Arkadiusz Malarz - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Malarz: To nagroda dla moich mam

Woytek - Wiadomość archiwalna

- Ja obiecałem moim mamom przed śmierci mistrzostwo. Jestem takim człowiekiem, który stara się za wszelką cenę dotrzymać słowa. Wiem, że ciężko jest obiecać coś takiego, bo ja sam meczu nie wygram, ale zawziąłem się. Nie zawsze się udawało, nie zawsze było łatwo. Mamy pomagają mi na każdym kroku - czuję ich obecność - mówi najlepszy bramkarz sezonu Arkadiusz Malarz.



Jak się czujesz jako najlepszy bramkarz sezonu?
Arkadiusz Malarz: - Mam mistrzostwo i to się liczy, to jest dla mnie najważniejsze i jest największą nagrodą. Wiadomo, że wyróżnienia indywidualne też są fajną sprawą, ale mistrz to jest to! Zrobiliśmy dublet i ogromnie się z tego cieszę. Ten sezon był ciężki dla nas, ale udało nam się zrealizować cel.

Czuliście, że odbiór pucharu dzień po meczu to nie to samo co na stadionie?
- Na pewno. Stadion to stadion - tam się świętuje, ale nie było to nam dane - trudno. Musieliśmy to przeżyć, choć nie było to fajne, ale żyjemy i tyle. Cieszmy się z tego co mamy.

A który puchar był lepszy? Ten od Ekstraklasy czy od kibiców?
- To była bardzo fajna inicjatywa naszych kibiców. W Poznaniu dostaliśmy od nich puchar i medale - coś niesamowitego. Czapki z głów dla nich za pomysłowość i to, w jaki sposób to zrobili. Przykre jest to, że nie dostaliśmy medali, bo jednak każdy na to liczy. Tak się jednak zdarzyło. Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz, i w przyszłym roku świętowanie będzie na stadionie.

fot. Woytek / Legionisci.com
Malarz z trofeum za mistrzostwo na Placu Zamkowym - fot. Woytek / Legionisci.com

W ostatnim roku Legię prowadziło aż trzech trenerów. Czujesz po sobie, że był to najtrudniejszy sezon w Legii?
- Zdecydowanie. To był najtrudniejszy rok, najtrudniejszy sezon. Nasza forma nie była taka, jak byśmy sobie tego życzyli. Wiemy o tym doskonale. Nauczka dla nas jest taka, że trzeba grać równo cały sezon, żeby nie było za dużo upadków, po których musimy się podnosić. Musimy wyciągnąć wnioski z tego, by w kolejnych rozgrywkach było zdecydowanie spokojniej.

Czy chcielibyście dalej pracować z Deanem Klafuriciem?
- Trener nie przegrał żadnego spotkania. Decyzja nie należy do nas, tylko do prezesów. Oni rządzą klubem i podejmują ostateczną decyzję. My jesteśmy pracownikami i mamy wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Dobrze nam się współpracowało, wygrywaliśmy, zaiskrzyło, jest chemia - cieszymy się z tego.

Czy jako zawodnik czujesz, że nastroje na trybunach w ostatnich kilku sezonach się radykalizują?
- Czy ja wiem... Przez chwilę wydawało mi się, że stajemy się takim kibicem bardziej kulturalnym, który przychodzi jak do teatru, obejrzeć spektakl, ale później zmieniłem zdanie. Wróciliśmy do tego, co było wcześniej i to mi się podoba, a nie same "och", "ach". Ta adrenalina i nawet wyzwiska, które bywają nieprzyjemne, nakręcają piłkarzy. Myślę, że każdy potwierdzi moje słowa, że przy przyśpiewkach, przy racach, przy dopingu to jest właśnie to.

Jak odbierasz opinie, że jest to najsłabszy mistrz od dekady? Rusza cię to?
- Nie. Skoro my jesteśmy najsłabszym mistrzem, to co powiedzieć o innych zespołach? Nie przejmujemy się tym. Mieliśmy jasne cele: Puchar Polski i mistrzostwo. Słabo zaczęliśmy, ale dobrze skończyliśmy.

fot. Woytek / Legionisci.com
Z synami po finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym - fot. Woytek / Legionisci.com

Nie było chyba bardziej wzruszającej dedykacji niż ta, którą powiedziałeś bezpośrednio po meczu w Poznaniu w szatni.
- Ja obiecałem coś moim mamom przed śmiercią. Jestem takim człowiekiem, który stara się za wszelką cenę dotrzymać słowa. Wiem, że ciężko jest obiecać coś takiego, bo ja sam meczu nie wygram, ale zawziąłem się. Na każdy mecz wychodziłem z tym postanowieniem, że obiecałem i muszę to zrobić. Nie zawsze się udawało, nie zawsze było łatwo. Mamy pomagają mi na każdym kroku - czuję ich obecność. Ktoś powie: "a co ten Malarz głupi gada"... Ludzie mogą sobie myśleć, co chcą. Każdy ma swoją opinię i swoje zdanie, ale mi pomaga rozmowa z nimi. Wiem, że opiekują się mną i całą moją rodziną. Ta nagroda po prostu im się należy, bo ja je bardzo kochałem. Ktoś powie "teściowa to nie mama" - ja nigdy nie lubiłem tego słowa, bo dla mnie moja była drugą mamą, więc te nagrody są dla nich za to, że są przy nas.

Czy w następnym sezonie możesz być jeszcze lepszy?
- Ja pracuję na treningach cały czas, a czy lepszy, czy nie... nie mi to oceniać. Od oceny mam swoich trenerów. Staram się robić to, co kocham najbardziej - cieszyć się każdym dniem, nie planować i po prostu się rozwijać. Nawet w moim wieku też jeszcze się rozwijam i uczę.

fot. Woytek / Legionisci.com
Arkadiusz Malarz ze stauetką dla najlepszego bramkarza sezonu 2017/18 - fot. Woytek / Legionisci.com

fot. Woytek / Legionisci.com
Miroslav Radović i Arkadiusz Malarz - fot. Woytek / Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.