Kasper Hamalainen - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Legijni stranieri: Kasper Hamalainen

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Dziś przedstawiamy sylwetkę jedynego piłkarza w historii Legii ze Skandynawii - bohatera jednego z głośniejszych transferów ostatnich lat. Sprawdziliśmy co słychać u Kaspera Hamalainena oraz porozmawialiśmy o jego przygodzie w Legii.

KASPER HAMALAINEN
Data i miejsce urodzenia: 08.08.1986, Turku, Finlandia
Narodowość: fińska
Mistrz Polski: 2015 (z Lechem), 2016, 2017, 2018
Puchar Polski: 2016, 2018
Mecze w Legii: 114
Gole w Legii: 23

Fin swoją młodzieżową, a następnie seniorską karierę zaczynał w Turun Palloseura. Piłkarzem klubu z miasta Turku był bardzo długo, bo w jego barwach zadebiutował już w 2003 roku w meczu z FC Jokerit. Następnie „Hama” notował epizody w pierwszej drużynie, a z czasem stał się podstawowym zawodnikiem. Gdy opuszczał Finlandię na początku 2010 roku, miał na koncie blisko 100 meczów w tamtejszej ekstraklasie. Hamalainen przeniósł się do klubu ze stolicy Szwecji, Djurgardens IF. Z marszu stał się zawodnikiem pierwszego składu i przez trzy sezony nie opuścił żadnego meczu. W barwach Djurgardens IF rozegrał 94 spotkania, a tylko kilkanaście z nich nie było w pełnym wymiarze czasowym. Dodatkowo był kluczową postacią w reprezentacji Finlandii. Gdy przychodził do Lecha Poznań w styczniu 2013 roku, od początku było jasne, że ma zadatki na gwiazdę. W Poznaniu grał nieco bardziej z przodu niż w Szwecji, dlatego też jego liczby były bardziej okazałe. „Hama” w Lechu spędził trzy lata, rozegrał 136 meczów i zdobył 36 bramek. 11 stycznia 2016 roku podpisał kontrakt z Legią na 3,5 roku. Dzień wcześniej pojawił się na Torwarze na meczu koszykówki. Legijna sekcja mierzyła się z GKS-em Tychy, a „Hama” w towarzystwie Dominika Ebebenge zajął miejsce na trybunie VIP. W przerwie rozmawiał z Dariuszem Mioduskim. Dzień po podpisaniu kontraktu dołączył do legionistów, którzy przebywali na zgrupowaniu na Malcie.

- Moje pierwsze pół roku po podpisaniu kontaktu z Legią było stresujące i gorączkowe. Byłem w nowym środowisku, musiałem wydostać się z własnej strefy komfortu, co nie zawsze jest łatwe. Oczywiście byłem podekscytowany dołączeniem do "Wojskowych" i poznaniem nowych kolegów z drużyny. Skłamałbym, gdybym powiedział, że "brzęczenie" mediów o moim transferze nie wpłynęło na mnie. Wiedziałem, że moje przenosiny z Poznania do Warszawy będą kontrowersyjne, jednak psychicznie byłem na to gotowy. Kiedy dołączyłem do zespołu, szkoleniowcem był Stanisław Czereczesow. Jego treningi były bardzo ciężkie, więc często przez resztę dnia po prostu spałem (śmiech) - mówi w rozmowie z nami "Hama".







Podczas sparingów na Malcie „Hama” grał niewiele, ale zdobył dwie bramki, co po Nemanji Nikoliciu i Aleksandarze Prijoviciu było najlepszym wynikiem wśród legionistów. Swój ligowy debiut zaliczył w pierwszym spotkaniu rundy wiosennej z Jagiellonią Białystok. Na murawie pojawił się w 64. minucie, przy trzybramkowym prowadzeniu Legii. Niestety początek Hamalainena w Warszawie nie należał do najłatwiejszych. Po rywalizacji z „Jagą” zdołał rozegrać ostatni kwadrans w meczu z Zagłębiem Lubin, a następnie czekała go miesięczna przerwa spowodowana kontuzją łydki. Zawodnik wrócił i zagrał kilkanaście minut w pucharowym spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz. Pokazał się z bardzo dobrej strony, wywalczył rzut karny i zaliczył asystę przy trzecim golu Nemanji Nikolicia. Ponadto imponował szybkością i swobodą poruszania się po murawie. Później wciąż wchodził jedynie na końcówki meczów lub w ogóle nie meldował się na boisku. Wreszcie 22 kwietnia zdobył pierwszą bramkę z „eLką” na piersi. Aleksandar Prijović zagrał piłkę głową do „Hamy”, który nie zastanawiając się długo, huknął z woleja. Był to czwarty gol legionistów w tym meczu, który był zarazem „gwoździem do trumny” krakowian. Bramkę możecie zobaczyć w 4:56 poniższego filmu. Fin zagrał trzy pełne mecze w ostatnich trzech kolejkach sezonu, zdobył wtedy dwa gole, pokonując bramkarza Piasta Gliwice i Pogoni Szczecin.

- Mój debiutancki gol jest czymś co zapamiętam na do końca życia. We wcześniejszych spotkaniach miałem okazje, aby wpisać się na listę strzelców, jednak nie udało mi się. Zacząłem odczuwać lekką presję związaną z pierwszą bramką. Kiedy już ją zdobyłem, całe emocje ze mnie zeszyły. To było świetne uczucie - wspomina.





„Hama” w sezonie 2015/16 rozegrał 13 meczów w barwach „Wojskowych”, jednak tylko trzy w pełnym wymierze czasowym. Zdobył trzy gole oraz jedną asystę. Legioniści sięgnęli po Puchar Polski, ogrywając w finale Lecha Poznań oraz zostali mistrzem kraju. Oznaczało to, że Hamalainen był jedynym zawodnikiem, który obronił mistrzostwo Polski, ponieważ rok wcześniej triumfował w lidze wraz z "Kolejorzem".

- Głównym powodem, dla którego zdecydowałem się na transfer do Legii, było zdobywanie kolejnych trofeów. Z perspektywy czasu wiem, że dokonałem właściwego wyboru. Kiedy byłem w Warszawie, klub miał bardzo dobry czas, udało nam się nawet zagrać w Lidze Mistrzów, co było moim marzeniem. Wszystkie moje życzenia spełniły się - mówi nam Hamalainen.



Latem legioniści wyjechali na obóz do Austrii. Niestety Hamalainen opuszczał sporo treningów, co wynikało z jego ogólnej dyspozycji zdrowotnej. Dodatkowo pod koniec zgrupowania ucierpiał w starciu z Sadamem Sulley'em. Czekało go kilkanaście dni przerwy i niestety była to już kolejna kontuzja, której doznał w barwach „Wojskowych”.

- Kontuzje są niejako wpisane w zawód piłkarza. Po przyjściu do Legii przydarzył mi się uraz, który być może wynikał z faktu, że trenowałem nieco więcej niż powinienem. Z kolei podczas letniego zgrupowania miałem problemy z kostką. To był pech. Pech, który ponownie eliminował mnie z pełnego cyklu przygotowań do sezonu. To może być powód, że nie czułem się od początku w formie. Jednak staram się, trenuję ciężko każdego dnia – mówił na temat urazów Fin w wywiadzie z naszym portalem w październiku 2016 roku.



W rundzie jesiennej „Hama” wciąż grał w kratkę, był raczej zmiennikiem. 22 października 2016 roku legioniści mierzyli się z Lechem Poznań. W 64. minucie prowadzenie warszawiakom zapewnił Nemanja Nikolić. W 90. minucie doszło do wyrównania, gdy Marcin Robak wykorzystał rzut karny. Arkadiusz Malarz podduszał Dawida Kownackiego, rezerwowy bramkarz Jasmin Burić obejrzał czerwoną kartkę, a na boisku doszło do sporej awantury. W doliczonym czasie gry na murawie pojawił się nasz dzisiejszy bohater, który został gwiazdą wieczoru. Zza pola karnego uderzył Łukasz Broź, piłkę przed siebie wybił Matus Putnocky. Do futbolówki dopadł „Hama” i wpakował ją do siatki. Na stadionie zapanowało istne szaleństwo! Jak się później okazało, Fin był na minimalnym spalonym, ale kto by o tym pamiętał ;) Bramkę możecie zobaczyć w 4:25 poniższego filmu.

- Ten gol przeciwko Lechowi w Warszawie był dla mnie surrealistycznym momentem. Taki scenariusz wielokrotnie pojawiał mi się w głowie, jednak kiedy stało się, to na serio nie wiedziałem, co robić. Pamiętam, że biegłem jak "dziwak" i nic nie zrobiłem - wspomina Fin.





W tym samym sezonie legioniści grali w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Hamalainen zdołał rozegrać jedynie kilka minut w meczu u siebie ze Sportingiem CP. Końcówka rundy w wykonaniu Fina była solidna. Ostatecznie zdobył pięć goli, dzięki czemu był piątym najskuteczniejszym zawodnikiem „Wojskowych”, pomimo że był raczej piłkarzem wchodzącym z ławki. Podczas rundy wiosennej pozycja „Hamy” w zespole nie zmieniła się. Kibice mogli przeżyć deja vu 9 kwietnia 2017 roku. Legioniści pojechali do Poznania, jednak w 82. minucie to oni jako pierwsi stracili bramkę. Kilka minut później stan meczu sytuacyjnym strzałem wyrównał Maciej Dąbrowski. Chwilę wcześniej na boisku pojawił się Hamalainen. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry piłkę w pole karne dośrodkował Adam Hlousek. Czech dograł idealnie na głowę „Hamy”, który wygrał pojedynek z Wołodymyrem Kostewyczem i uderzeniem głową zapewnił nam zwycięstwo. Szaleństwo na murawie! Szaleństwo w sektorze gości! Hamalainen drugi raz pogrążył poznaniaków. Gola możecie zobaczyć od 4:08 poniższego filmu. Dodatkowo klikając tutaj możecie nieco sobie przypomnieć całe widowisko.

- Gol w Poznaniu to jeszcze bardziej nierealny moment. Również po zdobyciu bramki zachowałem spokój, ponieważ mam szacunek do mojego byłego klubu. Lech dał mi bardzo dużo, pozwolił mi się rozwinąć. Na pewno bramkę zdobytą w Poznaniu zapamiętam do końca życia - mówi nam Hamalainen.





Ostatecznie Hamalainen sezon skończył z ośmioma golami i trzema asystami. Był trzecim najskuteczniejszym piłkarzem Legii, tyle samo goli co on mieli Aleksandar Prijović i Michał Kucharczyk. „Wojskowi” obronili mistrzostwo Polski, które dla „Hamy” było już kolejnym w barwach „Wojskowych”.

- Moje ulubione chwile w Legii, które wspominam najlepiej to z pewnością gra w Lidze Mistrzów, debiutancka bramka oraz pierwsze mistrzostwo. Bardzo miło wspominam to, co wszyscy czuliśmy w szatni po zdobyciu tytułu - mówi zawodnik.



W sezonie 2017/18 „Hama” zaczął odgrywać większą rolę w zespole. Nie był już jedynie zmiennikiem, a regularnie wychodził w pierwszym składzie. Wcześniej Fin był typem „zadaniowca”, który często wchodził w końcówce i odmieniał losy meczu. Po rundzie jesiennej zajmował drugie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej. Wyprzedzał go jedynie Armando Sadiku, jednak było to spowodowane tym, że Albańczyk spędził mniej minut na boisku. Hamalainen zdobył sześć goli oraz zanotował pięć asyst, co było naprawdę dobrym wynikiem. Podczas rundy wiosennej zdobył swojego pierwszego hat-tricka z „eLką” na piersi. - To był mój pierwszy hat-trick w piłkarskiej karierze. Tej chwili z pewnością nie zapomnę - mówi "Hama". W ciągu dziesięciu minut trzykrotnie udało mu się pokonać golkipera Śląska Wrocław i to jeszcze w pierwszej części meczu. Co ciekawe, pierwsze trafienie „Hamy” było golem nr 3700 Legii w rozgrywkach ligowych. Bramki Hamalainena możecie zobaczyć od 0:26 do 2:42 poniższego filmu.





Sezon 2017/18 legioniści skończyli z Pucharem Polski oraz tytułem mistrza kraju, który wywalczyli w Poznaniu. Dodatkowo Hamalainen znalazł się na czele klasyfikacji kanadyjskiej z dziesięcioma golami oraz ośmioma asystami. Głosami naszych czytelników zajął on również piąte miejsce plebiscycie na najlepszego legionistę sezonu.

- W sezonie 2017/18 trener Romeo Jozak obdarzył mnie pełnym zaufaniem, którego zdecydowanie potrzebowałem. Szkoleniowiec dał mi szansę pokazania się, czułem się kluczowym piłkarzem, za co mu bardzo dziękuję. Bardzo lubię wspominać tamten okres. Romeo Jozakowi zawdzięczam dużo, jednak każdy trener miał inne podejście i od każdego starłem się czego nauczyć - wspomina Fin.



Za kadencji Ricardo Sa Pinto „Hama” był rezerwowym lub czasami nie znajdował nawet się w meczowej osiemnastce. Kiedy portugalski szkoleniowiec został zwolniony, Aleksandar Vuković chętniej stawiał na Fina. - Niestety w tym sezonie grałem dużo mniej, nie wiem co się stało. W futbolu wszystko się zmienia bardzo szybko i nagle miałem gorszy okres. Straciłem pewność siebie oraz sam w siebie wątpiłem. To był bardzo ciężki czas dla mnie - wspomina "Hama".
Kontrakt Fina kończył się latem i nie było rozmów o jego przedłużeniu. Ostatecznie 28 maja 2019 roku skończyła się jego 3,5-letnia przygoda z Legią. Dwa miesiące później przed meczem z Pogonią Szczecin odbyło się oficjalne pożegnanie Fina oraz Arka Malarza.



Po wygaśnięciu kontraktu z Legią "Hama" związał się trzy letnim kontaktem z czeskim FK Jablonec. Klub znad Nysy od 1994 roku nieprzerwanie gra w najwyższej klasie rozgrywkowej u naszych południowych sąsiadów. Aktualnie zespół w lidze zajmuje trzecią lokatę, a do drugiej Viktorii Pilzno traci dziesięć punktów. Dotychczas "Hama" wchodził głównie z ławki, jednak udało mu się zdobyć dwie bramki.

- Muszę przyznać, że teraz czuję się dobrze. Osiedlenie się w nowym kraju i lidze zajęło mi trochę czasu. Pierwsze miesiące były ciężkie, miałem długą przerwę od meczów, więc potrzebowałem czasu, aby wrócić do optymalnej formy. Po zimowym obozie przygotowawczym wreszcie czułem się normalnie. Zacząłem regularnie grać oraz strzelać gole. Niestety w momencie, gdy byłem w dobrej formie, pojawił się koronawirus - mówi nam "Hama".





Hamalainen chciał Wam przekazać wiadomość:

- Zazwyczaj potrzeba czasu, aby coś wyraźnie zobaczyć. Ja miałem czas, aby przeanalizować swoją przygodę z Legią. Patrząc w przeszłość, mogę powiedzieć, że bardzo miło wspominam swój pobyt w Warszawie oraz doceniam wspaniałą atmosferę, jaką kibice tworzą podczas meczów. Nie każdy zawodnik może czegoś takiego doświadczyć, a ja miałem okazję zobaczyć to na własne oczy. Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy są w to zaangażowani!

Poprzednie artykuły z cyklu:
Michaił Aleksandrow
Edson Da Silva
Helio Pinto
Mirko Poledica
Dossa Junior
Dickson Choto
Ivica Vrdoljak

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.