Miklas: Nikt nie narzuci nam swojego stanowiska
Mecz Legii z Polonią (2-2) miał być początkiem nowej jakości na trybunach. Nie był. "Kiedyś czara goryczy się przeleje" - mówi na łamach "Gazety Wyborczej" prezes Legii Leszek Miklas. W artykule poświęconym zachowaniu kibiców podczas piątkowego meczu, czytamy, że festiwal chamstwa na trybunach trwał w najlepsze. Obrażano przede wszystkim piłkarzy i klub z Konwiktorskiej. "Myślimy, co z tym zrobić. Jeżeli kibice uważają, że będziemy popierać taką formę 'dopingu', to są w błędzie" - wyjaśnia Miklas.
Prezes Legii precyzuje swoje poglądy w dalszej części wypowiedzi. "Na pewno nie damy sobie narzucać niczyjego stanowiska. Jeżeli ktoś ma propozycję, jak usprawnić doping i zasady panujące na stadionie, to może zgłosić się do naszego kierownika do spraw bezpieczeństwa pana Błędowskiego" - mówi Miklas, dodając, że dzięki stadionowemu monitoringowi wiadomo, że niecenzuralne okrzyki w piątek inicjował "gniazdowy".
Miklas zapewnia, że w poniedziałek skontaktuje się z Wojciechem Kowalczykiem, który zaoferował swoją osobę na mediatora w sporze pomiędzy kibicami a klubem. Prezes nie chciał natomiast komentować faktu, że po meczu piłkarze podziękowali fanom za doping. "Nie chcemy wciągać zawodników w te rozgrywki. Każdy może robić to, co uważa" - mówi Miklas.