REKLAMA

Kątem oka - 41. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Te nasze chłopaki to są. Tak wziąć i wyrwać Widzewowi 3 punkty… Ho, ho… Legia rzeczywiście zagrała dobre pół godzinki meczu w Łodzi. Jak na dłoni widać było jednak, że największym naszym problemem nie jest nieskuteczność, brak kreatywności w ofensywie czy obsada bramki. Nie mamy przede wszystkim ławki rezerwowych. Na szczęście RTS okazał się papierowym tygrysem, a wszystkie ich przed i pomeczowe napinki można zbyć śmiechem. Trener Skorża może odetchnąć z ulgą. Udało się po raz kolejny zamazać obraz legijnej nędzy.

Poniedziałek. Pojawiają się rewelacje dziennikarzy „GW” dotyczące testowanego Mouhamadou Fall`a. Afrykański stoper ma już dość bujną przeszłość w Polsce. Zaliczył parę nędznych klubów, testów i jak się wydaje, parę dziewczyn. Najbardziej spodobały mi się słowa trenera Warty Poznań, który miał do czynienia z Fall`em: „Dziwne, że jest w Legii”. Nas już niewiele może zdziwić. Nie taki szrot był testowany, ba, podpisywał kontrakty przy Łazienkowskiej.

Wtorek. Reprezentacja potykała się (dosłownie!) z Ekwadorem. 2-2 z Indianami nie stanowi powodu do dumy, podobnie jak gra na bocznym boisku stadionu w Montrealu. Ale najważniejsze, że pan prezes PZPN mógł odbyć podróż sentymentalną do Kanady i podszlifować swój angielski. „For tu for, for ewribady! Senk ju!”

Środa. Pojawia się klubowy komunikat. 200 tys. ludzi odwiedziło stadion Legii! Liczby nie kłamią! Warszawa potrzebowała takiego stadionu! Na Hadze 21 500, na Lechu 23 000 itd.! Olaboga! Rany Julek! Kłopot w tym, że nie 200 tys. było już na stadionie, tylko tyle sprzedano biletów albo szacunkowo wyliczono liczbę obecnych na danym wydarzeniu. Gdyby iść dalej tokiem rozumowania KP to na koniec sezonu już milion osób odwiedzi stadion. Nic, tylko gratulować.
Aha, zdobyliśmy puchar Pruszkowa. Po zaciętym meczu ograliśmy Znicz 3-2. W drużynie pokopali Iwański z Wawrzyniakiem. Jedni mówią, że występ na plus, inni, że nie. Przynajmniej trener wie swoje: „(…) patrząc na akcję, w której zdobyliśmy trzecią bramkę, można powiedzieć, że są w dobrej dyspozycji(…)”. Duży szacunek za udział w jednej bramkowej akcji przeciwko drużynie z II ligi.

Czwartek. Marek Citko zapowiadał, że Widzew jest faworytem meczu z Legią. Citko już na zawsze będzie mi się kojarzył ze Stanko Svitlicą i tym tekstem, że Serb nie umiał grać w piłkę, a bramki zdobywał przypadkowo. 40 przypadkowych goli w polskiej ekstraklasie w 2,5 roku to prawdziwy rekord. Citko za to się nastrzelał. Całe 24 bramki. No, ale za to święty Marek był idolem dzieciaków, księży i gosposi.

Piątek. Widzew narobił w gacie i z ciężkimi portkami nie był w stanie przeciwstawić się grającej na granicy przyzwoitości Legii. Do tego pomógł nam Maciej Mielcarz, który po raz enty udowodnił, że bronić za bardzo nie umie. Intelektem błysnął też napastnik Robak. Jego zdaniem „wojskowi” wygrali niezasłużenie. Z pewnością zaś na wygraną zasłużyli łodzianie, którzy, m. in. dzięki Robakowi, w całym meczu nie stworzyli sobie ani jednej dobrej sytuacji. Pogratulować zdrowego rozsądku. A wracając do wspomnianego na początku wątku rezerwowych, musi intrygować, że trakcie tak ważnego spotkania do boju wchodzą rekonwalescent Szałachowski, wystraszony Cabral i gołowąs Żyro. Poza tym, do dyspozycji trenerów był jeszcze niewyspany Jędrzejczyk, anonimowy Łukasik i dobrze znany wirtuoz futbolu Mezenga. Chyba nie tak powinna wyglądać ławka czołowego zespołu ligi? A prawda! Nam do tej czołówki jeszcze daleko. Wszystko więc w porządku. Sorry.
Sobota. Dochodzą nas sygnały, że wbrew powszechnej panice, kontuzja Rybusa nie jest taka straszna. Naderwanie mięśnia dwugłowego uda nie może wszak przeszkodzić w dobrej zabawie, stanowiącej nagrodę za wybitną postawę na boisku. Viva „Ryba”! „Viva” Rybno!

Niedziela. Ha! Roger Guerreiro wraca do gry w AEK! „Perejro” ponownie wszedł z ławki. Tym razem zaliczył 9. minut w zwycięskim (4-0) spotkaniu przeciwko Arisowi Saloniki. Nie wystąpił zaś ulubieniec Łazienkowskiej, Bartek Grzelak. Prawdopodobnie jest skrajnie wyczerpany lub leczy kontuzję, bo nie było go nawet na ławce Sybiru. Ekipa z Syberii wciąż zamyka tabelę. O Błażeju Augustynie zaś słuch całkiem zaginął. Chyba wciąż kontuzjowany. Ciekawe czy nowy trener go polubi?

Tekst tygodnia:
Marek Jóźwiak (dyrektor sportowy) – „Każdy zasługuje na szansę! Wam też ktoś ją dał. W Nielbie się nie sprawdził, ale może u nas się sprawdzi. Nie mówię, że na pewno, ale skąd wiemy, że nie?”

Jak rymował kiedyś Joka z Kalibra 44, „Może tak, może nie, może pfff, a kto to wie?”

Zdjęcie tygodnia:



„Wygramy? Nie gadaj!” - fot. Hagi


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.