Inaki Descarga, podobnie jak pozostali dwaj Hiszpanie w Legii, w meczu z Polonią nie zagrali - fot. Legia LIVE!
REKLAMA

Trzej Hiszpanie z Łazienkowskiej

źródło: Polska - Wiadomość archiwalna

"Czy zagracie w meczu derbowym z Polonią?" - dziennik Polska zapytał trzech nowych Hiszpanów, którzy dołączyli do Legii w przerwie letniej. W tym momencie popatrzyli tylko na siebie, uśmiechnęli się półdrwiąco i odpowiedzieli: Raczej nie.

Nie pomylili się. Ani Mikel Arruabarrena, ani Inaki Descarga, ani "Tito" nie wystąpili w piątkowym spotkaniu nawet przez minutę. Ba, zabrakło ich nawet na ławce rezerwowych.

- Nie jesteśmy jeszcze w pełni gotowi do gry. Cały czas ciężko trenujemy, by dojść do optymalnej formy - mówi 32-letni Descarga, najbardziej doświadczony z całej trójki.


W ostatnim sezonie występował w pierwszoligowym Levante. Do Legii trafił po tym, jak klub rozwiązał z nim kontrakt.

Mirosław Trzeciak, który odpowiada za transfery do Legii wszystkich trzech Hiszpanów, reklamował Descargę jako prawdziwego twardziela.

Jednak podczas konferencji prasowej, gdy Inaki żegnał się z Levante, nie potrafił opanować łez. Mało tego - płakał jak dziecko. Nawet rzeczniczka, która starała się go uspokoić, nic nie wskórała. Kto nie wierzy, wystarczy, że obejrzy filmik, który można bez trudu odnaleźć w internecie.

- To był bardzo ciężki moment, bo po ośmiu latach gry w tym klubie przyszło się pożegnać. Mówiłem sobie: tylko nie płacz, tylko nie płacz. Nic z tego. Emocje wzięły górę nad twardzielem - opowiada piłkarz grający jako prawy obrońca.

Spore zaległości treningowe, podobnie jak Descarga, ma Arruabarrena. - Choć po każdym treningu czuję, że forma idzie w górę - zarzeka się "Arru", 25-letni wysoki napastnik, który do Legii trafił z drugoligowej Tenerife. W zeszłym sezonie grał w 31 meczach i strzelił sześć bramek. To niedużo, na dodatek w większości spotkań wchodził z ławki rezerwowych. Jedna z polskich gazet już go zaatakowała, pytając retorycznie działaczy Legii, dlaczego zatrudnia zawodnika, który nie potrafi zdobywać goli.

- Jeszcze udowodnię wszystkim, że potrafię strzelać gole. Zobaczycie. Zresztą nigdy nie naczytałem się tyle kłamstw na swój temat co ostatnio - denerwuje się Arruabarrena.

Najbardziej małomówny z całej trójki jest Tito, który jako jedyny nie podpisał z Legią stałego kontraktu (Descarga zawarł umowę na cztery lata, "Arru" - na trzy). Jest wypożyczony do końca roku z drugoligowego Espanyolu Barcelona.

- W grudniu mój klub będzie musiał zdecydować co dalej - mówi 23-letni lberto Ortiz Moreno (Tito to przydomek). A propos, pomocnik czy obrońca, bo w przeszłości grywał na obu pozycjach.

- Gdy działacze Legii informowali mnie, że są mną zainteresowani, była mowa, że mam grać jako obrońca. Zresztą na tej pozycji czuję się najlepiej. Chociaż w pomocy też sobie radzę - analizuje zawodnik.
Hiszpanie z Łazienkowskiej zgodnie przyznają, że najbardziej w Warszawie podoba im się to, że centra handlowe nie są zamykane podczas sjesty.

- W Hiszpanii to nie do pomyślenia. Fajnie, że w Polsce jest inaczej. Można sobie spokojnie pochodzić. Tylko z językiem jeszcze mamy problem. Jednak zapisaliśmy się już na regularne lekcje polskiego - mówi Descarga, który twierdzi, że przed przyjazdem do Polski o naszym kraju wiedział tylko tyle, że potrafi być tu bardzo zimno. A pozostali? - Mówisz Polska, myślisz... - proponujemy zabawę w skojarzenia.

- Auschwitz, druga wojna światowa. To najbardziej kojarzy mi się z Polską - odpowiada Arruabarrena, który na każdym kroku podkreśla, że ma żal do polskich mediów.

- Dziwicie się? Skoro czytam o sobie, że jestem najlepiej zarabiającym piłkarzem polskiej ligi, to można się wkurzyć. To kłamstwo! Jeśli media już chcą pisać, ile dostaję pieniędzy, to niech chociaż piszą prawdę - denerwuje się były piłkarz Teneryfy.

- A jak jeszcze wy coś złego napiszecie, to już chyba z nikim nie będę rozmawiać - dodaje.
Problemy wysokiego napastnika dostrzegają jednak nie tylko media, ale i sam trener Jan Urban. W wywiadzie dla "Polski" szkoleniowiec Legii stwierdził, że "Arru" jest zbyt spięty, bo wywiera na siebie zbyt dużą presję.

- To oczywiste. Każdy piłkarz musi wywierać na siebie presję. Wiem, że jeszcze nie wszystko mi wychodzi, ale czuję, że z dnia na dzień jest coraz lepiej - mówi.

Nie najlepsze przyjęcie zgotowali mu też kibice z Łazienkowskiej. Po pierwszym meczu w Pucharze UEFA przeciwko Homel fani Legii nie pozostawili na nim suchej nitki. Głośno wygwizdali go, gdy schodził z boiska, bo byli - nie bez racji - niezadowoleni z postawy napastnika.

- Chciałbym, aby reakcja była inna. Na pewno do miłych to zdarzenie nie należało. Po pierwszym meczu od razu takie zachowanie? No cóż, trzeba podnieść głowę i starać się dalej. Trochę przykro, że na własnym stadionie kibice nie dopingują. Wiemy jednak mniej więcej, o co chodzi w konflikcie "żylety" z władzami klubu - komentuje "Arru".

A zdawaliście sobie sprawę, w czym tkwi całe zamieszanie ze startem rozgrywek? - pytamy.
- Nie do końca, lecz wszędzie zdarzają się różne przypadki - mówi Descarga. - Jednak my propozycji korupcyjnej jeszcze nie dostaliśmy - śmieje się "Arru".

Hiszpanie z Legii - przynajmniej na razie - mieszkają w Warszawie sami, bez rodzin. - Moja dziewczyna była przez kilka dni w Polsce, ale wyjechała. Spodobało jej się, dlatego wróci w grudniu - zdradza "Arru".

- Z kolei moja dziewczyna przyjedzie już w sierpniu. Musimy razem przyszykować się na przeżycie zimy - żartuje "Tito".

Żona i dzieci Descargi również dołączą do piłkarza w tym miesiącu. To właśnie o rodzinie były piłkarz Levante mówi, gdy pytamy go o hobby.

- Staram się poświęcać im jak najwięcej czasu. Uwielbiam ich towarzystwo. Pozostaje mieć nadzieję, że oni moje też - mówi obrońca Legii.

"Tito", poza godzinami spędzonymi przy komputerze, jest wielkim fanem kina. - Słyszałem, że w waszej gazecie była taka kolekcja: Kino Latino. Szkoda, że ją przegapiłem. Musicie załatwić mi te płytki - wyraźnie się ożywia.

- A ja uwielbiam książki - zdradza "Arru". - Mickiewicz? Nie słyszałem. Jednak jeśli jest dobry, to na pewno przeczytam - dodaje.

W tym momencie do stolika dosiada się Roger. - Rozmawialiście z nim, jak dostać polski paszport - pytamy półżartem. - Wiemy jak. Trzeba być lizusem trenera. Bo to Leo chciał go w swojej drużynie i dlatego został Polakiem - dworuje "Arru". Cała trójka zgodnie zaznacza jednak, że o grze w polskiej kadrze nie myśli.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.