Stadion znów pod lupą polityków
Informowaliśmy już dziś o analizie wg, której Legia będzie zarabiała 28 mln zł rocznie na nowym stadionie. Choć Leszek Miklas uznał całą sprawę za wyssaną z palca, to szef stołecznego PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział, że złoży do Komisji Europejskiej skargę w spawie "domniemanej bezprawnej pomocy państwa koncernowi ITI". "Chodzi o zbadanie tego czy mamy do czynienia z nieprawną pomocą publiczną udzieloną spółce prywatnej" - wyjaśnia Błaszczak. Miałaby ona polegać np. na zaniżaniu kwoty czynszu.
"Potwierdza się w raporcie to, o czym mówiliśmy wcześniej. Ta inwestycja jest niekorzystna dla miasta. Przychody z powierzchni biurowej z całą pewnością będą przewyższały wysokość opłaty dzierżawy" - powiedział Błaszczak. Jego zdaniem ta inwestycja jest zbyt droga i niekorzystna dla miasta "szczególnie w dobie kryzysu gospodarczego, który dotyka Warszawę". Radni PiS, są oburzeni, że raport został upubliczniony dopiero teraz i chcą, żeby całą sprawę wyjaśniła Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Jak powiedział PAP Marcin Ochmański z zespołu prasowego stołecznego urzędu miasta, analiza ta została opracowana z zastrzeżeniem, że na każdym meczu będzie 100 proc. frekwencja oraz że opłaty za media - m.in. energię elektryczną - będą utrzymywać się na niezmienionym poziomie. "Jest oczywiste, że tak nie będzie" - dodał.
Politycy PiS chcą decyzję władz miasta zaskarżyć do Komisji Europejskiej. Do końca przyszłego tygodnia wyślą tam doniesienie o bezprawnie przyznanej pomocy państwa spółce prywatnej (klubowi piłkarskiemu Legia). W ich opinii łamie to zasadę konkurencyjności i równości podmiotów prywatnych. - Jeśli Komisja Europejska przyzna nam rację, Legia będzie musiała oddać pieniądze, które zarobi na stadionie - mówił poseł Błaszczak.
To nie pierwszy raz, gdy budowa stadionu Legii interesuje polityków. Jesienią sprawę przeznaczenia funduszów na budowę badał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK stwierdził wówczas, że miasto ma prawo inwestować w stadion.