek raczej nie był zmuszany do interwencji, jednak pewnie chwytał każdą uderzoną na bramkę piłkę, naturalnie z wyjątkiem sytuacji bramkowej Termaliki. Tam jednak nasz bramkarz nie miał absolutnie nic do powiedzenia – 100% odpowiedzialności ponoszą za nią obrońcy.

Adam Hlousek - - Na początku nie było źle – mądrze bronił, podłączał się do akcji ofensywnych i przede wszystkim wykonał fantastyczny wślizg, który – gdyby nie fatalna postawa Jędrzejczyka w obronie – powinien uchronić nas od stracenia bramki. Tutaj jednak plusy się skończyły i zaczęła się długa droga w dół. Hlousek zupełnie stracił kontrolę nad wydarzeniami na boisku, z łatwością dawał się objeżdżać rywalom (w przeciągu kilku minut Guba zakręcił nim trzy razy), a jego rajdy nic nie wnosiły do ofensywy. Najlepszy z najsłabszych, ale wciąż słaby.

Vadis Odjidja-Ofoe - - Belg był potwornie elektryczny. Na przemian pokazywał swoje dwa oblicza – Vadisa, którego pokochaliśmy na jesieni i piłkarza kompletnie nieprzygotowanego do sezonu, jakiego z uporem maniaka wystawiał Hasi. Odjidja potrafił błysnąć zwinnością, czy kreatywnym wyprowadzeniem piłki, ale za chwilę tracił ją poprzez nieudany drybling, albo kompletnie niedokładne podanie. Bał się wziąć na siebie odpowiedzialność za strzelanie na bramkę (a przy braku napastników kto jak nie on ma to robić) i tylko raz postraszył Krzysztofa Pilarza, kiedy w 51. minucie mocno kopnął obok słupka. Jego nieudane dośrodkowania mogły doprowadzić do szewskiej pasji, a kibice naprawdę mocno pukali się w głowę, kiedy gość, który jeszcze nie tak dawno kładł na ziemi Bale'a czy Carvajala, nie mógł przedryblować takiego Putiwcewa.

Łukasz Broź - - Ciężko zrozumieć tych, którzy mówią, że Broź rozegrał niezły mecz. Termalica jego stroną groźnie zaatakowała tylko raz, a Łukasz był kilka dobrych metrów od centrum wydarzeń. Przy bramce był jakby zagubiony w polu karnym i nie pomógł drużynie (jedynym, który w tej sytuacji zasługuje na wyróżnienie to Hlousek, bo wykonał naprawdę świetny wślizg). Nie można powiedzieć, że nie podłączał się do ataku, bo robił to całkiem aktywnie, tylko... co z tego? Żaden z rajdów Brozia nie przyniósł Legii nic godnego uwagi.

Michał Kopczyński - - „Kopa” jakoś radził sobie w destrukcji – nie można było odmówić mu zaangażowania, które niejednokrotnie przyczyniało się do odbioru piłki (raz po raz ratował sytuację po stratach Moulina i Radovicia). Na tym się jednak skończyło, bo ze swoich zadań z przodu, Kopczyński nie wywiązywał się wcale. Jego podania trafiały wszędzie, tylko nie do kolegów, a z czasem sam zaczął tracić futbolówkę. No i jego postawa przy bramce... Desperacko próbował ratować sytuację wyjściem do Kupczaka, ale nie dość, że piłki mu nie odebrał, to jeszcze do spółki z Pazdanem, kompletnie odkryli Stefanika.

Michał Pazdan - - Miał w meczu kilka dobrych zagrań, ale kompromitująco zawalił przy bramce. Naprawdę nic nie tłumaczy postawy Michała, bo jak stoper o klasie europejskiej może kompletnie odpuścić krycie zawodnika w polu karnym i pobiec przed szesnastkę? Nie było to jego jedyne przewinienie, ponieważ już w 4. minucie kompromitująco odpuścił krycie Gutkovskisa, który gdyby miał trochę chłodniejszą głowę, na pewno wykorzystałby sytuację, w jakiej mógł zrobić dosłownie wszystko. Michał miał oczywiście kilka dobrych interwencji, ale były one kroplami w morzu potrzeb. Jak już na Pazdan nie trzyma w ryzach obrony, to naprawdę niewiele można zrobić.

Thibault Moulin - - Wtórował Odjidji w wachlarzu dobrych oraz złych zagrań i tak jak jego kolega, tych złych zanotował zdecydowanie więcej. Mimo początkowo niezłej postawy w środku, Moulin z minuty na minutę grał coraz gorzej. Nagminnie tracił piłkę, jego podania często padały łupem rywali, a z kolegami nie rozumiał się kompletnie. W defensywie był tykającą bombą, w ofensywie niewypałem.

Miroslav Radović - - To był najgorszy występ „Miro” od wielu lat. Strzelona bramka nie może zasłonić negatywnego wrażenia, jakie Serb zostawił po sobie w niedzielę. Ogrom strat, nieudane dryblingi, podania do rywali – aż trudno było uwierzyć, że szkolne niekiedy błędy, popełnia tak doświadczony piłkarz. Być może to głupie, ale wydaje mu się nie służyć opaska kapitańska. Ewentualny związek między formą a nią, piłkarz musi rozwiązać we własnej głowie.

Guilherme - - Na plus asysta przy bramce, na minus wszystko inne. „Gui” rozegrał fatalne zawody, czasami miało się wrażenie, że problem sprawia mu kopnięcie piłki w pożądanym kierunku. Brazylijczyk pogubił gdzieś swoje największe atuty – szybkość i drybling. Przegrywał pojedynki z dużo słabszymi technicznie rywalami, a więcej niż wzdłuż, biegał w poprzek boiska. Długimi momentami gasł i gdyby nie przedmeczowa rozpiska, ciężko byłoby się zorientować, że Guilherme w ogóle znajduje się na placu gry.

Tomas Necid - - „Zamienił stryjek siekierkę na kijek” to w przypadku kupienia Necida na miejsce Nikolicia, mocne niedopowiedzenie. Nie można powiedzieć, że Czech jest słabym piłkarzem, ale póki co po prostu kompletnie nie odnajduje się w Legii. Napastnik miał jedną niezłą sytuację do strzelenia gola, jednak dośrodkowanie Odjidji był w stanie przekuć tylko na strzał obok słupka. Można bronić Tomasa, że napastnik żyje z podań (a o te przeciwko Termalice Necid miał raczej ciężko), ale trudno zagrać do gościa, który nawet nie stara się urwać obrońcom. Żeby się tylko nie okazało, że to taki drugi Nacho Novo.

Artur Jędrzejczyk - - Można zaryzykować stwierdzenie, że to był najgorszy mecz „Jędzy” z „elką” na piersi. Arturowi w tym spotkaniu nie wychodziło kompletnie nic. Rywale przestawiali go jak chcieli, wygrywali z nim praktycznie każdy drybling, a Jędrzejczyk wszystko robił o dwa tempa za wolno. Fatalnie został ograny przy bramce dla Termaliki, bo najpierw piłka po wślizgu Hlouska odbiła się od niego i powędrowała pod nogi Stefanika, a potem pomocnik gości porobił go jak dziecko i ze spokojem umieścił piłkę w siatce. Jeśli takie filary jak „Jędza” upadają, to wszystko wali się jak domek z kart. No i patrząc w tabelę trudno nie mieć wrażenia, że właśnie się zawaliło.

Zmiennicy:

Kasper Hamalainen - - W 63. minucie miał obowiązek umieścić piłkę w bramce, ale obrońca wybił ją sprzed linii. „Hama” miał jeszcze jedną szansę na gola po dośrodkowaniu ze skrzydła, jednak minął się z piłką. Oprócz tego nie pokazał absolutnie nic i raczej nie przysporzył sobie argumentów do wygryzienia Necida ze składu. Chociaż walka o podstawową jedenastkę naszych napastników, aktualnie przypomina gryzienie się bezzębnych.

Waleri Kazaiszwili i Michał Kucharczyk – Ich wejście na boisko w ostatnich minutach nie odmieniło losów meczu. Grali zbyt krótko, by móc ich ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.