Relacja z trybun: Trafiony, zatopiony
Są mecze, które zapadają w pamięci na lata. To jak przed laty zdołaliśmy wyeliminować, przy dużym udziale kibiców, faworyzowany Gaziantepspor, czy później choćby FC Midtjylland. OK, żaden z tych meczów nie miał aż takiej dramaturgii jak spotkanie z Panathinaikosem i pamiętny gol Czarka Kucharskiego, ale... to co działo się na trybunach i pomoc kibiców w zaciętej walce o awans do kolejnego etapu rozgrywek to było coś, co zapamiętamy na długo. A atmosfera przy Łazienkowskiej była fantastyczna. Trybuny niosły od pierwszej do ostatniej minuty. Stadion kipiał jak na niedawnym meczu z Aston Villą, czy spotkaniu z Dinamo Zagrzeb. Była piekielna moc!
Co prawda gra legionistów w ostatnich meczach nie nastrajała najlepiej. Mając zaś w pamięci przebieg wyjazdowego meczu z Norwegii i historię z zeszłoroczną rywalizacją z Molde, można było mieć obawy, jak potoczy się rewanż i czy znów sprawa awansu nie rozstrzygnie się w drugiej minucie spotkania. Staraliśmy się jednak myśleć pozytywnie i z takim nastawieniem, w ulewny czwartkowy wieczór zmierzaliśmy na Łazienkowską. Łącznie tego dnia na trybunach zasiadło nieco ponad 26 tysięcy kibiców.
W dniu meczu dotarła do nas informacja od UEFA, nt. możliwej zmiany gospodarza ew. meczu Chelsea z Legią, bowiem Anglicy nie chcą by dzień po dniu w tym samym mieście rozegrane zostały mecze Tottenhamu z Eintrachtem oraz Chelsea z Legią - w obu przypadkach z udziałem dużych grup kibiców gości. Nie jest żadną tajemnicą, że część fanów z Łazienkowskiej już wcześniej kupiło bilety lotnicze na spotkanie planowane w pierwotnym terminie (tj. 9 lub 10 kwietnia). Ale oczywiście, by zacząć na poważnie myśleć o Chelsea, trzeba było jeszcze wyeliminować Norwegów. W trakcie meczu co jakiś czas, nie ma co ukrywać, spoglądaliśmy na wyniki rewanżowych meczów rozgrywanych równolegle - tj. Tottenhamu z AZ Alkmaar (w przypadku awansu Holendrów, nie doszłoby do zmiany gospodarza w "naszej" parze) oraz Chelsea z FC Kopenhaga (wszak w ćwierćfinale mogliśmy trafić również na Duńczyków).
Żyleta wypełniona była tego dnia na maksa i zaczęła swój koncert jeszcze podczas rozgrzewki. Choć akurat gracze Molde doskonale wiedzieli na co nas stać - w ich składzie nie doszło do zbyt wielu zmian względem zeszłorocznej rywalizacji. Warto dodać, że tego dnia na Żylecie wywieszone zostało płótno z hasłem "Wawa Group dla Legii grób?", odnoszące się do spółki, w której zarządzie zasiadają panowie Herra, Jurczak i Zahorski. Chodzi dokładnie o tę samą spółkę, która swego czasu miała zarządzać legijną sekcją tenisa oraz kortami przy Myśliwieckiej, ale wówczas po nagłośnieniu sprawy przez kibiców i późniejszej interwencji stołecznych radnych, właściciel klubu musiał wycofać się z tego pomysłu. Kibice podejrzewają kolejne kombinacje i prywatne biznesy ze strony działaczy, które mogą odbywać się kosztem budowy silnej Legii.
Fani z Molde przylecieli do Warszawy w 100 osób z jedną, malutką flagą. Na pewno coś tam śpiewali, ale przy takiej dyspozycji z naszej strony nie mieli najmniejszych szans, by ktokolwiek ich zauważył. Sami przyjezdnym poświęciliśmy nie więcej niż 30 sekund - w dogrywce skandując "Molde, Molde, ch... wam w mordę".
Na wyjście piłkarzy zaprezentowana została choreografia nawiązująca do naszych rywali - tj. ekipy z krainy Wikingów. Na płocie wywieszony został transparent przedstawiający morze, powyżej rozciągnięta została wycinana sektorówka przedstawiająca łodzie piratów z flagą piracką "Ultras Legia", goniące niewielką łódź Wikingów z barwami molde (ta została "przymocowana" na wysokości gniazda, aby całość dawała lepszy, przestrzenny efekt). Całość legijnej choreografii uzupełniły świetnie komponujące się chorągiewki w naszych barwach. Trzeba uczciwie przyznać, że całość wyszła rewelacyjnie, kolejny raz nawiązując tematycznie do rywala, z którym przyszło nam się mierzyć w europejskich rozgrywkach.
Od samego początku meczu zaangażowanie fanatyków było niesamowite - czuć było, że wszyscy przyszli w jasnym celu - by dać od siebie jak najwięcej ku chwale Legii Warszawa. Naprawdę takiego wejścia w mecz z naszej strony nie było już dawno. W trakcie spotkania wielokrotnie wspieraliśmy piłkarzy okrzykami "Jesteśmy z Wami", "Jazda z ku...", czy "Legia walcząca, Legia walcząca do końca". Przy wielu akcjach Molde staraliśmy się przeszkadzać rywalom przeciągłymi gwizdami. Stosunkowo rzadko mieliśmy jakieś pretensje do sędziego, więc raptem dwukrotnie z trybun niosło się "F... UEFA". I nasze pełne zaangażowanie przyniosło efekt w 34. minucie, kiedy stadion wręcz eksplodował. A jeszcze chwilę wcześniej był moment niepewności, gdy gracze Molde skierowali piłkę do naszej bramki - na szczęście ze spalonego.
Pod koniec I części spotkania z trybun niosło się "Gdybym jeszcze raz...", zaś schodzących do szatni piłkarzy żegnały okrzyki wspierające - "Legia walcząca do końca". Po dłuższej przerwie do bramki wrócił Kacper Tobiasz, którego nazwisko fanatycy skandowali dwukrotnie, m.in. podczas sytuacji, gdy udzielano mu pomocy medycznej pod naszą trybuną. Jego reakcja była zajebista - widać było, że tego właśnie potrzebował, kipiał energią... zupełnie jak cały stadion, który zapier....ł na takich obrotach, że koniec świata! Od 65. minuty jechaliśmy "Nie poddawaj się...", 20 minut później niosło się "Do boju Legio marsz, zwycięstwo czeka nas...". Wszyscy mieliśmy nadzieję, że jeszcze w regulaminowym czasie gry piłkarze zdołają strzelić bramkę dającą awans. I choć była ku temu szansa, to w swojej ostatniej akcji na murawie (od razu po niej został zmieniony) sytuacji sam na sam nie wykorzystał Chodyna. I kiedy dochodziła 23:00, rozpoczynała się dogrywka. My zaś zdzieraliśmy gardła dalej.
W pierwszej połowie dogrywki odśpiewaliśmy hymn narodowy. Chyba nie trzeba dodawać, że w czterozwrotkowej wersji. Po zmianie stron w fantastyczny sposób śpiewana była pieśń, która tak znakomicie wychodziła nam tydzień wcześniej w Molde - "Legia, Legia Warszawa". I właśnie podczas tego wykonu, padł drugi gol dla Legii! Piłka po uderzeniu Guala w środek bramki, po niezdarnej interwencji norweskiego golkipera, całymi godzinami leciała w stronę linii bramkowej, ale w końcu... w końcu doczekaliśmy się. Nastąpiła kolejna eksplozja radości. Nie dało się zapanować nad tym wybuchem radości. Ileż on trwał! Dopiero po dłuższym czasie, kiedy zeszliśmy na ziemię i zerknęliśmy, czy aby na pewno gol został uznany, usłyszeliśmy pytanie o nazwisko strzelca oraz "Ile goli ma Legia?!".
Pięknie, po prostu pięknie. Już jedną nogą byliśmy w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Trzeba było jeszcze "przetrwać" ostatnich 12 minut. Zaraz po zdobytej bramce na 2-0 na Żylecie zdecydowana większość z nas pozbyła się górnej warstwy odzieży i rozpoczęliśmy "Gdybym jeszcze raz..." w wersji bez koszulek. Była moc! W pewnym momencie na boisku miała miejsce wymiana "uprzejmości" pomiędzy zawodnikami i z automatu ryknęliśmy - jak to zwykle w takich przypadkach - "zaj... mu!". Później zaś, kiedy arbiter ukarał drugą żółtą kartką siedzącego już na ławce "Jędzę", pozdrowiliśmy legionistę z najdłuższym stażem spośród wszystkich obecnych graczy, skandując jego imię i nazwisko. Do końca meczu śpiewaliśmy "Nie poddawaj się...", a wraz z końcowym gwizdkiem sędziego wiadomo było jedno. W kwietniu czekają nas mecze z Chelsea.
Świętowanie z piłkarzami było w fantastycznych nastrojach. Przede wszystkim cieszy postawa zawodników, którzy pokazali, że jak chcą, to potrafią zagrać koncertowo. Z pełnym zaangażowaniem. Teraz trzeba będzie popracować, by takie występy były normą, a nie zdarzały się tylko od święta. Ale nie psujmy tej radości. Bo opuszczając stadion (około 23:40), gdy na nasze głowy zaczął się lać deszcz ze śniegiem, w ogóle nie myśleliśmy o tym. Czekaliśmy tylko na potwierdzenie terminów spotkań z Chelsea, by odpowiednio zaplanować sobie loty w tygodniu poprzedzającym Święta Wielkanocne.
A tymczasem przed nami w niedzielę wyjazd do Częstochowy. Na niewielkim stadionie Rakowa jak zwykle będzie komplet publiczności. Po tym meczu zaś czeka nas przerwa na mecze reprezentacji, podczas której bynajmniej nie zamierzamy odpoczywać.
Frekwencja: 26 153
Kibiców gości: 100
Flagi gości: 1
P.S. Na Żylecie wywieszono transparenty "Pawełek FCG zdrówka", "Tali RR trzymaj się!", "Szaja jesteśmy z Tobą!" i "Dorian, Tony MLF PDW!".
Autor: Bodziach
Legia Warszawa 2-0 Molde FK - Mishka / 90 zdjęć
Legia Warszawa 2-0 Molde FK - Maciek Gronau / 107 zdjęć
Legia Warszawa 2-0 Molde FK - Kamil Marciniak / 113 zdjęć
Legia Warszawa 2-0 Molde FK - Michał Wyszyński / SKLW / 105 zdjęć
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa kibice ultras oprawa Molde FK Molde wikingowie Liga Konferencji relacja z trybun