Miroslav Radović, czyli strzelec wyborowy w obecnym sezonie - fot. Piotr Galas
REKLAMA

Radović wierzy w awans i wygraną ze Śląskiem

Fumen - Wiadomość archiwalna

Po wczorajszym meczu Miroslav Radović nie udał się porozmawiać z dziennikarzami odnośnie pojedynku ze Spartkaiem Moskwa. Powód? Problemy z żołądkiem. Jednak dzisiaj "Rado" jest już w pełni zdrów i z chęcią udzielił nam komentarza odnośnie spotkania z Rosjanami, a także zbliżającego się meczu ze Śląskiem Wrocław.

"Na pewno pierwsza połowa była w naszym wykonaniu zdecydowanie lepsza od drugiej. Zdobyliśmy bramkę i utrzymaliśmy prowadzenie do przerwy. Niestety po zmianie stron przez pierwsze 15-20 minut nasza ofensywa nie istniała. Spartak zamknął nas na naszej połowie i musieliśmy skupić się na obronie. Dopiero druga bramka dla nas sprawiła, że się odblokowaliśmy i zaczęliśmy stwarzać kolejne akcje. Szkoda tylko, że tak szybko straciliśmy drugą bramkę. Gdyby spotkanie zakończyło się wynikiem 2-1, to z pewnością byłoby lepiej dla nas, a tak... Szkoda, ale nie ma co płakać. W Moskwie trzeba walczyć o korzystny rezultat, który da nam awans i głęboko w to wierzę, że tak się stanie" - powiedział nam Radović.

Na postawie serbskiego pomocnika, zdobywcy obu bramek dla Legii, kładzie się cieniem żółta kartka, którą ujrzał w drugiej połowie. Tym samym w rewanżu Maciej Skorża nie będzie mógł skorzystać z usług "Rado". "Wiem, że nie będę mógł pomóc kolegom w rewanżu. Przyznam szczerze, że niepotrzebna była ta żółta kartka i zachowałem się po prostu głupio w tej sytuacji. Jednak to był detal, impuls, który nie zawsze można kontrolować. Szkoda, aczkolwiek wierzę, że chłopaki dadzą radę beze mnie" - powiedział z nadzieją Serb.

Na pewno brak Radovicia będzie widoczny w rewanżu, ale sam zainteresowany jest optymistą i uważa, że Maciej Skorża znajdzie godnego zastępcę. Najlepszy strzelec Legii, podobnie jak jego koledzy z drużyny, kandydata na swoje miejsce upatruje w Michale Kucharczyku. "Przede wszystkim wraca Ivica i to jest duży plus. Ponadto jest Michał Kucharczyk. Jeśli on dostanie szansę od pierwszych minut, to uważam, że poradzi sobie z presją, jaka wiąże się z rewanżem, a także z wymaganiami kibiców oraz sztabu szkoleniowego odnośnie jego osoby" - stwierdził.

O ile w najbliższy czwartek nie zobaczymy na murawie Radovicia, o tyle w niedzielę kibice będą wierzyli, że "Miro" kolejny raz zapewni zwycięstwo w pojedynku ze Śląskiem. "Nie wiem czy strzelę gola, nie myślę o tym. Po prostu podchodzę do każdego spotkania w pełni skoncentrowany. Wpiszę się na listę strzelców, to dobrze, a jeśli nie ja, to niech ktoś inny strzeli bramkę. Ważne, żebyśmy wygrali. Przede wszystkim musimy zrewanżować się Śląskowi za porażkę z rundy wiosennej. Przegraliśmy wtedy 1-2 na Łazienkowskiej i nas to boli. Zatem zrobimy wszystko, żeby zdobyć komplet punktów. Tym bardziej, że gramy u siebie" - zakończył Miroslav Radović.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.