Marcel Wilczek - fot. Bodziach
REKLAMA

Marcel Wilczek: Kto wyszarpie, ten wygrywa

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Marcel Wilczek: Mecz w Łańcucie był dla mnie wyjątkowy. Bardzo dobrze się tam czuję ze względu na to, że grałem tam tyle lat. Mam dzięki temu dodatkową motywację. Znam tam bardzo dużo osób, bardzo miło zostałem przywitany przez kibiców. Byłem bardzo zmotywowany, żeby dobrze zagrać i myślę, że trochę tej pozytywnej energii przekazałem reszcie drużyny. Bardzo się cieszę, że dwa punkty jadą do Warszawy, a nie zostają w Łańcucie.

Cały czas jesteś na wielkim plakacie na jednej ze ścian w hali Sokoła. To chyba miłe uczucie, szczególnie że w Łańcucie nie grasz już kilka lat.
- To naprawdę miłe uczucie, gdy widzi się swoje zdjęcie. Ono wisi już trzy albo cztery lata i na razie go nie zmieniają.

Trener powiedział, że zagrałeś bardzo dobry mecz, a byłoby idealnie, gdybyś trafił jeszcze parę razy spod kosza.
- Nie "doniosłem" dwóch rzutów, jeszcze jedna trójka więcej mogła wpaść. To był mecz walki. Obie drużyny walczyły, szarpały. Jedni szarpią, drudzy szarpią i kto wyszarpie, ten wygrywa mecz. To złota myśl na koniec (śmiech).

Sokół był najtrudniejszym rywalem z ostatnich Waszych wyjazdowych meczów w Ostrowie, Stargardzie i Łańcucie?
- Na pewno to bardzo silny rywal, chociaż brakowało im Kulikowskiego i Szpyrki. To na pewno zmieniło ich grę. Nie można jednak nic ujmować pozostałym zawodnikom Sokoła. Podnieśli rękawicę, fajnie, zespołowo grali, ale dwa punkty jadą do Warszawy.

Czego słuchałeś dziś przed meczem?
- Dzisiaj akurat nie miałem moich słynnych nagrań klasycznych. W sumie to niczego nie słuchałem. Słuchałem tylko Łukasza Wilczka w pokoju (śmiech).

Rozmawiał Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.