REKLAMA

Kątem oka - 46. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Nie wiem jakimi słowami określić piątkowe "derby", bo ich po prostu nie obejrzałem. Mając jednak w pamięci styl, w jakim nasi ulubieńcy wywalczyli wygraną z Wisłą, dokładając do tego fatalną murawę, przetasowania w składzie, a także ostatnie pojedynki "derbowe", jestem w stanie wyobrazić sobie, jak fatalną grą legioniści uraczyli nieszczęśników, którym przyszło oglądać ich wygibasy. Od razu zaczął się lament i zgrzytanie zębów, że wygrane z Lechem, Wisłą i innymi zespołami z czołówki zdadzą się psu na budę, jeśli będziemy tracić punkty z ogórkami wiadomego pokroju.

Na szczęście Wisła w Sosnowcu przegrała... derby Krakowa, dzięki czemu remis z Polonią pozwolił Legii odrobić punkt do mistrzów Polski. Podobnie jak wiosną, zapowiada się wyścig ślimaków po mistrzowską koronę, z tym, że teraz to te ślimaki są w dodatku kulawe. Parę lat temu wydawało się, że liga może być tylko mocniejsza, bo powstaną nowe stadiony, polepszy się infrastruktura itd. Tymczasem wszystko leci na łeb na szyję na dno, pod którym jeszcze kilometry mułu.

Na dobry początek tygodnia zaczęło się od urodzin Tomka Jarzębowskiego, który świętował po raz 31. Najlepszego, choć wygląda na to, że zbyt długo "Jarza" już w Legii nie pogra z powodu słynnej klauzuli w kontrakcie, zgodnie z którą musi spędzić na boisku określoną ilość minut. Tymczasem warszawski klimat naszemu wychowankowi najwyraźniej nie sprzyja, bo na razie gra bardzo mało. Również w poniedziałek okazało się, że Marcin Mięciel wrócił do zdrowia i trener Urban będzie mógł z niego skorzystać w pojedynku z muranowską ekipą. Teraz już wiemy, że "Miętowy" znów sobie nie pogra...

We wtorek natomiast mogliśmy poczytać kolejne wynurzenia autorstwa Rogera Guerreiro, który poopowiadał o swoim pobycie w Atenach. Polski Brazylijczyk troszkę przesadził twierdząc, że wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie AEK, no ale tylko troszkę. Potem jednak już zupełnie "popłynął" i udowodnił, że jest prawdziwym polskim piłkarzem z jakże charakterystycznym dla naszych rodzimych kopaczy sposobem myślenia. Oświadczył bowiem, że jego problemy z grą w lidze spowodowane były kontuzją, a ponadto pobyt na zgrupowaniu kadry nie ułatwia mu powrotu do wyjściowej jedenastki w klubie. Z kręgów zbliżonych do reprezentacji już dochodzą głosy, że Franciszek Smuda nie będzie dłużej przeszkadzał Rogerowi i przestanie go powoływać. A jeśli chodzi o ligę grecką... AEK zajmuje dopiero 6. miejsce, mając po 11 meczach aż 14 punktów straty do lidera i 12 do wicelidera. Rogerek i koledzy nie błyszczeli, więc trener zaczął majstrować przy składzie i nasz opalony rodak trafił na ławę. A wystarczyło tylko dobrze grać w piłkę. Tymczasem w mniej słonecznych Kielcach, Edson bardzo już tęskni za swoim druhem...
Tego samego wieczoru zbieranina ligowych kopaczy pod szyldem Polska U-23 uległa 1–2 tzw. Anglii C, bo chyba tak to angielskie dziwactwo się nazywa. W każdym razie Anglicy przyjechali w składzie z piłkarzami IV i V ligi. Może lepiej było wystawić przeciwko nim połączone siły Mazovii Mińsk Mazowiecki, Milanu Milanówek i Konia Luzino? A nie, nie dałoby się. Wszak Koń został już rozwiązany.

W środę od rana zaczęły napływać informacje o tym, że KP Legia wysyła do kibiców zakazy stadionowe. Dostał go m. in. nasz niezawodny bębniarz, choć ja bym mu go wlepił za skrajnie niebezpieczny sprzęt jakim jest bęben. Uzasadnienia były krótkie, a dotyczyły utrudniania interwencji służb porządkowych i opuszczenia miejsc przypisanych karnetem. Krótko mówiąc w chwili, gdy ochrona zaczęła gazować trybunę, trzeba było pozostać na miejscu i oddychać pełną piersią. Bogusław "Ura bura król podwóra" Błędowski nie zwykł rzucać słów na wiatr i taktyka wyłączenia z meczów jak największej liczby kibiców ruszyła pełną parą. Ciekawe czy władze Legii będą równie skuteczne w zapełnianiu nowego stadionu nowym, "lepszym" gatunkiem fanów? Sądząc po zamierzeniach dotyczących cen loży VIP nie będzie to łatwe, bo ktoś w tej kwestii decyzyjny mocno upadł na głowę.
A wieczorem polska reprezentacja wygrała pierwszy mecz od sierpnia, pokonując 1-0 ekipę dzielnych Kanadyjczyków. Zwycięską bramkę po pięknym uderzeniu zdobył nasz Maciek Rybus, który w nagrodę nie zagrał w derby, bowiem zdaniem Jana Urbana 3 spotkania w tygodniu to za dużo dla dwudziestolatka. W każdym razie gratulacje dla Maćka.

Jak mecz w piątek, to w czwartek konferencja prasowa z udziałem trenera Urbana. Oczywiście usłyszeliśmy zapowiedzi kolejnego trudnego spotkania i w sumie tak było. Dla Legii nie ma łatwych spotkań już od dawna. A to dostanie baty w Wodzisławiu czy innym Białymstoku, a to grająca w 9-tkę Korona strzeli im bramkę, a to jakiś koślawy remis w Gliwicach czy Wrocławiu. Czasem uda się wymęczyć 1-0 z Arką, Polonią Bytom czy nawet z Wisłą. Ale też efektowne (hmm, no powiedzmy) wygrane z Zagłębiem, Lechią, Lechem, Ruchem przez zbyt długi okres przypomniały poród słonicy. Stękania, skrzypienia i zgrzytania w grze Legii jest pod dostatkiem. Niestety, brakuje oleju w trybach i w... głowach.
Tego samego dnia Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa postanowiło wreszcie poinformować o stanie prowadzonych "negocjacji" z władzami klubu. Oby częściej, trzeba nam więcej transparentności przy okazji działalności SKLW, zwłaszcza w kontekście moim zdaniem bezsensownych rozmów z klubem. Pisałem to już parokrotnie i powtórzę raz jeszcze: nie negocjuje się z hipokrytami. ITI po prostu nie chce ruchu kibicowskiego na Legii i żadne zaklinanie rzeczywistości nie pomoże. Wytyczne z góry są jasne.

Wreszcie nadszedł piątek i derby, choć trudno powiedzieć, by były długo oczekiwane. Miałem ten przywilej należeć do grona szczęśliwców, którym nie dane było oglądać meczu, więc omija mnie smutny obowiązek jego opisywania. Podobno było to wyjątkowo żenujące spotkanie, nawet jak na niskie standardy naszej ligi. Tym razem winne jest boisko. Ciekawe jaki stan murawy mają w Bełchatowie, bo w wypadku kolejnej tradycyjnej, aczkolwiek nieszczęśliwej, przypadkowej i niezrozumiałej wpadki na wyjeździe, trzeba będzie znaleźć jakieś równie "sensowne" wytłumaczenie. Ciekawe za to zrobi się, jeśli nasze orły wygrają. Wówczas usłyszymy, że obecnie to wolą grać poza Warszawą, bo u nas nie ma atmosfery, rywale tylko się bronią, a do tego boisko to kartoflisko.
Tak w ogóle to okazuje się, że jest dobry przepis na zdobycie punktu w Warszawie. Wystarczy przed wyjazdem na Łazienkowską zmienić trenera i bach, gotowe! Tak zrobiła Cracovia i Polonia. Ciekawe kto następny?

A na weekendowy deser dwie informacje. Portugalczycy z Trofense mogli uczynić szczęśliwszymi Piotrka Gizę i kibiców Legii. Zabrakło im jednak pieniążków, by pozyskać naszego "Gizunię". Z drugiej strony, jeśli wyjazd na półwysep Iberyjski miał się zakończyć równie niefortunnie jak krótki pobyt Gizy w Rapidzie Bukareszt, to może lepiej, że nigdzie nie pojechał. Drugi news to wieści z Sycylii, gdzie Błażej Augustyn nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Wybaczcie, ale nie chce mi się sprawdzać dlaczego. Każdy ma dwie rączki i wyszukiwarkę. Nie wolno jednak tracić nadziei. Błażejek jeszcze na pewno nam wszystkim pokaże co potrafi, wszak za granicą jest trzy razy lepszy niż w Polsce.

Tekst tygodnia:

"Jeżeli ktoś trenuje w tygodniu na pół gwizdka, a później musi grać, to to widać" – rzekł po meczu z Polonią Jan Urban. A mi się wydawało, że jak ktoś trenuje na pół gwizdka, to wcale grać nie musi. Wręcz przeciwnie.

Zdjęcie tygodnia:



Kontrola podstawą zaufania - fot. Piotr Kucza/Newspix


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.