Sprowadzeni na ziemię
Nieszczęśliwie zakończył się 2019 rok dla Legii. Gracze prowadzeni przez Aleksandara Vukovicia przegrali na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 1-2, chociaż prowadzili po trafieniu niezawodnego Jarosława Niezgody. Gospodarze zagrali bardzo dobrze taktycznie i wykorzystali słabszą dyspozycję stołecznego klubu. Pomimo porażki legioniści obronili pozycję lidera tabeli.
Od pierwszych minut Zagłębie pokazało, że nie zamierza w tym meczu się tylko bronić. Gospodarze kilkukrotnie ruszyli z groźnymi kontrami, a po jednej z nich byli bliscy otworzenia wyniku. W 12. minucie Sasa Żivec dostał piłkę w polu karnym, spróbował płaskiego uderzenia, lecz trafił wprost w dobrze ustawionego Radosława Majeckiego. Na odpowiedź legionistów nie trzeba było długo czekać. Szybka akcja prawą stroną zakończona płaskim dośrodkowaniem do Jose Kante Napastnik był zupełnie nieatakowany, lecz z jego mocnym strzałem poradził sobie Konrad Forenc. Spotkanie było otwarte i akcja toczyła się raz pod jedną raz pod drugą bramką.
W 26. minucie po raz kolejny do interwencji został zmuszony Majecki, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował Bartosz Kopacz. Bramkarz Legii był jednak ponownie na posterunku. Kilkadziesiąt sekund potem swoją okazję miał z kolei Kante. Legionista dostał prostopadłe podanie od Jarosława Niezgody i chciał ładnym strzałem zmieścić piłkę przy dalszym słupku, lecz zabrakło mu nieco precyzji. W 32. minucie wszystko już jednak było jak należy. Paweł Wszołek pognał ile sił po skrzydle, wpadł w pole karne rywali i idealnie obsłużył podaniem Niezgodę. Najlepszemu strzelcowi Legii nie pozostało już nic innego jak wpakowanie futbolówki do siatki z najbliższej odległości. Pięć minut przed przerwą dwie szanse miał Andre Martins. Najpierw z mocnym strzałem Portugalczyka z dystansu poradził sobie Forenc, a za moment zabrakło mu niewiele, aby z półwoleja wpakować ją do bramki. Zagłębie chciało jeszcze przed przerwą doprowadzić do remisu i ta sztuka omal im się nie udała. W 43. minucie po wrzutce z rożnego Filipa Starzyńskiego główkował Bartosz Białek i na szczęście dla Legii piłka odbiła się jedynie od słupka.
Tuż po zmianie stron mocno piłkę kopnął Bartosz Slisz i dobrze interweniował Majecki, który nie dał się zaskoczyć. Legioniści bardzo słabo weszli w drugą połowę. Zagłębie prezentowało się lepiej i było groźniejsze od gości. W 55. minucie lubinianie doprowadzili do remisu. Z prawej strony zacentrował jeden z podopiecznych Martina Seveli, a walkę o górną piłkę wygrał Bartos Białek, który głową pokonał Majeckiego. Po godzinie gry wreszcie groźne pod bramką gospodarzy. Marko Vesović zakręcił futbolówką na skrzydle i chciał umieścić ją pod poprzeczką bramki, lecz Forenc ekwilibrystyczną paradą wybił ją poza linię końcową.
Kolejne minuty to ostrożna gra Legii, która nie chciała zbytnio się odkrywać i można było odnieść wrażenie, że remis absolutnie ją zadowoli. Potwierdzać mogą to również zmiany przeprowadzone przez Vukovicia. Z boisku zeszli Kante oraz Niezgoda, a poradzili się na nim Walerian Gwilia oraz Kacper Kostorz, który nie wnieśli zbyt dużo. W 82. minucie lubinianie wyszli na prowadzenie. Damjan Bohar dostał podanie ze środka pola, huknął w kierunku bliższego słupka, kompletnie zaskakując Majeckiego. Przy tej akcji nie popisał się Wieteska, który nie upilnował biegnącego obok niego Słoweńca.