REKLAMA

Sekcja legijnej siatkówki w 2010 roku

Hugollek - Wiadomość archiwalna

Siatkarze warszawskiej Legii nie zaliczą ostatniego roku do udanych. O ile w pierwszym półroczu udało im się utrzymać w drugoligowych rozgrywkach dzięki zwycięskim pojedynkom w fazie play-out z zespołem Lechii Tomaszów Mazowiecki, o tyle druga część roku przyniosła fatalne wieści o konieczności wycofania naszej drużyny z rozgrywek.

Mówi się, że jaki początek roku, taki cały rok. W pierwszym styczniowym meczu 2010 roku warszawianie ulegli 0-3 lechistom z Tomaszowa. Wydaje się zatem, że w kontekście większości zdarzeń, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich 365 dni, powiedzenie to niestety się sprawdziło.

W drugim meczu legioniści podejmowali białołęczan. Mimo iż rywalizację przegrali 2-3, warto nadmienić, iż w nowodworskiej hali wspierała ich niemal stuosobowa grupka głośno dopingujących fanów. Jest to o tyle istotne, że ostatnimi czasy spotkania naszych siatkarzy nie cieszyły się zbytnim zainteresowaniem ze strony kibiców. Szkoda, że większość z nich wolała ograniczyć się do zdzierania gardeł przy Łazienkowskiej, chyba zupełnie zapominając o tym, że Legia to nie tylko piłka nożna.

Początek trzeciego spotkania z Ósemką Siedlce zapowiadał się obiecująco, bowiem "wojskowi" wygrali pierwszy set. Niestety, w kolejnych trzech górą byli siedlczanie i to oni wyjechali ze stolicy z kompletem punktów.
Skoro nie do trzech, to może do czterech razy sztuka? Nic z tych rzeczy. W ostatniej styczniowej kolejce, będącej równocześnie ostatnim spotkaniem rundy zasadniczej, nasi siatkarze przegrali w Ostrołęce z tamtejszym Pekpolem 1-3. Oznaczało to nic innego jak konieczność walki o utrzymanie w fazie play-out.

By jednak nie patrzeć na styczeń jak na czarny miesiąc legijnej siatkówki, należy podkreślić, iż nasza drużyna włączyła się w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Za wylicytowane kalendarze fundacja Jurka Owsiaka wzbogaciła się o prawie 200 zł.
Początek lutego przyniósł niezbyt miłą informację – Michał Pietrewicz złamał rękę. Oznaczało to, że zespół będzie musiał stoczyć bój o utrzymanie bez swojego rozgrywającego. Przed pierwszymi dwoma pojedynkami z Lechią kibice apelowali, aby jak najliczniej przybyć do hali przy Kowieńskiej na Pradze-Północ. Trening wokalny, który zorganizowali, miał bowiem nie tylko pomóc naszym zawodnikom, lecz jednocześnie stanowić przygotowanie do piłkarskiej rundy wiosennej. Trzeba przyznać, że fani dopisali, a ich głosowymi poczynaniami kierował Staruch. Co ciekawe, fani przygotowali na ten mecz "oprawę" – herb Legii depczący emblemat lechistów. Jej jakość i sposób wykonania pozostawiały jednak wiele do życzenia. Jeśli zaś chodzi o siatkarzy, to sobotni mecz wygrali gładko 3-1. Niestety, chyba za bardzo się rozluźnili po tym zwycięstwie, bo w niedzielę przegrali takim samym stosunkiem setowym. Trener Wojciech Szczucki twierdził, że o ile oba spotkania wiele się od siebie nie różniły, to o porażce w drugim meczu zadecydowała lepsza skuteczność tomaszowian w końcówkach poszczególnych setów. Podkreślał jednocześnie, że do Tomaszowa Mazowieckiego drużyna udaje się po wygrane w obu konfrontacjach. Co by nie mówić, słowa dotrzymał. "Wojskowi" wygrali 3-0 i 3-2 i uratowali drugą ligę dla Legii. Dzięki temu zespół z Warszawy zajął ostatecznie ósmą pozycję w ligowej tabeli. Nie spodobało się to jednak lokalnym kibicom, którzy w akcie frustracji i nienawiści do klubu ze stolicy obrzucili autokar zawodników bryłami lodu. Szczęśliwie nikt nie doznał obrażeń.

Po zakończonym sezonie prezes Łukasz Ostrowski podkreślał, że "minione sezony rozegrane zostały wyłącznie dzięki poświęceniu kadry szkoleniowo-zawodniczej, pracy członków Stowarzyszenia i pomocy prawdziwych Przyjaciół Drużyny. Jednak aby myśleć o rozwoju, potrzebny jest mocny budżet". Trudno nie zgodzić się ze słowami kierownika drużyny, tym bardziej, że wiadomo, jak trudno znaleźć sponsora dla zespołu nie występującego w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Upłynęło kilka miesięcy. W maju Stowarzyszenie "Grupa 1916" zorganizowało testy dla wszystkich osób, które pragnęły wesprzeć Legię na drugoligowych parkietach w sezonie 2010/2011. Niefortunnie, w pierwszej połowie czerwca pojawiły się pierwsze doniesienia, jakoby drużyna miała zostać wycofana z rozgrywek. Powodem miały być kłopoty finansowe sekcji oraz niemożność skonstruowania odpowiedniego budżetu, który zapewniłby bezproblemowe uczestnictwo w ligowych meczach w kolejnym sezonie.
Lipiec miał jednak stanowić promyk nadziei dla naszych siatkarzy. Drużynę nie tylko udało się zgłosić do rozgrywek, lecz oprócz tego w rolę pierwszego trenera wcielił się nowy-stary szkoleniowiec Dariusz Kopaniak. Piastujący tę funkcję Wojciech Szczucki objął stanowisko dyrektora ds. sportowych.

2 sierpnia 2010 roku miał być punktem przełomowym dla dalszego rozwoju i bytu legijnej siatkówki. W Urzędzie Dzielnicy Białołęka doszło do podpisania umowy partnerskiej pomiędzy prezesem Ostrowskim a burmistrzem Jackiem Kaznowskim. Dzięki niej Legia miała zakończyć tułaczkę po stołecznych obiektach, znaleźć nowy dom przy Płużnickiej 4 i stworzyć silny fundament finansowy sekcji. Wydawało się, że najgorsze już minęło. Zawodnicy wyjechali na obóz przygotowawczy do Olsztyna oraz uczestniczyli w licznych sparingach... Końcówka miesiąca przyniosła jednak złe nowiny. Okazało się, że siatkarze mogą zapomnieć o miejskich dotacjach, bowiem według nowego zapisu miejskiego ratusza środki finansowe przeznaczone będą jedynie dla tych klubów, które znalazły się w pierwszej połowie tabeli po zakończeniu poprzedniego sezonu.

Niestety, był to dopiero wierzchołek góry lodowej. Na przełomie września i października, z powodu braku strategicznego sponsora, a tym samym niemożności zabezpieczenia stabilności finansowej sekcji, drużyna Legii została wycofana z rozgrywek. Po sześciu latach, czyli od momentu reaktywacji legijnej siatkówki w 2004 roku, działalność sekcji ponownie została zawieszona. Tak naprawdę to tylko dzięki wytrwałości i poświęceniu członków "Grupy 1916" oraz zaprzyjaźnionych z nimi ludzi dobrej woli legijna siatkówka miała szansę funkcjonować przez ostatnie pięciolecie. Szkoda jedynie ich wysiłków w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie da się bowiem ukryć, że zostali oszukani przez Urząd Dzielnicy Białołęka, z którym kilkadziesiąt dni wcześniej parafowali umowę. Potwierdzenie tej tezy znajduje się w oświadczeniu, jakie Stowarzyszenie wystosowało do wszystkich kibiców w pierwszej połowie października: "Gdy decyzja o dalszym losie sekcji była już właściwie przesądzona, gotowość współpracy (...) zadeklarowały władze Dzielnicy Białołęka m.st. Warszawy. Pan Burmistrz zapewnił nas o chęci współpracy i zapewniał o godnych warunkach dla dalszego funkcjonowania sekcji. Poza formalnym nawiązaniem współpracy i udostępnieniem obiektów należących do Dzielnicy, urzędnicy zapewniali nas o gotowości finansowania sekcji przez podmioty gospodarcze działające na terenie Dzielnicy. Deklaracje władz Białołęki oraz przychylna atmosfera, która nam towarzyszyła na etapie podpisywania umowy o współpracy, pozwalały oczekiwać, że na Białołęce przywrócimy w końcu sekcji siatkówki jej dawny blask. Niestety deklaracje nie zostały zmaterializowane, a my możemy czuć się oszukani, że ogromna praca związana z przygotowaniem zespołu do nowego sezonu poszła na marne".

Wiele osób na pewno zadaje sobie pytanie czy siatkarska Legia musiała upaść. Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie, stanowiącą jednocześnie smutną refleksję, znajdziemy w słowach prezesa Ostrowskiego, które wypowiedział po zakończeniu sezonu 2009/2010: "W Polsce siatkówka jest jedną z najpopularniejszych dyscyplin, zaś koszykówka i hokej są za nią daleko w tyle. Sympatycy Legii dokonali jednak innego wyboru. Szkoda, że siatkówka, mimo naszych usilnych starań, »w hierarchii« była traktowana jako ta trzecia. W tym miejscu dziękuję wszystkim kibicom Legii, którzy pojawiali się na naszych meczach i nie szczędzili gardeł, aby pomóc swojemu Klubowi".

Mimo iż ten 2010 rok kończy się dla legijnej siatkówki nieszczęśliwie, nie pozostaje nam nic innego jak mieć nadzieję, że w kolejnym uda się tę zasłużoną zarówno dla Warszawy, jak i dla całego naszego kraju sekcję reaktywować. Trzeba wierzyć, że kibice Legii (zwłaszcza ci do tej pory niezbyt zaangażowani w losy siatkówki) po raz kolejny wezmą sprawy w swoje ręce i odbudują jej dawną świetność. Wszak wiara czyni cuda!


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.