REKLAMA

Kątem oka - rok z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Uff, można wreszcie odsapnąć po szaleństwach sylwestrowej nocy. Przez kilkadziesiąt godzin kac zelżał, a Adam Małysz zaliczył dwa równe skoki w Garmisch Partenkirchen. Zatem pełni optymizmu możemy rozpocząć rok 2010... podsumowaniem roku minionego. Pozostając w zgodzie ze świecką tradycją (dobre imię dla dziewczynki) zapraszam do lektury 11. wyróżnień przyznanych demokratycznie przez niżej podpisanego ludziom Legii i z Legią związanymi. Oto nasze naj, naj, naj Anno Domini 2009.

Największy sukces
 
Tytuł króla strzelców dla Takesure Chinyamy. Skoro przez ostatnie 365 dni nie wygraliśmy niczego innego, to dobre i to. Zwłaszcza, że "Tejksio" nieszczególnie umie grać w piłkę. Zresztą, jak mówią niektórzy dobrze zorientowani, gdyby nie kontuzja, to nasz najskuteczniejszy z nieskutecznych już szykowałby się do wyjazdu za granicę. A tak ma jeszcze całą rundę wiosenną, by z Marcinem Mięcielem rozbić w pył każdą obronę.
 
 
Najlepszy transfer
 
Tym razem "z", a nie "do" klubu. Polskich piłkarzy chcą już tylko w Grecji lub w ostateczności na Cyprze. Nie inaczej było z dwoma transakcjami, które rywalizowały o wyróżnienie w tej kategorii. Najpierw wyjazd Jakuba Wawrzyniaka do Panathinaikosu, a potem Rogera Guerreiro do AEK Ateny. Wygrywa ostatecznie ten drugi, bo w końcu nie każdy zostaje okrzyczany transferowym niewypałem roku. A taki "zaszczyt" kopnął naszego wtórnego analfabetę piłkarskiego "Perejro" właśnie w Grecji. Gratulacje! W takich sytuacjach na pewno na duchu podnosi myśl, że w Koronie Kielce czekają z otwartymi ramionami...
 
 
Najpiękniejsza bramka
 
Dochodziła 94. minuta majowego meczu Legia – ŁKS Łódź, a na tablicy wciąż straszyło 0-0. Przez całe spotkanie nasi milusińscy bili rekordy nieporadności połączonej z tradycyjną już nieskutecznością. Wówczas do rzutu rożnego podszedł Maciej Iwański i mocno dośrodkował w pole karne. Nie było to wprawdzie dośrodkowanie w stylu Leszka Pisza, który powiadał, że zawsze trafi w któryś z pustych łbów kolegów, jednak równie skuteczne. "Ajwen" trafił bowiem w głowę Roberta Sieranta, a łódzki pomocnik z gracją mamuta pokonał swojego bramkarza. Na boisku i trybunach szał, bo Legia praktycznie nigdy nie wygrywa w takich okolicznościach. Pisało się wówczas, że duże szczęście poprowadzi naszych do mistrzostwa. Może i tak by się stało, gdyby Takesure Chinyama choć raz trafił do pustej bramki Wisły w czasie meczu sezonu w Krakowie...
 
 
Najlepszy tekst
 
Brawo, kurwa! – autorstwa Kuby Rzeźniczaka, wypowiedziane podczas wiosennego meczu z Piastem w Gliwicach. Żaden inny tekst tak mocno nie wrył się w pamięć. Ba, z marszu zagościł w kibolskim slangu przy Łazienkowskiej. Za co niektórzy zapłacili zakazami.
 
 
Najbardziej nieprzewidywalny
 
Jan Urban. Człowiek, który zawsze zaskakiwał na konferencjach prasowych. Błyszczał elokwencją i bawił się słowem. Przykłady? Proszę bardzo! Przed meczem z Odrą: To będzie trudny mecz. Dla odmiany przed grą w Białymstoku powiedział "To będzie trudny mecz". Przed spotkaniem w Warszawie z Lechią zaskoczył wszystkich mówiąc: To będzie trudny mecz. Łatwo miało nie być też przed meczem z Polonią Bytom, ŁKS, Ruchem i Cracovią. Derby stolicy z przedostatnią w tabeli Polonią? "Łatwo nie będzie" – ocenił trener. Otóż to! A z drugiej strony, zawsze trafnie potrafił ocenić sytuację, bo za każdym razem w tych przypadkach Legii szło jak krew z nosa. Co z kolei stanowiło wielką niespodziankę dla zawodników, bo w ich mniemaniu są najlepsi w Polsce. Zważywszy na nasze pucharowe występy, to niewątpliwie powód do dumy.
 
 
Najuczciwszy
 
Jakub "Dieta Cud" Wawrzyniak. Jego historię pewnie wszyscy znacie, więc w skrócie. Pojechał grać w Atenach, naszprycował się jakiegoś koksu, by szybciej spalać tkankę tłuszczową, nakryli go, udawał nomen omen Greka, łkał świadcząc o swej niewinności, aż wreszcie się przyznał. Grecy zdyskwalifikowali go i jak niepyszny wrócił do Legii. Zły na cały świat nie ma pretensji tylko do siebie. Wszak jest wzorem moralności i uczciwości. Tej ostatniej doświadczył zwłaszcza w czasie gry w Drwęcy, Świcie Nowy Dwór i w Widzewie.
 
 
Najbardziej opalony
 
Marcin Smoliński od lat wciąż pozostaje bezkonkurencyjny. Choć w tym roku mógłby również otrzymać tytuł "orator roku" po wypowiedzi dla fikcyjnej SuperNovaTV.
 
 
Największa maruda
 
Maciej Iwański narzekał nieustannie na piłki Pumy. Smęcił, nosem kręcił i marudził. Ale jak mu wreszcie "naszła, zeszła, weszła" w Bełchatowie to nie było co zbierać. To w końcu te piłki takie złe, czy "Ajwen", który przecież sieka piękne gole na treningach, jakoś nie mógł się wstrzelić?
 
 
Najbardziej wyluzowany
 
Bogusław Błędowski. Pan Boguś ciężko pracował na swe wyróżnienie przez wiele miesięcy, choćby przed spotkaniem z Broendby, gdy uznał bęben za przedmiot niebezpieczny. W szczególności "wyróżnił" się jednak przy okazji pamiętnego meczu z Ruchem Chorzów, na którym "Staruch" zarzucił przyśpiewkę dziwnej treści, po czym zakończył swoją karierę gniazdowego na Łazienkowskiej. Zaczęło się od motywowania ochrony do "zawijania" jak największej liczby kibiców, by mecz obrodził w zakazy, potem doszło do żenujących zajść i ściąganiu Piotrka z gniazda oraz gazowania sektora, a skończyło na pobiciu kierowcy karetki pogotowia. I to wszystko w jeden dzień. Prawdziwy król chilloutu!
 
Najgroźniejszy 
Jacek Magiera. Oceńcie sami.



 
 
Najszybszy 
Krzysztof Ostrowski. Jak meteor – był i znikł zanim zdążył rozegrać choćby jeden niezły mecz.
 
 
Kategorie specjalne:
 
Piłkarz roku 
Błażej Augustyn. Rzesze fanów "Augusta", zwanego częściej "Błażejkiem" wymusiły to wyróżnienie.
 
Dziennikarz roku 
Michał "Szadi" Szadkowski, zwany też "Miszą". Dziennikarz kategorii ciężkiej, a nawet bardzo ciężkiej. Jego krucjata przeciw kibolstwu ociera się wprawdzie o szaleństwo, ale jako najbardziej przewidywalny dziennikarz sportowy w Polsce ma swój urok. Bo pan Michał albo lamentuje o barbarzyństwie ohydnych "kiboli", albo pomyli się w swych spekulacjach transferowych. Od czasu do czasu wybiera jeszcze najlepszych piłkarzy świata – zachęcam do odwiedzin bloga naszego laureata, zwłaszcza osobom nieznającym jego wyrafinowanej twórczości. Oczywiście wyróżniając "Szadiego" symbolicznie dziękujemy "Gazecie Wyborczej" za kreowanie stadionowej rzeczywistości i skuteczne zniechęcanie ludzi do oglądania na żywo meczów piłkarskich.
 
 
Wszystkiego najfajniejszego w Nowym Roku!


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.